25.

370 32 14
                                        

Seth

-Jak tam, Parker? -spytał jeden z ochroniarzy.

-W porządku -w holu oddałem swoją walizkę i torbę innemu ochroniarzowi, który miał ją przeszukać. Najpierw jednak ja miałem być przeszukany.

Każdy kto wchodził lub wychodził z ośrodka musiał być dokładnie przeszukany. Nie dało się tego w żaden sposób przeskoczyć. Chcieli mieć pewność, że przypadkiem czegoś ze sobą nie wniosę.

***

-Siema stary! -kiedy tylko otworzyłem drzwi, zorientowałem się, że w moim pokoju były ktoś więcej niż tylko mój współlokator Carl.

-Jesteś zbyt przewidywalny, Jeff -złapałem lecącą, w moja stronę, poduszkę i odrzuciłem ją z powrotem- fajnie was znowu widzieć.

Niby cieszyłem się na to, że znowu widzę chłopaków, ludzi którzy mnie rozumieli, są z podobnego środowiska, czy mają podobną przeszłość. Jednak było coś, czego, mimo wszystko będzie mi cholernie brakowało.

Od razu rzuciłem się na łóżko i rozłożyłem, jak zawsze z resztą. Znowu ta sama granatowa pościel i dopasowana kolorem kołdra, w paski na ukos. Poduszka, która była idealnym kontrastem do materaca, tak miękka, że głowa się w niej zapadała całkowicie. Materac można było spokojnie porównać do podłogi. Ledwo się uginał kiedy ktoś na nim siadł, trzeba było się dobrze prztpatrzeć.

Przed nami długo weekend z okazji jakiegoś święta szkoły. Kolejne dwa tygodnie spokoju. Tylko szkoda, że nam nie wolno nigdzie wyjść poza mury.

A od wyskoku Jeff'a, na zewnątrz zamiast trzech strażników, pilnuje nas teraz sześciu. Dwa razy więcej par oczu, śledzących każdy nasz ruch. Reagujących na wszystko, co tylko może, chociażby uchodzić za niebezpieczne.

-A Ty co? Filozofię masz w tym planie lekcji, czy jak?

-Hę? O co Ci chodzi? -ten to zawsze lubi się do czegoś przyczepić.

-Zgadzam się! Martwić się powoli zaczynam! Leżysz tak rozwolony, od dobrych trzech minut! -Carl wstał i zaczynał żywo gestykulować, nienawidziłem jak tak robił.

-Zamknij się może, co?! -do pomieszczenia weszli Martin, a za nim Julin- Chłopak myśli, daj mu chwilę spokoju.

-Dziewczyna, jak chuj -stwierdził Julian, siadając na moim łóżku i składając ręce w wierzyczkę przykładając je do ust.

-Przestań piepszyć farmazony! -natychmiast poderwałem się do pozycji siedzącej- Wcale nie!

-Co Ty się tak pieklisz? Powiedział tylko, że to przez dziewczynę...

-Kumpela, przyjaciółka... -dokończył Julian.

-Albo ta, która zrobiła sobie w tobie wroga. Coś Ty taki nerwowy? Nikt nie powiedział, że Ci się podoba.

Rzeczywiście, zareagowałem zbyt gwałtownie. Tylko dlaczego? Przecież mi się nie podoba, to tylko kumpela.

Chłopaki wymieniali przez chwilę, jakieś porozumiewawcze spojrzenia. Chciałem im przerwać i zapytać, co zamierzają ale stwierdziłem, że i tak nie miałoby to najmniejszego sensu.

Chłopak z POPRAWCZAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz