10.

628 42 1
                                        

Milagro

Siedziałam na łóżku rozpakowując swoje rzeczy. Kluczyk odwiesiłam na, jednym z haczyków, przy wejściu.

Za chwilę usłyszałam dźwięk otwierania zamka do drzwi. Wyjrzałam zza ściany.

Kto, do cholery, robi sobie ze mnie jaja? To nie jest śmieszne!

Za chwilę zamek się przekręcił, a do pomieszczenia weszła, jakaś postać. Po głosie poznałam, że to chłopak, trochę starszy ode mnie.

Kiedy jego twarz była już widoczna, rzuciłam w niego, tym co miałam pod ręką, czyli dezodorantem. W sumie, to lepsze niż patelnia, czy buty oficerki.

-Aaaaaaa! -wydarłam się, nie wiedząc, jeszcze, w kogo trafiłam- Boże! Przepraszam. Nie wiedziałam, że to Ty. Nic Ci nie zrobiłam? -paplałam jak stare radio. Zawsze tak mam, kiedy się denerwuję.

-Nie, spoko. Nic mi nie jest -powiedział Seth, rozcierając bolące miejsce na swojej głowie.

Poszłam do łazienki i namoczyłam ręcznik zimną wodą. Dałam go chłopakowi, aby przyłożył sobie do guza.

Nie wiem dlaczego tak zareagowałam, przecież się dogadywaliśmy. A ja musiałam zaprzepaścić szansę zdobycia nowego przyjaciela.
TO WSZYSTKO PRZEZ NIEGO! TO WSZYSTKO PRZEZ TON'EGO!

-A tak z innej beczki, -zaczął rozcierając głowę- co Ty tutaj robisz?

-Będę w tym pokoju -spojrzał na mnie, przekręcając głowę, jak szczeniaczek, który nie wie czego od niego chcemy- No, nie tak oficjalne.

-Spokojnie. Wytłumacz ni to, bo czegoś nie łapię.

-Jacyś Państwo dali mi klucze i powiedzieli, że załatwią to w recepcji.

-Ale, chyba jeszcze tego nie zrobili... Okej, na razie mamy obiad, a ja nie mam zamiaru go przegapić.

Wstał i skierował się do drzwi.

-Wiesz, ja nie idę -powiedziałam, nawet na niego nie patrząc.

-Chwila. Nie jadłaś dobre pięć godzin i Ty mówisz, że nie idziesz na obiad?

-Dokładnie tak -kiwnęłam głową.

-Nie ma mowy! Zabieram Cię ze sobą -to powiedziawszy, wziął mnie za nadgarstek i delikatnie, ale stanowczo, pociągnął w stronę wyjścia.

Kiedy szliśmy schodami, nawet zbytnio się nie stawiałam. Wiedziałam, że ten chłopak nic mi nie zrobi. Byłam tego pewna.
Zeszliśmy na stołówkę i skierowaliśmy się w stronę, połączonych stolików, z jedzeniem. Seth, wpakował sobie na tacę kilka hamburgerów, frytki i jakiś sok.
Ja, wzięłam tako i trochę japońskich maki. Widziałam jak nastolatek wita się, ze starszymi ode mnie, chłopakami i siada przy ich stoliku. Postanowiłam nie narzucać się Mice i Tan, i poszłam do osobnego stolika.
Kiedy już miałam zacząć jeść, zobaczyłam czyjś cień, padający na na moją tacę.

-Nie chcesz się przysiąść? -zapytał Seth.

-Nie, dzięki. Zazwyczaj jadam sama -odkręciłam się od niego, żeby nie patrzeć, na te jego śliczne, czekoladowe, oczy. Teraz zaczęły mieć dla mnie większe znaczenie.

-To, ja się dosiądę. Mogę? -zapytał, ale już zdążył usiąść. I tak pokiwałam głową.

Seth siadł na przeciwko mnie. Przez cały czas, tylko patrzył się na mnie w milczeniu. Ciekawa byłam, co takiego sobie teraz myśli.

-Stary, czemu uciekłeś? -zapytał jeden ze starszych chłopaków.

-Cześć! -przywitał mnie jeden z tłumu- Możemy, też, się dosiąść?

Chłopak z POPRAWCZAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz