9.

638 42 9
                                        

Na stację wyszłam niepewnie. Seth próbował zakumplować mnie ze swoimi kumplami, ale skapotulował. Pobyliśmy tam, jakąś godzinkę i udaliśmy się w dalszą drogę. W plecaku podręcznym odkopałam power bank'a i podłączyłam telefon. Seth z kimś rozmawiał, więc isadowiłam się wygodnie na fotelu i przyjęłam wygodną pozycję do spania.

-Seth, -odezwałam się kiedy ten skończył rozmawiać- nie będzie Ci przeszkadzało, jak powiem, że chce mi się spać? I raczej nie popiszemy?

-Jasne, że mi nie przeszkadza. A masz jakiś koc? Bo mogę Ci pożyczyć swój.

-Nie trzeba -powiedziałam wyjmując swoje okrycie- ja też takim dysponuję.

-No to dobranoc -powiedział, a ja przyłożyłam głowę do szyby i zamknęłam oczy.

~~~*~~~
-Wstawaj, śpiąca królewno -usłyszałam znajomy mi głos, ale byłam tak zaspana, że nie dałam rady otworzyć, jeszcze, oczu.

-Zostaw ją, -usłyszałam Tan- ona i tak nie jest interesująca. Co innego...

-Idźcie już, -powiedział znudzonym głosem- do się zaczyna robić nudne!

Nudne? Od kiedy mu tak smęciły? Muszę przerwać ten proceder! I to NATYCHMIAST! JUŻ!

-Dzień dobry, -powiedziałam, udając, że nic nie słyszałam, wyjrzałam za okno- a raczej "Dobry wieczór"...

-Jak się spało? -zapytał Seth, biorąc jedno z pudeł, z tylnych siedzeń.

-Nawet dobrze, ale coś za często nmą trzęsło -powiedziałam zmuszając się na jakiś sarkastyczny żarcik.

-No wiesz... Cholera jasna mać! -zaklął kiedy coś posypało się po podłodze.

-Żyjesz tam? -spytałam wyglądając zza siedzenia.

-Żyję, żyję... -uspokoił mnie chłopak- ale, mamy mały majdan...

-Poczekaj, pomogę Ci -stwierdziłam bez namysłu.

-Nie ma mowy, dziewczyna nie będzie dźwigać, no co Ty? -i tak wzięłam jedno z pudeł i wyszłam tylnym wyjściem. Za plecami słyszałam westchnięcie Seth'a.

Za chwilę jeden ze starszych chłopaków przejął to pudło i poszli wynieść inne. Za pół godziny nauczyciele zaczęli wyczytywać, kto z kim jest w pokoju.

-Kiedy wasze nazwisko zostanie wyczytane -powiedział nauczyciel francuskiego- natychmiast zabieracie swoje rzeczy i kierujecie się do waszych pokoji. Czy to jasne?

-Tak, jasne jak słońce -mówili jedni przez drugich, nastolatkowie.

-No to tak, -kontynuował pedagog- najpierw dziewczęta Lopez, Vogan, Canter pokój nr 25. Peterson, Chan, Hamilton pokój nr 29... -nauczyciel czytał kolejno nazwiska, a wyczytani, szybko opuszczali naszą gromadę. Cały czas siedziałam na swojej walizce, opoerając się o autokar. Nauczyciel powiedział, że teraz lecimy z drugim piętrem. W końcu usłyszałam znajome nazwisko- Hastings, Hollister i Roberts pokój nr 48 -machinalnie zabrałam swoje torby i pomaszerowałam w stronę windy.

Kiedy byłam już na górze, zobaczyłam jak dziewczyny rozmawiają o czymś z taką zażyłością jakby obmyślały, jakiś, plan zemsty. Podeszłam do nich bliżej.

-Milagro, -wypaliła Micka- nie możesz tam wejść!

-Nie pozwalamy! -zawtórowała Tan przystępując do kumpeli i, tym samym, zagradzając mi drogę do drzwi NASZEGO pokoju!

-Niby czemu? Co tam jest? -nie dawałam za wygraną i próbowałam, się między nimi, przecisnąć.

Dziewczyny, w końcu, ustąpiły i dały mi wejść. Ale to, co zobaczyłam, przerosło moje najśmielsze koszmary! Prawie, cały pokój był rozwalony! Wszędzie jakieś ubrania, worki, woreczki, tynk... Chwila! TYNK?! Spojrzałam w górę i odskoczyłam zmuszając dziewczyny do cofnięcia się. Za chwilę przed nami spadł kolejny, duży kawałek tynku.

Chłopak z POPRAWCZAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz