Chmuroskok, dumny przedstawiciel gatunku Tnących Burzę, prawe skrzydło Oszołomostracha z gatunku Alfa, opiekującego się schronieniem noszącym wdzięczną nazwę „Sanktuarium" właśnie zmierzał do jaskini jego najlepszej przyjaciółki - Valki, żeby przypomnieć jej o porze karmienia i wiążącym się z nią obowiązkiem pomocy alfie w chwilowym opuszczeniu domu, kiedy nagle usłyszał niepokojący hałas.
Zaciekawiony zapomniał o sprawach, które miał załatwić i jako nowy cel wyznaczył sobie odnalezienie źródła dźwięku.
Zawrócił i podążył wąskimi skalnymi korytarzykami, wykłutymi przed laty przez Szeptozgony, by wreszcie dotrzeć do wyjścia z jaskiń.Głos stawał się coraz wyraźniejszy.
-Pomocy! Ratunku!- krzyczał ktoś na zewnątrz.
Zaintrygowany do granic możliwości Chmuroskok wychylił łeb zza skał i ujrzał...
-Burza?Pamiętał tę smoczycę, choć kiedy widział ją po raz ostatni była zaledwie pisklęciem, biegającym między skałami w Schronieniu Za Piekielnym Przesmykiem i bawiącym się ze Szczerbatkiem. Wszędzie mógłby ją rozpoznać, chociażby ze względu na nietypową barwę jej łusek.
Teraz była już dorosłą smoczycą, kto wie, czy nie przerosła swojej matki - Siecioprzegryzki?-Pan Chmuroskok?
-Burza, jak dobrze Cię widzieć!- uradował się czteroskrzydły. Już miał zapraszać ją do środka, kiedy dotarło do niego, że nadeszła właśnie pora karmienia i wszystkie smoki będą opuszczać
Schronienie.Zanim zdążył jednak zabrać głos, samica Wandersmoka zasypała go nowinami. Strasznie się emocjonowała, używała wielu imion i plątała wątki. Mówiła tak szybko, że nic nie zrozumiał.
-Spokojnie, Burzo- zwrócił się do niej. -Może chciałabyś odpocząć po, jak mniemam, wyczerpującej podróży?
-Nie ma czasu! Chodzi o Szczerbatka!
I to był moment, w którym Chmuroskok usiadł na skale, nie dbając o to, czy za chwilę się z niej nie zsunie i uważniej przesłuchał się słowom dawnej przyjaciółki jego przybranego pisklęcia.Pisklęcia, które było ostatnią Nocną Furią. Które podobno było martwe.
A słowa Burzy były równie niedorzeczne co prawdopodobne. Równie niosące zwątpienie jak i darowujące mu nadzieję. Równie pokręcone co logiczne.
Jednym słowem... tęgi umysł czteroskrzydłego nie był w stanie ich objąć i przyswoić.
-To by znaczyło, że... on żyje?
Powiedz tak. Powiedz tak. Powiedz...
-Tak, ale już nie długo, jeśli mu nie pomożemy.
I mimo, że nie rozumiał, o co dokładnie chodziło, dotarło do niego, że musi lecieć.Bez zwlekania.
Teraz.-Ilu smoków nam potrzeba?- spytał rzeczowo.
-Eeeem- na twarzy smoczycy pojawiło się zastanowienie. -Nie wiem...
Chmuroskok wziął sprawy w swoje łapy.
-Widzimy się tutaj, kiedy nastanie odpływ. Zorganizuję co będzie trzeba i wracam- rzucił krótko i nie tracąc czasu na dalsze wyjaśnienia zniknął w jednym z tuneli.Burza przez chwilę wpatrywała się w niebo, myśląc, ale potem zdała sobie sprawę, że powinna przygotować się na długi lot, co z niechęcią uczyniła.
Obmyła się w zimnej wodzie oceanu, złowiła i spożyła parę ryb, a potem ułożyła się wygodnie na odpowiednich rozmiarów, porośniętej mchem skale i wygrzewając się na słońcu oddała się oczekiwaniom.
Była tak zmęczona, że zapadła w przyjemnie lekki sen.Obudziła się dopiero, kiedy do jej uszu dotarł trzepot kilkunastu par skrzydeł.
Powoli podniosła łeb i zamrugała.
Ujrzała Chmuroskoka otoczonego grupą swoich gadzich przyjaciół, wydającego rozkazy i sprawdzającego gotowość towarzyszy do drogi.
CZYTASZ
Tato, mieszkam z Nocną Furią
FanfictionCzkawka. Nikt go nigdy nie kochał. Jeśli nawet, to nie tak, aby było to choć trochę dla niego odczuwalne. Nikt go nigdy nie szanował, nie brał pod uwagę jego zdania. Wikingowie nie uważali go za jednego z nich. Jego życie było raczej ciągnącym się...