Rozdział 15

804 72 13
                                    

Czkawka był pewien, że jeżeli Heathera mówiła prawdę i był nieprzytomny przez cały tydzień, to ma duży problem.

Szczerbatek bowiem nie opuszczał go nigdy nawet na krok.
Jeżeli byli od siebie odseparowani przez całych siedem dni, to Nocna Furia z pewnością się stęskniła.
Stęskniony smok, to, jak wszyscy wiemy, smok, którego nie obchodzą żadne konsekwencje.
Zaraz napewno zrobi coś, co czarnowłosa dziewczyna zinterpretuje jako atak, rozpętując piekło...

Ledwo Czkawka zdążył tak pomyśleć, Szczerbatek wsunął łeb jeszcze głębiej do chatki.
W jednej chwili smok chwycił w swoje potężne szczęki chudą rękę brązowowłosego i szarpnął nim w swoją stronę.
-Ach!- krzyknął chłopak, zaskoczony tym faktem, co córka Oswalda z pewnością wzięła za wrzask bólu lub ogromnego strachu.
O tym, że gad uprzednio wsunął zęby w dziąsła wiedział tylko Czkawka.

Heathera stająca za nim pisnęła głośno i z przerażeniem, co tylko utwierdziło chłopaka w przekonaniu, że zielonooka nie ma pojęcia o łagodności gada, czy, tym bardziej, nieszkodliwości jego działań.

Tymczasem Szczerbatek nie robił sobie nic z tego, że
tuż za nimi znajduje się młoda, wystraszona przedstawicielka jednego z najgroźniejszych plemion Archipelagu i zaczął lizać swojego przyjaciela po
twarzy.

Czkawka rozpaczliwie próbował się odsunąć, ale to zadanie go przerosło.
Plecy bolały go niemiłosiernie i był pewien, że cała ta szarpanina odciśnie się nienajlepiej na jego zdrowiu.

Zrobił krok do tyłu i potknął się o jakąś nierówność w podłodze.
Przeklął w duchu wszystkie wystające deski.

Szczerbatek chciał kontynuować znęcanie się nad chłopakiem, toteż pochylił się, żeby go złapać i... utknął w okienku. Jeśli można to było rozegrać gorzej, to Czkawka mógł pokonać Sączysmarka w pojedynku: „jeden na jednego, bez broni".

-Heathera...- zaczął, ale przerwał mu bojowy okrzyk dziewczyny, która do tej pory była odwrócona tyłem, a teraz znalazła w sobie ducha Berserków i rzuciła w Szczerbatka tacą z rybami.
Smok fuknął obruszony, ale próbował dosięgnąć i pochłonąć całe jedzenie.

Czkawka jęknął do niej z podłogi, wykończony tym wszystkim. Zaczął się podnosić, ale nie dane mu było skończyć, bo dziewczyna nawet jeżeli by chciała, nie mogła już zatrzymać lecącego w jego stronę topora.

W tej krótkiej chwili, Czkawka zdążył dojść do
wniosku, że myśl jest dużo szybsza od Nocnej Furii, zaraz po tym kiedy stwierdził, że nieszczęścia latają nie tylko parami, a całym stadem...

***
Heathera przerażona rzuciła się w stronę Czkawki, tuż po tym, jak dostał trzonkiem jej topora w głowę. Nie po to męczyła się przez tydzień i starała się wyrwać go ze szponów śmierci, aby teraz go zabić.

Uklękła na drewnianej podłodze obok chłopaka i sprawdziła jego puls.

Odetchnęła z ulgą, kiedy okazało się, jego serce bije i najprawdopodobniej ma się dobrze.
Gorzej było z jego raną na plecach, która na nowo się otworzyła i barwiła podłogę jego krwią na czerwono.
-Świetnie! Wiedziałam, że jeszcze za wcześnie na taki wysiłek- mruknęła podnosząc się z klęczek, z zamiarem odszukania jakichś bandaży.

Dopiero wtedy przypomniało jej się, że w oknie utknęła Nocna Furia. Przecież to jeden z najniebezpieczniejszych smoków! Jak to mogło wylecieć jej z głowy?!

Zerknęła w stronę, z której przed chwilą dochodziło sapanie dzikiego zwierzęcia, ale niczego już tam nie dostrzegła.
Szósty zmysł kazał jej rzucić okiem na niedomknięte drzwi, zza których sekundę później wyłoniła się bestia.

Tato, mieszkam z Nocną FuriąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz