Rozdział 6

1.6K 117 20
                                    

-Nie!- zdążył tylko zaprotestować jego człowiek, zanim uderzyli w ogon Czerwonej Śmierci.
To niesprawiedliwe, że pomimo pokonania bestii mieli polec z jej łap.
~Trochę jakby sama siebie pomściła~ pomyślał gorzko Szczerbatek.

Usłyszał jeszcze urwany krzyk bólu i przerażenia, należący do nie-wikinga, a potem zderzył się z twardym jak skała cielskiem królowej smoków.

Przez sekundę nie mógł zaczerpnąć powietrza.

Obrócił się zgodnie z kierunkiem spadania i ujrzał rzecz straszną.
Czkawka zsunął się z siodła!
Dla Szczerbatka czas zwolnił.
Czarny smok kilka razy zamachnął skrzydłami, najmocniej jak potrafił, chcąc dogonić swojego dwunożnego, nim ten wpadnie w ogień.
Udało się w ostatniej chwili.

Nie wiedział czy ma wychwalać bogów, czy też może powinien ich przekląć...
Nie zastanawiając się nad tym zbyt długo, pochwycił najlepszego przyjaciela w łapy i nie widząc innego sposobu ocalenia go od płomieni - objął go skrzydłami i razem z nim runął w dół.

Potem rąbnęli w ziemię i dla smoka nastała nieprzyjemna, pełna napięcia ciemność.

Na szczęście stan ten nie trwał długo.
Wybudził go z niego dobrze znany mu głos.
To Keriann. Keriann krzyczała, podbiegając do niego.

Jej karmelowe włosy podskakiwały razem z nią, kiedy przedzierała się przez porozrzucane wokoło kamienie, resztki wulkanu i kilka kości należących do Na-Szczęście-Już-Upadłej-Królowej.

-Mamo! Tutaj!- kogo ona tak wołała?
Szczerbatek nie wiedział, ale uważał, że kimkolwiek była ta osoba - czekoladowooka robiła to zbył głośno.
-Ciiiiiiiszej, dziewczyno- zwrócił się do niej zbolałym głosem, ale albo go nie usłyszała, albo nie zrozumiała.
~Nie to, co mój człowiek. On by wiedział od razu~ pomyślał, po czym od razu stwierdził w duchu, że tak, jak już kiedyś planował - musi ich wszystkich nauczyć smoczego. W trybie pilnym.

Od upadku bolało go całe ciało i miał wrażenie, że przygłuchł od huku eksplozji.
~I od wrzasków Keriann~ dodał w myślach.
W chwilę później, znikąd pojawiły się kolejne postaci.

Z mgły wyłoniła się sylwetka dwunożnej samicy i Tnącego Burzę. Kobieta wykrzykiwała imię jego człowieka, a czteroskrzydły kiedy tylko go dostrzegł zaczął zmierzać w jego stronę.
Kiedy smok był już naprawdę blisko, Szczerbatek rozpoznał w nim Chmuroskoka.

Więc to sen. Jednak się jeszcze nie obudziłem.
Tylko dlaczego śni mi się mój opiekun, a nie rodzice?

Wszyscy zebrali się wokół niego. Keriann z przerażeniem wlepiła wzrok w puste, gdzieniegdzie poprzepalane siodło i poplątane druciki przyczepione do jego grzbietu i łap. Chmuroskok przysiadł zszokowany na kamienistej plaży i łatwo było wyczytać z wyrazu jego pyska, że nie ma pojęcia, co zrobić. Natomiast brązowowłosa kobieta opadła na kolana i zaczęła cicho łkać.

Pachniała tak znajomo, że sam Szczerbatek się zdziwił.

I kiedy wszyscy zastygli na moment, jakby zamrożeni w tej chwili, on nagle zorientował się, że zapach tej dwunożnej jest dokładnie taki, jak zapach... Czkawki.

Czy... ? Nie, to niemożliwe.

-Och, synu... tak bardzo cię przepraszam. To... to wszystko moja wina. Nie powinnam była zostawiać cię samego na Berk- przerwała, by zaczerpnąć oddech i spojrzała Nocnej Furii w ślepia.- Tak mi przykro...

I to był moment, w którym Szczerbatek zdecydował się uświadomić ją, że jego dwunożny żyje i ma się... prawie, że dobrze.

Rozwinął skrzydła i oczom zebranych ukazał się młody Haddock, wokół którego zaciśnięte były łapy smoka.

Tato, mieszkam z Nocną FuriąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz