-Nie!- zdążył tylko zaprotestować jego człowiek, zanim uderzyli w ogon Czerwonej Śmierci.
To niesprawiedliwe, że pomimo pokonania bestii mieli polec z jej łap.
~Trochę jakby sama siebie pomściła~ pomyślał gorzko Szczerbatek.Usłyszał jeszcze urwany krzyk bólu i przerażenia, należący do nie-wikinga, a potem zderzył się z twardym jak skała cielskiem królowej smoków.
Przez sekundę nie mógł zaczerpnąć powietrza.
Obrócił się zgodnie z kierunkiem spadania i ujrzał rzecz straszną.
Czkawka zsunął się z siodła!
Dla Szczerbatka czas zwolnił.
Czarny smok kilka razy zamachnął skrzydłami, najmocniej jak potrafił, chcąc dogonić swojego dwunożnego, nim ten wpadnie w ogień.
Udało się w ostatniej chwili.Nie wiedział czy ma wychwalać bogów, czy też może powinien ich przekląć...
Nie zastanawiając się nad tym zbyt długo, pochwycił najlepszego przyjaciela w łapy i nie widząc innego sposobu ocalenia go od płomieni - objął go skrzydłami i razem z nim runął w dół.Potem rąbnęli w ziemię i dla smoka nastała nieprzyjemna, pełna napięcia ciemność.
Na szczęście stan ten nie trwał długo.
Wybudził go z niego dobrze znany mu głos.
To Keriann. Keriann krzyczała, podbiegając do niego.Jej karmelowe włosy podskakiwały razem z nią, kiedy przedzierała się przez porozrzucane wokoło kamienie, resztki wulkanu i kilka kości należących do Na-Szczęście-Już-Upadłej-Królowej.
-Mamo! Tutaj!- kogo ona tak wołała?
Szczerbatek nie wiedział, ale uważał, że kimkolwiek była ta osoba - czekoladowooka robiła to zbył głośno.
-Ciiiiiiiszej, dziewczyno- zwrócił się do niej zbolałym głosem, ale albo go nie usłyszała, albo nie zrozumiała.
~Nie to, co mój człowiek. On by wiedział od razu~ pomyślał, po czym od razu stwierdził w duchu, że tak, jak już kiedyś planował - musi ich wszystkich nauczyć smoczego. W trybie pilnym.Od upadku bolało go całe ciało i miał wrażenie, że przygłuchł od huku eksplozji.
~I od wrzasków Keriann~ dodał w myślach.
W chwilę później, znikąd pojawiły się kolejne postaci.Z mgły wyłoniła się sylwetka dwunożnej samicy i Tnącego Burzę. Kobieta wykrzykiwała imię jego człowieka, a czteroskrzydły kiedy tylko go dostrzegł zaczął zmierzać w jego stronę.
Kiedy smok był już naprawdę blisko, Szczerbatek rozpoznał w nim Chmuroskoka.Więc to sen. Jednak się jeszcze nie obudziłem.
Tylko dlaczego śni mi się mój opiekun, a nie rodzice?Wszyscy zebrali się wokół niego. Keriann z przerażeniem wlepiła wzrok w puste, gdzieniegdzie poprzepalane siodło i poplątane druciki przyczepione do jego grzbietu i łap. Chmuroskok przysiadł zszokowany na kamienistej plaży i łatwo było wyczytać z wyrazu jego pyska, że nie ma pojęcia, co zrobić. Natomiast brązowowłosa kobieta opadła na kolana i zaczęła cicho łkać.
Pachniała tak znajomo, że sam Szczerbatek się zdziwił.
I kiedy wszyscy zastygli na moment, jakby zamrożeni w tej chwili, on nagle zorientował się, że zapach tej dwunożnej jest dokładnie taki, jak zapach... Czkawki.
Czy... ? Nie, to niemożliwe.
-Och, synu... tak bardzo cię przepraszam. To... to wszystko moja wina. Nie powinnam była zostawiać cię samego na Berk- przerwała, by zaczerpnąć oddech i spojrzała Nocnej Furii w ślepia.- Tak mi przykro...
I to był moment, w którym Szczerbatek zdecydował się uświadomić ją, że jego dwunożny żyje i ma się... prawie, że dobrze.
Rozwinął skrzydła i oczom zebranych ukazał się młody Haddock, wokół którego zaciśnięte były łapy smoka.
CZYTASZ
Tato, mieszkam z Nocną Furią
FanfictionCzkawka. Nikt go nigdy nie kochał. Jeśli nawet, to nie tak, aby było to choć trochę dla niego odczuwalne. Nikt go nigdy nie szanował, nie brał pod uwagę jego zdania. Wikingowie nie uważali go za jednego z nich. Jego życie było raczej ciągnącym się...