Rozdział 21

1K 52 37
                                    

Wszystkiego najlepszego! 😎🎂😎😎 Sto lat dla @_crazystalker_ ! Troszkę spóźnione, ale ćsssssiiiiiii 😅😇

Potem wszystko stało się szybko i nawet nie wiedział kiedy skończył taki poobijany. Zaczęło się przecież tak niewinnie! Spróbował po raz kolejny odtworzyć wszystko w pamięci i przemyśleć co zrobił nie tak...

Czkawka zrobił przerwę mówieniu i rozejrzał się dookoła, przyglądając się twarzom członkiń swojej rodziny.

–Czkawka, wszystko dobrze?– głowa Keriann wyłoniła się spomiędzy zielonych pędów roślin przesłaniających wejście do ich wspólnej skrytki.

Dziewczyna wmaszerowała do środka i zmierzyła go wzrokiem. Uniosła brwi, widząc, że nastolatek owija się kocem.

–A dlaczego nie miałoby być?– zapytał przyciskając zaciśniętą na kilku liściach ziół dłoń do oślinionej przez Szczerbatka rany i dyskretnie wsuwając je pod prowizoryczny bandaż. Miał nadzieję, że dla Keriann wyglądało to jak zwyczajne skrzyżowanie ramion.

–Jesteś jakiś blady– rzuciła od niechcenia dziewczyna, sceptycznie przyglądając się bratu.

–Wydaje ci się– powiedział rozglądając się wokoło w poszukiwaniu argumentów. –To przez światło. Stanowczo przez światło.

–Niech ci będzie. Mama pyta czy lecicie z nami na Porę Karmienia– karmelowowłosa litościwie zmieniła temat. Niestety nie był on wiele wygodniejszy od poprzedniego.

–Nie... Ja... wiesz, myślę, że– jak zawsze w stresujących sytuacjach zaczął się jąkać. Sekundy mijały, a jego błyskotliwy umysł zdawał się nie mieć zamiaru zabłysnąć.

Spojrzała na niego w taki sposób, że domyślił się, że domyśliła się, że próbował się wymigać.  

–Myślę, że pójdę spać. Czuję się jakiś taki zmęczony– powiedział szybko. Może za szybko, ale przynajmniej przerwał niezręczną chwilę milczenia.

Keriann wyszła, na odchodne rzucając krótkie: „tym razem ci odpuszczę". Czkawka wiedział, że w domyśle pozostało „ale jeżeli się o czymś dowiem, to powiem mamie, że nie smakują ci jej klopsiki" (czyli inne określenie na „zmienię twoje życie w piekło").

Pokiwał delikatnie głową, mimo, że dziewczyna była już odwrócona plecami. Kiedy upewnił się, że wyszła westchnął, naprawdę nie wiedząc, co miałby dalej robić.

–Powinienem im powiedzieć, co Mordko?– Szczerbatek zamruczał w taki sposób, że Czkawka nie był pewien, co smok mógł mieć na myśli. Może dlatego, że nawet sam gad nie wiedział?

Czkawka przypomniał sobie wyraz twarzy Keriann, kiedy dowiedziała się, że jednak przeżył. Jej zaczerwienione oczy i usta ni to rozciągnięte w uśmiechu ulgi i niedowierzania ni wykrzywione grymasem tęsknoty i bólu.

Spojrzał jeszcze raz na Szczerbatka, potem na swoje dłonie, znów na smoka i już wiedział, że...

–Powinienem. Inaczej byłoby niesprawiedliwie, hmm?

Z tymi słowy skierował się w stronę wyjścia z pomieszczenia.

Tak, definitywnie to właśnie ta decyzja zapoczątkowała ciąg nieprzyjemnych w skutkach wydarzeń.

–...ale to nie zmieni moich postanowień– zakończył, zgarniając ostre spojrzenie od siostry.

–To beznadziejny plan. Dosłownie– jęknęła załamana. –A ty jesteś tak bardzo beznadziejnie uparty, jak twój plan jest głupi– burknęła, wydymając policzki jak Pyskacz, kiedy napchał się swoją ukochaną jagnięciną.

Tato, mieszkam z Nocną FuriąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz