Rozdział 23

588 30 16
                                    

Życie na wyspie Berk płynęło własnym rytmem. Czas mijał, sprawy posuwały się do przodu, ludzie starzeli się, czy tego chcieli czy nie. Słońce wstawało i zachodziło, gwiazdy odcinały się od nocnego nieba nowymi iskierkami, by potem gasnąć w obliczu nadchodzącego świtu. Ocean przypływał i odpływał.

Teoretycznie wszystko pozostawało w tym samym, niezmiennym porządku. Tak, jak byli do tego przyzwyczajeni wikingowie. Tak, że wiedzieli czego mają się spodziewać. Jaki nie zaczęły latać- ...no, chyba, że Bliźniaki coś przy nich kombinowały. Wtedy czasami można było zobaczyć jakiegoś kilkuset-kilowego zwierzaka hodowlanego w przestworzach. Niebo nie zmieniło koloru na czerwony, Wiadro wciąż ściskało Wiadro w zależności od pogody, a Stoik Ważki nadal zarządzał osadą jak na porządnego wodza przystało.

Jednak kilka rzeczy uległo zmianie.

Po pierwsze: smoki. Smoki, a może raczej brak smoków. Nawet, jeżeli nie zniknęły z powierzchni Ziemi ani nie rozpłynęły się w powietrzu, to ich obecność nagle stała się o wiele mniej odczuwalna. Jasne, tu i ówdzie trafiło się na jakiegoś gada w lasach, a rybacy nadal spotykali Parzypluje albo Głosowce, ale... Z jakiegoś nieznanego nikomu powodu ataki na wioskę ustały.

Większość berkiańskiej społeczności podchodziła do tego sceptycznie. Czy to nie aby przypadkiem cisza przed sztormem? Czy istnieje w ogóle możliwość, że coś tak niezmiennego jak wszechobecność smoków i ciągłe krzywdzenie przez nie ludzkości mogłyby zwyczajnie ustać? Proszę, to brzmi jak pomysły chorych na optymizm wizjonerów! Gady wrócą, nie ma szans...

Wikingowie debatowali. Cóż za zabawne określenie - wiking i cywilizowana dyskusja, też mi wynalazek! A jednak, na przekór wszystkiemu tak właśnie było. Przynajmniej z początku.

Najpierw zebrano się w Twierdzy i planowano. Szykowano wyprawy, zapasy i broń, nastawiano się na klęski. Potem stopniowo się rozluźniono. Zaczęto rozwijać handel i rzemiosło, wprowadzono kolejne ulepszenia, otworzono się na nowych sojuszników.

Aż niesamowite, jak Berk odżyła. Nadwyżkę drewna poświęcanego kiedyś na wieczną odbudowę chat przeznaczano teraz na rozbudowę floty bojowej i ogólnie... budowanie nowych statków. Wreszcie nie trzeba się było przejmować ilością zapasów na zimę, których zaczęło wystarczać. Można było zacząć sprzedawać i kupować. A wszystko dzięki kilku miesiącom spokoju.

W miarę upływu czasu, życie na Berk odmieniało się coraz bardziej. Pyskacz i inni jemu podobni co prawda mieli kilka gorszych momentów... (Jak wtedy, gdy po dziesięciu miesiącach wciąż nie odnotowano żadnego ataku ze strony gadów. Kilka mniejszych potyczek, cztery porwane owce i jedno podpalone pole pszenicy, nic większego, wartego kilkudziesięciu chłopa z porządnym żelastwem. Uznano, że pułapki na smoki nie tyle stały się nieprzebne ile mniej priorytetowe w wykonaniu.) Wszyscy znaleźli swoje miejsca, nieco zmieniając swoją działalność i w gruncie rzeczy sprawy zaczęły pomyślnie się układać.

A jednak Stoikowi ciężko było to wszystko znieść. Może brak latających worków treningowych wywoływał w nim irytację? Może niespotykany wcześniej spokój sprawiał, że gdzieś w środku, podświadomie cały czas spodziewał się obrotu spraw na gorsze?

Było też między innymi coś, co denerwowało go szczególnie. Pusty pokoik na piętrze w jego chacie, na przykład. Lista była długa, tak na prawdę.

Figurowały na niej jeszcze: zgaszone palenisko w głównej części domu, kiedy do niego wracał, ciągła cisza zastępująca odgłosy majsterkowania, które kiedyś tak go irytowały, mina Pyskacza, kiedy pukał do drzwi... Czasem przynosił mu jakiś skomplikowany przedmiocik znaleziony w nieużywanej teraz pracowni i starał się wytłumaczyć jego prawdopodobny sposób działania. Innym razem narzekał, że ma za dużo roboty samemu w kuźni i często prowadziło to do chwili niewygodnej ciszy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 05, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tato, mieszkam z Nocną FuriąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz