Przed nim rozciągała się ogromna grota, o połyskujących błękitem, lodowych ścianach i sklepieniu. Niemal całą jej powierzchnię porastały kwiaty i paprocie, gdzieniegdzie z lodu wyłaniały się typowe dla północnego krajobrazu, szare sześciokątne skały.
Kilkaset metrów przed nim kończyło się porośnięte bujną roślinnością podłoże, a dobrych paręset kolejnych niżej, znajdowała się wypełniona morską wodą przestrzeń.
W ogromnym zbiorniku wodnym siedział wielki, biały smok. Z jego grzbietu sterczały długie, czarne na końcach kolce, które okalały także jego łeb, tworząc swego rodzaju koronę. Oczy bestii miały kolor pomiędzy nieskończenie niebieską tonią oceanów, a turkusowym, zimnym blaskiem, jaki roztaczał lód.
W tym magicznym miejscu znajdowało się też kilka wodospadów, z których krystalicznie czysta woda spływała rwącymi kaskadami w dół i mieszkała się tą, w której znajdował się ogromny gad.
Za nim, w ewidentnym centrum tego wszystkiego, znajdowała się wynurzająca się z wody, porośnięta mchem i paprocią skała, biegnąca aż do najwyższego punktu półokrągłego sklepienia, wokół której latały setki smoków.
W zasadzie skrzydlate stworzenia były wszędzie. Przesiadywały na półkach skalnych, na ziemi, a kilkoro z nich kołysało się w wodzie.
Wokoło panował spokój i atmosfera bezpieczeństwa.
Jeśli to nie była Valhalla, to inny raj.
-No, wiedziałem. Umarłem.Kilka smoków odwróciło łby w jego stronę. Jakiś Ostrykieł przyczłapał do niego i zamruczał cicho. Czkawka uśmiechnął się nieśmiało i wyciągnął dłoń w jego kierunku.
Gad rzucił mu nieufne spojrzenie.
Za szybko~pomyślał Czkawka.
Mimo to przymknął oczy, pochylił głowę na bok i czekał, aż Ostrykieł zdecyduje się mu zaufać.
Po chwili poczuł zimne łuski pod dłonią. Pozwolił ustom ułożyć się w szeroki uśmiech zadowolenia, delikatnie się odsunął i usiadł na ziemi, czekając aż smok postąpi tak samo.Budowanie relacji polegało bowiem w większości na czekaniu. Nie można się było narzucać, zwłaszcza kiedy więź łącząca dwie istoty była jeszcze świeża i krucha.
Budowanie relacji było spędzaniem czasu z kimś drugim.
Żeby spędzać z kimś czas, trzeba go najpierw dostrzec. Dostrzec czego potrzebuje i czego pragnie. Dostrzec jego charakter, temperament, osobowość... Zaczekać, aż pozwoli się dostrzec. A wtedy być uważnym.
Uważność jest i zawsze była odwrotnie proporcjonalna do egocentryzmu.Smok położył się obok i pozwolił Czkawce się pogłaskać.
Chłopak poczuł się szczęśliwy. Było bezpiecznie, cicho, smoki nie walczyły między sobą. To niesamowite miejsce promieniowało spokojem.Nagle gad drgnął pod jego ręką.
Wstał i zrobił kilka obrotów w miejscu, a kiedy zielonooki nie zareagował - potrząsnął sugestywnie łebkiem.Czkawka z trudem podniósł się z ziemi i kuśtykając ruszył w ślad za smokiem.
Skrzydlate stworzenie słysząc jego nieudolnie tłumione jęki przystanęło i zerknęło na niego pytająco.
Młody nie-wiking uniósł do góry nogę zakończoną protezą, a kiedy smok dostrzegł kawałek metalu zamruczał współczująco i pochylił się nieco, zapraszając człowieka na grzbiet.
Poniosę cię~ zawisło w powietrzu.
Czkawka dosiadł podniebnego wierzchowca.
-Co chcesz mi pokazać?- zapytał chłopak.
Smok warknął gardłowo, zadowolony; jakby chciał powiedzieć: to niespodzianka.Gad odbił się od podłoża i wzniósł kilkanaście metrów nad ziemię. Parę razy zamachnął skrzydłami, a potem zanurkował w zarośla.
Zrobił to w ten zabawny sposób, że Czkawka myślał, że lecą prosto w ścianę.
CZYTASZ
Tato, mieszkam z Nocną Furią
FanfictionCzkawka. Nikt go nigdy nie kochał. Jeśli nawet, to nie tak, aby było to choć trochę dla niego odczuwalne. Nikt go nigdy nie szanował, nie brał pod uwagę jego zdania. Wikingowie nie uważali go za jednego z nich. Jego życie było raczej ciągnącym się...