16. Nie będzie bezchmurnego nieba, kiedy ją straci. (cz.I)

9.2K 657 52
                                    

Liz była nieugięta w swoim postanowieniu i konsekwentnie obstawała przy wcześniejszej decyzji dotyczącej całkowitego uziemienia Luke’a. Miał zakaz używania telefonu, komputera, konsoli, żadnych wypadów na miasto z kolegami, żadnych spotkań z Alex i to przez całe dwa tygodnie. Szkoła i godzinne próby z zespołem były jedynymi wyjątkami, ale dzięki nim mieli z Alex okazję spędzić trochę czasu razem.

To był ten dzień, kiedy kolejna próba odbywała się w domu Michael’a, bo jego mamy akurat nie było i mogli w spokoju przygotowywać się do kolejnych koncertów. Zwyczajowo informację o ich aktualnej lokalizacji otrzymała również Alex, która także odliczała już nerwowo dni do zakończenia tego uciążliwego szlabanu. Na razie jednak musiała radzić sobie w taki sposób. Kiedy tylko przekroczyła próg mieszkania Clifforda, frapująca cisza zaniepokoiła ją, jednak gdy tylko zajrzała do pokoju, zrozumiała co było jej powodem. Zamiast próby, chłopcy urządzili sobie kolejną sesję grania na konsoli.

- Cześć! – przywitała się, ale poza Ashtonem, który nie brał udziału w ich rozgrywkach, nikt nawet nie raczył jej odpowiedzieć. Zmrużyła oczy, obserwując uważnie siedzącą tyłem trójkę chłopaków. Podeszła do kanapy i nachyliła się, całując Luke’a w policzek. Ten bąknął coś tylko pod nosem, nie odrywając skupionego spojrzenia od migającego ekranu telewizora. – Ciebie też miło widzieć, najdroższy – zironizowała i spojrzała na siedzącego na fotelu Ashtona, który bawił się telefonem.

- Dobrze, że w końcu przyszłaś, bo już myślałem, że się z nimi zanudzę – odparł leniwie Irwin, odrzucając urządzenie na bok. Uśmiechnął się do niej szeroko, podnosząc się z siedzenia. – Masz ochotę na coś do picia? Jedzenia?

- Nie, dzięki – odpowiedziała szybko, zdejmując z siebie bluzę. – A ty nie bierzesz udziału w tych pasjonujących potyczkach? – zapytała, ruchem głowy wskazując na pozostałych chłopaków.

- Nie jestem zbyt dobry w to i jakoś mnie szczególnie do tego nie ciągnie, ale shhhhh – wyjaśnił szeptem, przykładając palec do ust. Alex widząc jego poważną minę, parsknęła śmiechem.

- Wiesz co? – zagadnęła po chwili zastanowienia. – Chętnie napiję się czegoś ciepłego, bo widzę, że tak szybko ta gra się nie skończy – burknęła ze zrezygnowaniem, siadając przy stole. Ashton bez słowa udał się do kuchni, zostawiając ją na chwilę samą. Podparła głowę na ręce i obojętnym wzrokiem spojrzała na grających chłopaków, wzdychając bezradnie, bo mimo wielu prób, nadal nie rozumiała ich fascynacji.

Bez zastanowienia postanowiła wykorzystać nieobecność Irwina i z chytrym uśmieszkiem na twarzy podbiegła do stojącej w rogu perkusji. Usiadła na niewielkim krzesełku i chwyciła pałeczki w dłonie, po chwili dochodząc do wniosku, że nie miała pojęcia co z nimi zrobić. Zawsze chciała jednak spróbować tego, jak czuli się perkusiści. Uniosła obie ręce do góry i kilka razy obiła o siebie pałki, imitując zachowanie Ashtona z koncertów. Bardzo powoli zaczęła wybijać bliżej nieokreślony rytm, uderzając każdą część instrumentu po kolei. Powtórzyła czynność jeszcze raz i zachichotała radośnie, bo spodobało jej się to, co właśnie wykonała. Kolejne próby były coraz bardziej zdecydowane i głośniejsze, a ona w wielkim skupieniu próbowała wygrać coś sensowniejszego niż tylko pozbawione jakiegokolwiek sensu uderzenia. Doszła nawet do wniosku, że jakby trochę poćwiczyła, to mogłaby zostać wyśmienitym perkusistą. Nagle usłyszała ten wyjątkowo charakterystyczny, szczebiotliwy śmiech Ashtona, który właśnie wrócił z dwoma kubkami herbaty z kuchni. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się do niego uroczo, wysuwając delikatnie usta do przodu. Zamrugała powiekami, szczerząc się do niego.

- Nieźle ci idzie – stwierdził z początkową powagą, ale szybko znowu się roześmiał i odstawił przygotowane przez siebie picie na stół. Uderzyła mocniej w jeden z bębnów, a on pokręcił głową i teatralnie wzniósł oczy, podchodząc za dziewczynę. – Przede wszystkim, to musisz odpowiednio chwycić pałeczki w dłonie – poinstruował ją, a ona parsknęła głośno śmiechem. – Eww, jesteś obleśna! – przyznał od razu z zdegustowaną miną.

when the night gets dark / l.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz