2.12. Przywracał w głowie słowa, których nigdy nie wypowie.

6.9K 501 31
                                    

Powiedzieć ci wszystko co bym chciał byłoby zbrodnią

Przyznać że wciąż cię kocham mimo upływu czasu

Kiedy tylko przekroczyła próg mieszkania bez zastanowienia zsunęła niewygodne buty ze stóp i jedyne o czym marzyła, to szybki prysznic oraz długi sen. Była wykończona, pragnąc znaleźć się jak najprędzej w wygodnym łóżku. Jednak momentalnie rozbudziła się, kiedy z kuchni zaczęły dochodzić niepokojące dźwięki. Odruchowo wstrzymała oddech, rozglądając się uważnie dookoła. Pospiesznie chwyciła stojącą przy wieszakach parasolkę i skradając się cichutko na palcach przez przedpokój, zatrzymała się tuż przy drzwiach rozświetlonego przez lampki zamontowane przy suficie pomieszczenia. Wzięła głębszy wdech i dzierżąc w dłoniach swoją prowizoryczną broń, wkroczyła bezceremonialnie do środka, wygrażając się rzekomemu napastnikowi. Pisnęła przeraźliwie, kiedy jej celem okazał się być próbujący zachować powagę blondyn. Przez krótką chwilę wpatrywała się w niego przerażona, po czym bezradnie opuściła ręce i zaczęła się głośno śmiać, kręcąc przy tym głową.

- Przestraszyłeś mnie! - podniosła głos, krzykiem chcąc zamaskować swoje niepotrzebne przerażenie. Zrobiła kilka kroków w stronę nadal nabijającego się z niej chłopaka i wymierzyła z całej siły cios prosto w jego ramię. Spojrzała głęboko w jego niebieskie, rozbawione oczy, mrużąc zażarcie powieki i skrzyżowała gniewnie ręce na piersiach. - W ogóle nie jest to śmieszne! - dodała oburzonym tonem, kiedy on nie przestawał się głupio uśmiechać. Odłożył na kuchenny blat trzymaną w dłoni łyżkę i bez słowa porwał ją w ramiona, kręcąc się z nią w kółko. Mimo uciążliwych pisków i okładania jego pleców pięściami, nie wypuścił jej z uścisku.

- To boli! - jęknął.

- Miałeś wrócić dopiero pod koniec tygodnia.

- Ciebie też miło widzieć. Stęskniłem się równie mocno, jak i ty – wysapał z udawaną ironią, nadal obracając się z nią.

- Wiesz, jak się przestraszyłam! - powtórzyła, ponownie uderzając go w ramię.

- Ładnie mnie witasz – stwierdził po chwili zdyszany, kiedy odstawiał ją z powrotem na ziemię. Jego dłonie momentalnie spoczęły na jej biodrach, przyciągając dziewczynę mocno do siebie. Pocałował ją w usta, ale nim Alex zdążyła jakkolwiek zareagować unoszący się znad patelni dym i potwornie drażniący zapach spalenizny sprawiły, że pospiesznie oderwali się od siebie, próbując ratować szykowane przez niego jedzenie.

- No to tyle, jeśli chodzi o naszą ewentualną kolację – oceniła ponuro Alex, opuszczając ramiona. On skręcił delikatnie głowę i z uniesioną brwią spojrzał na nią.

- Jeszcze nic straconego, chrisowe rączki nie takie cuda czyniły – odparł po chwili ciszy, a ona parsknęła tylko prześmiewczo i popukała go palcem w czoło. I kiedy pochylił się w jej stronę, chcąc skraść kolejny pocałunek, w przedpokoju rozległo się dźwięczne brzęczenie dzwonka. Blondynka momentalnie odskoczyła od Chrisa, poklepując go dłonią po policzku.

- Otworzę, a ty czyń te cuda swoimi rączkami – poleciła ze stłumionym śmiechem, chwytając w przelocie kiść winogron, która opłukana spoczywała w niewielkiej misie na stole. Najwyraźniej jej narzeczony zatroszczył się także o zdrowy deser. Nie spodziewała się żadnych gości, więc gdy w drzwiach ujrzała Luke'a, jej serce zabiło mocniej. Nie widziała go od czasu imprezy po koncercie, bo dwa minione dni wypełnione mieli wszelkiego rodzaju nagraniami dla stacji telewizyjnych, które wykorzystywały ich ostatnie chwile w Nowym Jorku przed wylotem do Australii, dlatego też ich kontakt ograniczył się do wymiany kilku zdawkowych wiadomości. Miała wrażenie, że znowu nie był w najlepszym stanie. Spod zarzuconego niedbale na głowę kaptura bluzy wystawał daszek czapki, którą ostatnio namiętnie nosił. Dostrzegła jak nerwowo drgnął, kiedy uchyliła drzwi, momentalnie spoglądając na nią uważnie.

when the night gets dark / l.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz