Rozdział 22

248 19 74
                                    

Tobias POV

Kiedyś praca była moją ucieczką od problemów i rzeczywistości. Mogłem skupić myśli na czymś innym i bardzo mi to odpowiadało. Teraz już ten patent nie działa - może moje emocje są zbyt silne, żeby można było je czymś zastąpić.

W nocy źle spałem, bo znowu męczył mnie dziwny sen, w którym znajdowałem się w białym pomieszczeniu, w którym nie było klamek. Próbowałem się wydostać, ale to było niemożliwe, więc rzucałem się na ściany jak opętany, dostawałem szału, jak zwierzę, które zostało uwięzione w klatce. Kiedy się ocknąłem, byłem cały obolały, jakbym całą noc rzucał się po łóżku.

- Nie wyglądasz najlepiej, Cztery - zauważa Zeke, kiedy przychodzi do mojej pracy. Zgodziłem się na męskie wyjście, chociaż coraz bardziej zaczynam żałować. Od natłoku myśli boli mnie głowa.

- Ty też nie jesteś zbyt piękny - odpowiadam, a mój przyjaciel parska śmiechem.

- Kobieca część Chicago na pewno by się z tobą nie zgodziła - zaczyna trzepotać rzęsami, a ja kręcę głową i się uśmiecham.

- Dobra, chodźmy już - wstaję i podchodzę do Lily, całując ją na pożegnanie.

- O której będziesz? - Pyta.

- Nad ranem - odpowiada za mnie Zeke, szczerząc zęby.

- Nie słuchaj go. Nie wrócę późno.

- Będę czekać - obiecuje i uśmiecha się znacząco.

- Na mnie też? - Wtrąca się Zeke z głupią miną. - Lubię eksperymenty i chętnie... - nie kończy, bo siłą wyprowadzam go na zewnątrz, a Lily tylko się śmieje. - Przyjaciele powinni się ze sobą dzielić.

- Shauną też się z kimś dzielisz?

- Nie, ale możemy spróbować. Wiesz, słyszałem o czymś takim, że pary...

Przestaję go słuchać i zaczynam biec na pociąg. Zeke w końcu przestaje gadać i do mnie dołącza. Czasami brakuje mi życia w Nieustraszoności. Tutaj do pracy chodzę pieszo, bo mam blisko. Bywają momenty, że chciałbym, żeby wszystko było jak dawniej, ale wiem, że nowa sytuacja też ma swoje plusy i mieszkańcy Chicago są szczęśliwi.

Bez problemu wskakuję do pociągu i rozglądam się po wagonie. Widzę kilka osób, byłych Nieustraszonych, których kojarzę z widzenia. Łatwo poznać kto jest z jakiej frakcji. U niektórych po zachowaniu, a u innych po samej postawie.

Wyskakujemy w miejscu, skąd będziemy mieli najbliżej do Altruizmu. Chodzimy tam, jeśli chcemy się napić w plenerze. Po wojnie nic nie zostało w tym miejscu odbudowane. Może, żeby stanowiło przypomnienie tego, do czego doprowadza obsesja i przemoc. Niektórzy byli Altruiści wciąż tu mieszkają. Zastanawiałem się, czy nie przygnębia ich ten widok, który muszą codziennie znosić.

Wspinamy się na dach jednego z budynków. Jest niski, jak wszystkie domy w Altruizmie, więc nie mam z tym problemu. Zeke wyciąga z plecaka dwie butelki piwa, po czym daje mi jedną. Przez kilka minut pijemy w ciszy, co jest dziwne, bo trudno o ciszę w towarzystwie Zeke'a.

- Właściwie to chciałem z tobą pogadać - zaczyna poważnym tonem Zeke.

- Wal śmiało.

- Chodzi o Tris...

- Nie chcę o niej rozmawiać - przerywam mu gwałtownie.

- Cztery, co jest? Przez dwa lata rozpaczałeś, a kiedy okazało się, że żyje, ty nawet nie chcesz z nią porozmawiać?

- Nie mam jej nic do powiedzenia.

- Powinniście porozmawiać. Wiem, że jesteś z Lily. Nikt nie każe ci jej zostawiać, zresztą byłbyś idiotą, gdybyś to zrobił. Ale porozmawiaj z Tris. Shauna mówiła, że jest w naprawdę kiepskim stanie psychicznym, przyda jej się wsparcie.

- Ma innych. Nie chcę mieć z nią nic do czynienia, po tym co zrobiła - stwierdzam uparcie.

- Ej, przecież to nie jej wina. Sama się nie uwięziła.

- Ale nie dotrzymała obietnicy! Gdyby to zrobiła, to wszystko by się nie wydarzyło, kumasz? To jej wina. Oszukała mnie. Nie potrafię jej tego wybaczyć - kręcę głową i wstaję. - Idę do domu.

- Nie obrażaj się...

- Nie jestem obrażony, po prostu wkurzasz mnie takim gadaniem - warczę i zeskakuję, zostawiajac go samego.

>>>

Kiedy wchodzę na klatkę schodową i zaczynam wspinać się na swoje piętro, do moich uszu dobiega dziwny dźwięk. Jakby ktoś płakał... Zaintrygowany, zaczynam się wspinać coraz wyżej i wyżej, mijając swoje piętro. Gdy docieram na ostatnie, zauważam, że na szczycie schodów siedzi Tris.

CDN.

HOW IT ENDSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz