Rozdział 32

170 14 35
                                    

Tris POV

Kolejna noc i kolejny koszmar. Budzę się przerażona i zlana potem.

- Powinnaś dostać na to jakieś serum - stwierdza Christina, odsłaniając rolety w moim pokoju.

- Serum antykoszmarowe? - Pytam, zasłaniając ręką oczy.

- Nie. Myślę, że serum serdecznych mogłoby ci pomóc. Zdaje się, że dziewczyna Cztery ma go w nadmiarze.

- A skąd ty to wiesz?

- A niby jakim sposobem go uwiodła? Odkąd się zbliżyli, Cztery nie jest sobą. Na pewno dalej go faszeruje serum, chociaż mniej na niego działa.

- Może Tobias po prostu się w niej zakochał. Miał do tego prawo - zauważam.

- Gdzie tam zakochał - Christina przewraca oczami. - Teraz się dopiero budzi, bo zrobił jej dzieciaka. Ale to nie znaczy, że musi się z nią męczyć do końca życia.

- Chris, oni będą mieli dziecko - przypominam jej.

- No i co?

- To dziecko nie jest niczemu winne. Powinno mieć oboje rodziców. Nie będę brała udziału w rozwalaniu rodziny.

- Jeśli kogoś kochasz to o niego walczysz.

- Mam już dosyć walki - wzdycham. - Poważnie, nie chce mi się już z nikim walczyć, nie mam na to siły. Niech będzie co ma być.

- Więc jak ty to sobie wyobrażasz? Cztery z Lily, a ty...

- A ja będę sobie spokojnie żyła, bez zbędnego chaosu.

- A Tyler?

- Co Tyler?

- Nie udawaj - Christina uśmiecha się przebiegle. - Widziałam jak na ciebie patrzy.

- Niech sobie patrzy - wzruszam ramionami. - Nie mam teraz głowy do związków. Muszę skupić się na tym, żeby zrobić porządek w swojej głowie. Zresztą, sama jakoś żyjesz bez chłopaka i nie narzekasz.

- A kto powiedział, że nie narzekam?

Wstaję i idę do łazienki, zostawiając przyjaciółkę samą. Nie chce mi się już rozmawiać o facetach - mam inne problemy na głowie. Po co pchać się w związek, jeśli jeszcze nie doszłam do ładu sama ze sobą? Z drugiej strony, Christina może mieć trochę racji. Może jeśli dałabym szansę Tylerowi, wyszłabym z tego emocjonalnego szamba. Jednak nie mogę zmusić swojego serca, żeby kogoś pokochało, a ewidentnie zostały w nim resztki uczucia do Tobiasa. Mam wrażenie, że nigdy o nim nie zapomnę tak do końca. Był moją pierwszą miłością, nie mogę go tak po prostu usunąć z serca.

>>>

Z tygodnia na tydzień, moje treningi idą mi coraz sprawniej. Nadal daleko mi do sprawności, którą miałam kiedyś, ale wiem, że jestem już bliżej celu niż dalej.

- Dlaczego dawanie tobie wycisku daje mi taką satysfakcję? - Zastanawia się głośno Tyler.

- Hmm - udaję, że myślę nad odpowiedzią. - Może dlatego, że jesteś psychopatą?

- Jeszcze nigdy nikt mi tego nie zasugerował - brunet parka śmiechem.

- Nie ma za co - kłaniam się. Coraz swobodniej czuję się w jego towarzystwie, ale minie jeszcze sporo czasu, zanim mu zaufam. Po tym, przez co przeszłam, wszystko przychodzi mi z trudem, zajmuje więcej czasu. - Ale dziękuję za ten wycisk. Mówiłam ci już, że jesteś dobrym trenerem?

- Jeszcze nie. Zapewne zapomnę, że to powiedziałaś, więc jutro też możesz mi to powiedzieć.

Uśmiecham się tylko i sięgam po wodę.

- Chceszgdzieśwyjsćwieczorem?

- Słucham? - Marszczę brwi.

Tyler bierze głęboki oddech, po czym powtarza. - Chciałabyś gdzieś wyjść wieczorem?

W pierwszej chwili chcę odmówić. Bałagan w mojej głowie i w życiu jeszcze nie został ogarnięty. 

Miałam dać mu szansę. Tylko w ten sposób oddalę się od Tobiasa na tyle, żeby mógł skupić się na dziecku, które niedługo pojawi się w jego życiu.

- Okej - odpowiadam tylko.

- Naprawdę? - Tyler wytrzeszcza oczy.

- Chciałeś, żebym ci odmówiła?

- Nie! Oczywiście, że nie. Ja... przyjdę po ciebie!

- Miło z twojej strony - chce mi się śmiać z jego nadmiernego entuzjazmu.

- O siódmej. Może być?

- Jasne. Do zobaczenia - żegnam się z nim, zostawiając go uśmiechniętego od ucha do ucha.

CDN.

Co by tu wiele pisać... Niby czwartek, ale jednak PIĄTEK! ❤️⚽️🇵🇱

HOW IT ENDSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz