Tris POV
Kiedy podjeżdżamy pod Agencję, bez słowa wysiadam z auta, żeby szybko znaleźć się jak najdalej od Tobiasa. Zżerają mnie wyrzuty sumienia, a z drugiej strony te ostatnie chwile z nim przekonały mnie, że między nami nadal coś jest. Właśnie dlatego muszę odejść. Żeby dać mu żyć tak jakbym się znowu nie pojawiła w jego życiu. Pogodził się z moją „śmiercią", ułożył sobie życie na nowo, a ja jak huragan wpadłam, żeby wszystko zniszczyć. Mogę żałować tylko, że do tego wszystkiego dopuściłam, ale czasu już nie cofnę.
Poza tym, mam zadanie do wykonania - muszę uratować swoje dziecko z rąk tych ludzi. Choć nie wiem jaki jest, nie mam z nim żadnej więzi, czułam, że muszę to zrobić. Tym razem, bez żadnych tajemnic. Postawiłam sprawę jasno i nikt mnie nie zatrzymał, nawet Tobias. Mam wrażenie, że nawet on wie, że tak będzie lepiej. Martwię się jedynie o to, czy Lily będzie w stanie pokochać i wychować obce dziecko. Szkoda, że nie mogłam poprosić ją o to, żeby była matką dla mojego dziecka. Mam nadzieję, że Tobias dopilnuje, żeby miało dobre życie.
- Tris! - Krzyczy Tobias, który chce za mną pobiec, ale wyciągam przed siebie rękę, próbując go zatrzymać.
- Opiekuj się nim - tylko tyle jestem w stanie mu powiedzieć. Idź i zajmij się swoim życiem. Zapomnij o mnie. Pokochaj Lily tak jak na to zasługuje. Nie myśl o przeszłości, bo już nie możesz jej zmienić. Wyprowadź się stąd jak najdalej i korzystaj z życia. Nie wypowiadam żadnego z tych słów, bo nie potrafię.
Każdy odgrywa jakąś rolę. Moim przeznaczeniem nie jest szczęśliwe życie z mężem i gromadką dzieci. Na pewno nie dożyję do starości. W końcu wykończą mnie eksperymentami. Czasami zastanawiam się, dlaczego to akurat musiałam być ja. Gdybym była normalna, mogłabym żyć tak jak inni. Dlaczego nie męczą innych niezgodnych? Bo jestem ich najsilniejszą przedstawicielką.
Kiedy zauważam Davida, który zmierza w naszą stronę z obstawą i... dzieckiem na rękach, zaczynam czuć jak mocno wali mi serce.
Tobias staje za mną, również wpatrując się w małego chłopca. Pierwszy raz zobaczę swoje dziecko. Pierwszy i ostatni raz. Niemalże wychodzę z siebie, tak bardzo chcę go już zobaczyć.
David podchodzi do nas, a mnie od razu łapią strażnicy.
- Puśćcie ją! - Krzyczy Tobias.
- Taka była umowa. Dziecko za Beatrice - odpowiada mu David, wyciągając ręce z dzieckiem, aby przekazać go Tobiasowi.
Zdążam zobaczyć tylko, że ma krótkie, jasne włosy i szare oczy. Chcę zapamiętać jak najwięcej szczegółów z jego twarzy, choć nie wiem jak długo mi na to pozwolą. Ze wzruszeniem stwierdzam, że jest do mnie bardzo podobny, chociaż ma też coś z Tobiasa. Od razu czuję, że jest naszym synem, do tego nie potrzeba żadnych badań genetycznych.
Więcej nie jestem w stanie dostrzec, bo zaciągają mnie siłą do Agencji. Wiem tylko, że Tobias bierze chłopca na ręce, wyglądając na zszokowanego, ale zarazem rozgniewanego. David odchodzi, otoczony swoimi ochroniarzami, zamykając bramę Agencji. Nie jestem w stanie już niczego zobaczyć i z trudem powstrzymuję łzy. Chciałabym teraz być tam na zewnątrz, z Tobiasem i małym Tobym.
W życiu cały czas musimy podejmować jakieś decyzje. Każda z nich może wydawać nam się słuszna, ale wybór mamy tylko jeden. Czasami jesteśmy zmuszeni do wyboru mniejszego zła. Tak właśnie postąpiłam i mimo, że pęka mi serce, mam nadzieję, że podjęłam słuszną decyzję.
- Witamy z powrotem, Beatrice - David uśmiecha się do mnie, kiedy zostaję odprowadzona do swojej celi, w podziemiach Agencji. Jest mała, jej ściany są białe jak śnieg. Znajduje się w niej pojedyncze łóżko, stolik nocny z lampką, regały zapełnione książkami i szafa. Jest też nawet wejście do skromnej łazienki. Nie wiem dlaczego polepszyli mi warunki od zeszłego razu. - Stęskniliśmy się za tobą.
- Co jeszcze macie zamiar we mnie zbadać? - Pytam, znużona. - Czy cokolwiek jeszcze zostało?
David zaczyna się śmiać.
- Nie chcemy cię już badać. Jesteś nam potrzebna w innym celu, widzisz, próbujemy sfinalizować nasz wielki projekt, światową innowację. Zaczęliśmy już próby, które wciąż trwają, jednak zabrało nam materiału genetycznego. Właśnie dlatego jesteś nam potrzebna. Wiem, że uważasz mnie za potwora, ale naprawdę chcę uczynić ten świat lepszym. Myślę, że masz podobne podejście, razem możemy osiągnąć wszystko. Musisz jedynie współpracować i zobaczysz, że się nam to opłaci.
- Jaki projekt? - Marszczę brwi.
- Za jakiś czas ci wyjaśnimy - stwierdza David, po czym wychodzi z mojej celi i zamyka drzwi.
CDN.
CZYTASZ
HOW IT ENDS
FanfictionOpowiadanie jest kontynuacją serii „Niezgodna" napisanej przez Veronicę Roth. ~~~ Mijają dwa lata od śmierci Tris. Tobias wciąż nie jest w stanie się z tym pogodzić. Co noc dręczą go koszmary, nie jest w stanie ułożyć sobie życia na nowo, choć pró...