Rozdział 6

206 21 8
                                    

Wieczorem umówiłem się z Zeke'm na spotkanie, żeby podzielić się z nim moim pomysłem. Mam nadzieję, że jego nastawienie będzie inne niż Johanny.

Jest mi lepiej. Poczucie, że muszę coś zrobić, mam jakiś cel, dodaje mi siły, żeby mierzyć się z kolejnym dniem. Zerkam na urnę, którą postawiłem na komodzie. Czy powinienem przygotować specjalne miejsce? Przyozdobić je kwiatami?

Możliwe, że Tris wyśmiałaby ten pomysł. Czasami łapię się na tym, że nie wiedziałem o niej mnóstwa rzeczy... Mieliśmy jednak za mało czasu, żeby powiedzieć sobie wszystko. Może od początku nie było nam pisane szczęśliwe zakończenie. Przez prawie cały nasz związek trwaliśmy w wojnie. Z Jeanine, z moją matką, z Agencją... A później odeszła. Już nigdy nie miałem się dowiedzieć o niej czegoś nowego. Odeszła, a wraz z nią tajemnice, które dopiero co miałem odkryć.

Słyszę dzwonek do drzwi, więc idę je otworzyć. Spodziewam się Zeke'go, ale razem z nim do mieszkania wchodzą też Shauna i Christina.

- A wy co tu robicie? - Pytam.

- Też miło cię widzieć, Cztery - odpowiada z ironią Shauna. Wciąż nie mogę przyzwyczaić się do niej bez wózka. Erudyci wymyślili dla niej konstrukcję, dzięki której może chodzić. Pamiętam początki, które były dla niej bardzo trudne, ale pomógł jej wtedy Zeke. Wspierał ją od początku i nadal to robi. Zazdrościłem mu tego, że ma szansę to robić. Jedyne o czym marzyłem to to, żeby okazało się, że Tris jednak przeżyła. Obojętnie w jakim stanie by była... zaopiekowałabym się nią i każdego dnia obserwowałbym, jak odzyskuje siły i radość życia. Nie dostałem jednak takiej szansy.

Christina tylko wzrusza ramionami i rzuca mi złośliwy uśmiech. Wzdycham i idziemy do kuchni. Zeke jak zwykle się nie krępuje i wyciąga z lodówki piwo. Christina wyciąga z lodówki jedzenie i zaczyna przygotowywać kanapki.

- Ponoć miałeś jakąś pilną sprawę? - Pyta Zeke, pociągając z butelki potężny łyk piwa.

Wzdycham.

- Tak - patrzę niepewnie na dziewczyny.

- Możesz mówić przy nas - rzuca Christina. - Chyba że masz jakiś problem natury męskiej, jak krótki...

- To nie ma nic wspólnego z moim penisem!

- Nie to miałam na myśli, ale jak już zacząłeś o nim rozmawiać, to może... - nie wytrzymuje i parska śmiechem, a z nią reszta. Przyłapuję się na tym, że sam się uśmiecham. Wow. Chyba już dawno tego nie robiłem, a mięśnie mojej twarzy jednak nie zapomniały jak to się robi.

- Sprawa jest poważna. Rząd USA ustalił z Agencją, że wybudują bazę wojskową przy Chicago - wyjaśniam.

- I co z tego? - Pyta Shauna.

- Co z wami? Chcą nam dać tutaj wojsko, które może zaatakować nas w każdej chwili. Przecież są po stronie Agencji - zaczynam się denerwować, że nie zrozumieją tego, co staram się im powiedzieć.

- Nadal myślisz, że Agencja chce nas zniszczyć?

- Nigdy nie przestanę w to wierzyć. To oni zamknęli nas w tym mieście na ponad dwieście lat i robili eksperymenty. Myślicie, że to się nie powtórzy?

- No nie wiem, teraz wszystko miało być już dobrze - Christina wzrusza ramionami. - Zresztą Johanna jest w rządzie, nie tkną nas.

- Johannie wyprali już mózg i nie jest stanie zauważyć potencjalnego zagrożenia - stwierdzam. - Uważa, że są po naszej stronie, a żadne miasto nie potrzebuje własnego wojska. Ale inne miasta nie są takie jak nasze. Nie były eksperymentami.

- Co proponujesz? - Pyta Zeke. Wiedziałem, że na nim mogę polegać.

- Musimy utworzyć własną armię.

- Johanna się nie zgodzi.

- Nie musi o tym wiedzieć.

- Ohohoho, a taki byłeś zadowolony z pracy u niej - zauważa Christina. - Już ci przeszło?

- Zapomniałem, że Serdeczni nie są najlepsi w myśleniu o zagrożeniach. Dla nich wszystko jest piękne i kolorowe. Unikają konfliktu jak mogą, więc Johanna robi to samo.

- W sumie chętnie stworzyłbym coś takiego - mówi Zeke. - Brakuje mi Nieustraszoności. Wiele z byłych członków nadal przebywa w mieście, więc mógłbym popytać czy są jacyś chętni.

- Na pewno będą - zauważa Christina. - Tacy już jesteśmy, pierwsi do bitki - kładzie talerz z kanapkami na stole.

Przerywa nam dzwonek do drzwi. Kto do licha mógłby czegoś ode mnie teraz chcieć, skoro moi przyjaciele są tutaj?

CDN.

HOW IT ENDSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz