Rozdział 11

196 16 15
                                    

Po spotkaniu nie wracam do hotelu, żeby iść spać, tak jak wcześniej planowałem. Zamiast tego chodzę po mieście z Lily i udaję, że zwiedzam. Tak naprawdę mój mózg pracuje na pełnych obrotach, starając się dociec, co planuje rząd. Nie wiem, dlaczego inni tego nie widzą. Tylko idiota wierzy, że już skończyli eksperymentować na naszym mieście. Mieliśmy być wolni, a teraz okazuje się, że mamy podlegać ich prawom. W dupie mam taką wolność. Będę walczył o to, żebyśmy byli samodzielnym miastem, które nie należy do nikogo. Przez tyle lat byliśmy samowystarczalni, teraz też damy sobie radę.

- Ja też się z nimi nie zgadzam - odzywa się Lily.

- To dobrze - burczę.

- Nie musisz być dla mnie taki opryskliwy. Jesteśmy po jednej stronie, Tobiasie.

- Wiem. Po prostu wszystko mnie wkurza. Nie po to walczyliśmy o wolność, żeby teraz znowu komuś podlegać. Tris...

- Poznałam Tris - wyznaje Lily, czym mnie zaskakuje. Patrzę na nią, marszcząc brwi.

- Kiedy?

- W Erudycji, podczas wojny. Tam zobaczyłam ją po raz pierwszy, ale okazję, żeby porozmawiać miałyśmy dopiero potem, po tym jak Evelyn zdobyła miasto.

- Co robiłaś w Erudycji?

- Kiedy pachołki Jeanine napadli na Serdeczność, wzięli mnie ze sobą, żebym wróciła do domu.

- Wróciła do domu? - Powtarzam z niedowierzaniem.

- Urodziłam się w Erudycji, jako córka Brandona Jamesa i Stephanie Matthews. Tak - kiwa głową, widząc moją minę. - Jeanine Matthews była moją ciotką. Musisz wiedzieć, że ona i moi rodzice od zawsze byli fanatykami, obmyślali plany przejęcia Chicago, bez względu na ilość ofiar. Nienawidziłam ich za to, dlatego podczas Ceremonii Wyboru nie mogłam zostać w Erudycji. Nie chciałam uczestniczyć w tym, co planowali, byłam tym przerażona. Uciekłam do Serdeczności, mając nadzieję, że jednak dadzą sobie spokój. Jak wiesz, nie dali. Porwali mnie z Serdeczności i kazali współpracować. Nawet nie wiesz jak bardzo nie chciałam wracać do tego miejsca.

- Mam pojęcie - przerywam jej. - Sam uciekłem z Altruizmu do Nieustraszoności ze względu na ojca.

- Słyszałam pogłoski o Marcusie Eatonie i o jego synu, który uciekł od niego ze względu na przemoc. Przykro mi, że cię to spotkało.

- To już nieważne, możesz mówić dalej - zbywam ją. Nie lubię litości, ale czuję, że zaczynam lepiej rozumieć Lily. Coś nas łączy.

- Pomogłam Peterowi w waszej ucieczce z Erudycji. Byłam zmuszona patrzeć jak torturują Tris, a tego nie mogłam znieść. Byłam przekonana, że w końcu ją zabiją. Nie byłam też w stanie pojąć jak jej brat może na to patrzeć.

- On ją torturował, ona oddała za niego życie - czuję jak podnosi mi się ciśnienie na samą myśl o tym.

- Może taka właśnie była. Bardziej troszczyła się o dobro innych, niż o swoje.

- Ale o mnie nie pomyślała. Poszła na spotkanie ze śmiercią, nie zastanawiając się nad tym, że zostawi mnie samego - czuję pod powiekami łzy i czuję się zażenowany tym, że nie umiem ich powstrzymać.

- Może w ciebie wierzyła. Wierzyła, że w razie czego sobie poradzisz po jej śmierci. Może nie wierzyła w siebie, że poradzi sobie ze śmiercią brata i nic z tym nie zrobiła.

- Pomógłbym jej przez to przejść, chociaż nienawidzę gnojka. Zaopiekowałbym się nią i zrobił wszystko, żeby była szczęśliwa.

- Na pewno by tak było. Ale czasu nie cofniesz, musisz iść do przodu. I przede wszystkim żyć, rozumiesz? - Lily staje przede mną i podnosi mój podbródek. - Musisz żyć, bo ona tego chciała. Nie mów, że nie i że jej nie znam. Gdyby nie chciała, żebyś żył, to ciebie by wysłała na śmierć zamiast iść sama. Jesteś młody, przed tobą całe życie. Otwórz się na nowe i nie marnuj życia na trwanie w przeszłości, której nie masz szansy zmienić.

- Nie dam sobie rady sam...

- Pomogę ci zacząć od nowa - Lily uśmiecha się szeroko. - Musisz tylko mi dać szansę.

- Pomożesz mi zapomnieć?

- Jeśli będziesz chciał, to tak - jej dłoń zaczyna gładzić mój policzek.

Może ma rację. Może powinienem zostawić przeszłość za sobą i iść dalej. Może naprawdę mi pomoże... Może powinienem dać jej szansę.

Tyle „może"... Żadnej gwarancji na to, że się uda. Ale nie dowiem się tego, jeśli nie spróbuję.

Robię pierwszy krok naprzód, żeby zobaczyć co się stanie.

Zbliżam się do Lily i całuję ją w usta.

CDN.

HOW IT ENDSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz