Rozdział 44

113 9 9
                                    

Tobias POV

Kilkanaście godzin później zostaję ojcem po raz kolejny. Lily urodziła córkę, którą postanowiliśmy nazwać Sarah. Erudyci zbadali ją i stwierdzili, że jest całkowicie zdrowa, ale mieli przy tym dziwne miny. Nie chciało mi się pytać, o co im chodzi, bo nikt i tak ich nie rozumie. Tylko bym się jeszcze bardziej na nich wkurzył.

Jeszcze tego samego dnia możemy wrócić do domu. Odwożę tam swoje dziewczyny, a sam idę do Christiny po Toby'ego.

- I jak? - Pyta, kiedy otwiera drzwi.

- Zdrowa dziewczynka - mimowolnie się uśmiecham.

- Gratulacje - Chris ściska mnie, po czym oboje wchodzimy do środka. Siadamy w salonie, a ja rozglądam się za synem. - Toby śpi w sypialni.

- Zaraz go wezmę.

- Jeśli chcesz, może na trochę u mnie zostać. Teraz będziecie mieli trochę roboty z noworodkiem.

- Dzięki, ale nie zamierzam zaniedbywać Toby'ego tylko dlatego, że urodziła się Sarah. Oboje są moimi dziećmi. Poza tym, obiecałem coś Tris.

- Myślisz, że obietnice nadal was obowiązują? Po tym, co zobaczyliśmy?

- Nie chcę się z tobą kłócić - odpieram. - Jestem już tym zmęczony. Nie mamy pojęcia, co tam się dzieje. Dlaczego Tris postępuje tak, a nie inaczej. Nie mamy prawa jej oceniać. Poza tym, moja obietnica dotyczy mojego syna.

- Ja też jestem już zmęczona. Zaczynam... zaczynam tracić wiarę w to wszystko. Dlaczego mam walczyć? I przede wszystkim, dla kogo? Każdy z was kogoś ma, a ja jestem sama.

- Nie jesteś sama - protestuję. - Masz przecież nas, jesteśmy przyjaciółmi.

- Wiesz, o co mi chodzi. Jeszcze rok temu myślałam... że być może nam się uda.

- Komu? - Pytam, marszcząc brwi. - Mi i tobie?

Ten pomysł jest tak absurdalny, że mam ochotę się roześmiać.

- Oboje byliśmy wtedy w podobnej sytuacji. Straciliśmy ukochanych, musieliśmy mierzyć się z bólem...

- Christina, nie myl tęsknoty za Willem z miłością do mnie. Przecież to absurd.

- Sama już nie wiem, co czuję... Chciałabym się przekonać.

- W jaki sposób?

- Zamknij oczy.

- To idiotyczne... - stwierdzam, ale zamykam oczy. Po chwili czuję usta Christiny na swoich wargach. Początkowo chcę się od niej natychmiast odsunąć, ale coś mnie przy niej trzyma. Minęło trochę czasu, odkąd ostatnio to robiłem, bo Lily nie była zbyt chętna.

Lily... Urodziła mi dziś dziecko. Nie jestem w stanie jednak o tym myśleć, kiedy Christina mocuje się z moją koszulką. Liczy się teraz tylko to, że w końcu się zaspokoję. Chwytam ją za tyłek i sadzam na swoich udach. Szybko pozbywamy się górnej części ubrań, po czym zbliżam się do piersi Christiny i zaczynam ssać jej sutka, który twardnieje pod wpływem moich działań. Dziewczyna wzdycha, a jej ręce zaczynają dobierać mi się do spodni. Kiedy mój penis zostaje uwolniony, Christina zsuwa się na kolana i obejmuje go ustami. Tłumię głośny jęk, który wyrywa się z mojego gardła. Odrywam ją na chwilę od czynności i kieruję nią tak, żeby usiadła na mojej twarzy, byśmy oboje mieli co robić. Mój język ją penetruje, a gdy jesteśmy już blisko, sadzam Christinę na swoim penisie i oboje zaczynamy poruszać się szybko, by jak najszybciej dojść. Robię to chwilę po Christinie, którą nadal wstrząsają dreszcze.

Dopiero kiedy leżymy obok siebie, próbując uspokoić oddech i puls, dociera do mnie co zrobiłem. Nie kocham Lily. Nie czuję się tak, jakbym to ją zdradził. Czuję się jakbym zdradził Tris.

CDN.

W przyszłym tygodniu powinien pojawić się prolog 😁👇🏿

W przyszłym tygodniu powinien pojawić się prolog 😁👇🏿

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


PS. Miłego powrotu do szkoły 😂📚

HOW IT ENDSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz