Rozdział 45

113 5 6
                                    

Tris POV

Dzięki Jamesowi, moje życie w Agencji stało się lepsze. Już wcześniej było dobrze, bo w końcu poczułam, że mamy misję. James natomiast zadbał o to, żebym nie była taka samotna. Zabierał mnie na spacery, czasami jechaliśmy na miasto coś zjeść, czy po prostu odpocząć od pracy, której mieliśmy mnóstwo. Zrozumiałam, że on, czy David nie są moimi wrogami. Oczywiście, chcieli się mną posłużyć, aby osiągnąć swój cel, ale teraz wiem, że ich cel jest także moim celem. Jesteśmy w jednej drużynie i strzelamy do jednej bramki. Zwłaszcza James... mimo, że tego nie chciałam, zaczynałam coś do niego czuć. I najwyraźniej on do mnie też. Nie byliśmy oficjalnie parą, ale właśnie tak się zachowywaliśmy.

Problemem było Chicago. Już nie miałam pomysłów w jaki sposób wywabić ich z miasta. Zdawałam sobie sprawę, że za ich uporem najprawdopodobniej stoją Tobias i Tyler, im najbardziej zależy, żeby tam zostać. Nie wyobrażają sobie mieszkania gdzie indziej.

Musiałam znaleźć sojuszników, którzy by ich przekonali. Christina? Zeke? Shauna? Może Lily?

- Cześć - wita się James, całując mnie na powitanie. Uśmiechnęłam się na jego widok. Byłam zmartwiona, ale jego obecność sprawiła, że od razu poprawił mi się humor.

- Cześć - odpowiadam i zamykam teczkę. Przyda mi się przerwa od pracy.

- Tata chce z nami o czymś później porozmawiać - informuje mnie. - Mam nadzieję, że nie chce nas zwolnić.

Parskamy śmiechem, bo to wydaje się takie irracjonalne.

- Jakieś wieści z Chicago? - Pytam. James siada obok mnie i wzdycha.

- Nadal tam siedzą. Zostało tylko dwanaście osób. Czy oni nie rozumieją, że na dłuższą metę i tak nie mają szans na przetrwanie? Nie są samowystarczalni. Rozmawiałem z Johanną, która też próbowała przemówić im do rozsądku, ale do nich nic nie trafia.

- Może sama tam pojadę? - Proponuję nagle.

- Po co?

- Żeby ich przekonać.

- Tata się nie zgodzi. Mogą cię porwać i już do nas nie wrócisz.

- Pojedziesz ze mną i weźmiemy ze sobą straż. Wszystko będzie pod kontrolą, a ja będę miała okazję skonfrontować się z nimi osobiście.

- Nie chcę, żeby coś ci się stało - mówi troskliwie James. Całuję go, żeby się uspokoił.

- Nic mi nie będzie jeśli pojedziesz razem ze mną.

- Tris, bardzo mi na tobie zależy. Wiem, że dla ciebie to jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek deklaracje, ale...

- Zależy mi na tobie - przyznaję. Na początku czuję się dziwnie, jakbym mimo wszystko zdradziła tym Tobiasa. Ale już z nim nie jestem. Od trzech lat nie jesteśmy razem, więc mam prawo rozpocząć nowe życie. Trzy miesiące to naprawdę niewielki ułamek mojego życia, więc nie mogę do niego przywiązywać tak dużej wagi. Tobias był moją pierwszą miłością, ale nie ostatnią. On chciał od życia czegoś innego, więc nasze drogi musiały się rozejść.

- Jeszcze cię o to nie pytałem... Czy jesteśmy parą? - Pyta nieśmiało James.

- Jeśli tego chcesz...

- Jak ty tego chcesz...

- Oczywiście, że tak.

- Ja też - James zaczyna się śmiać, więc robię to samo. To było trochę niezręczne, ale urocze. - Cieszę się, że zostawiłaś za sobą przeszłość i zaczynasz od nowa. Kochasz jeszcze Tobiasa?

- Nie - zaskakuje mnie łatwość, z jaką to mówię. - Jeszcze niedawno myślałam, że to będzie niemożliwe, ale teraz już wiem, że między nami już nic nie ma. Myślę, że dojrzeliśmy do tego, aby ułożyć sobie osobno.

- Chyba do siebie nie pasowaliście. Jesteś stworzona do większych rzeczy niż przyklejenie swojego zadka do Chicago. Nie boisz się próbować nowych rzeczy tak jak on.

Wybucham śmiechem.

- Musimy ten zadek odkleić - stwierdzam.

- Będzie bolało.

- Trudno - wzruszam ramionami. - Każdy z nas musi coś poświęcić.

CDN.

HOW IT ENDSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz