11

269 14 2
                                        

Gdy obudziłem się zaspany nie było obok mnie Alexa, strasznie się wystraszyłem. Natychmiast otworzyłem oczy szerzej i szybko wstałem i zacząłem go szukać po całym domu.

Nigdzie go nie było. W pewnym momencie uświadomiłem sobie że nie zajrzałem jeszcze do łazienki. Szybko pobiegłem na górę i wybiegłem do łazienki jak opętany. Zobaczyłem go.
Leżał w wannie, brał kąpiel a ja się martwiłem.

Gdy wybiegłem do łazienki Alex spojrzał na mnie. Nie wiedział co się stało.

-Co się stało? -spytał z lekkim uśmiechem patrząc na mnie.

-Po prostu mnie wystraszyłeś. - odpowiedziałem a moja twarz w miarę patrzenia na niego przybierała bardziej spokojny wyraz.

-Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. -jego mina przybrała smutny wyraz. Między nami zapadła chwilą ciszy. -spałeś i nie chciałem cię budzić. - dodał.

-Nic się nie stało, nie bądź smutny. - powiedziałem po czym podeszłem do niego i ucałowałem w czoło. - zrobię nam śniadanie. - dodałem.

-Dobrze. -odpowiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.

Wychodząc z łazienki zamknąłem za sobą drzwi, nie chciałem mu więcej przeszkadzać. - Niech odpoczywa, należy mu się to. - pomyślałem z lekkim uśmiechem.
Cieszyłem się że mam go przy sobie, myślałem że już na zawsze go straciłem.

Alex
Gdy się obudziłem była dość wczesna godzina. Zobaczyłem że Blake nadal śpi więc postanowiłem że nie będę go budzić. Wyglądał ślicznie jak spał, jego ciemno brązowe włosy ułożone w artystyczny nie ład spadały mu na oczy. Usta miał lekko uchylone przez co wyglądał bardziej uroczo.

Z racji tego że wczoraj, nie myłem się postanowiłem, że wezmę kąpiel. Delikatnie wstałem tak aby go nie znudzić. Udałem się do łazienki, nalałem wody do wanny. Po czym rozebrałem się i wszedłem do niej. A że Blake spał mogłem wziąć długa i gorąca kąpiel relaksującą. Czułem jak przez całe moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz ciepła, odrazu się odprężyłem. A tego w ostatnim czasie potrzebowałem. Chciałem zapomnieć o tym wszystkim co mi się przytrafiło, nadal bałem się jakiego kolwiek dotyku. Ale czułem potrzebę przyrulania się do mojego chłopaka, za którym tak bardzo tęskniłem. I gdy poczułem jak delikatnie i nieśmiało odwzajemnia mój uścisk odrazu poczułem że przy nim nic mi nie grozi.

Gdy brałem kąpiel, w pewnym momencie do łazienki wpadł Blake. Popatrzyłem się na niego z lekkim uśmiechem. Widziałem po jego twarzy że był zdenerwowany, odrazu przyszło mi na myśl że coś się stało.

-Co się stało? -spytałem z lekkim uśmiechem patrząc na niego.

-Po prostu mnie wystraszyłeś. - odpowiedział.

-Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. -zrobiłem smutna minę. Między nami zapadła chwilą ciszy. -spałeś i nie chciałem cię budzić. - dodałem.

-Nic się nie stało, nie bądź smutny. - powiedział czym podszedł do mnie i ucałował w czoło. W tym momencie zrobiłem słodka minę kotka. - zrobię nam śniadanie. - dodał.

Po czym wyszedł z łazienki i zamknął za sobą drzwi.

Chwilę jeszcze poleżałem w wannie. Po czym wyszedłem i wytarłem się ręcznikiem i ubrałem się w dresy pożyczone od mojego ukochanego, były trochę za duże i wygadalem dość śmieszne. Nie miałem zamiaru nigdzie wychodzić dziś z domu choć powienienm iść do szkoły.

Gdy się już ubrałem zszedłem na dół do kuchni gdzie krzątał się już Blake. Pachniało cudnie.

-Co robisz dobrego? - spytałem z wielkim bananem na twarzy.

Odwrócił się w moją stronę i zaczął się śmiać.

-Ej! Z czego się śmiejesz! -burknąłem udając obrażonego.

-hahahaha z ciebie. -odparł z jeszcze większym śmiechem. - siadaj bo już gotowe. - dodał po czym położył naleśniki na stół.

-NALEŚNIKI! - krzyknąłem i natychmiast siadłem do stolu i zajadałem się nimi. - JAKIE PYSZNE. -dodałem.

Blake nic nie odpowiedział tylko patrzył się na mnie z uśmiechem.

Kiedy już zjedliśmy pyszne śniadanie, pomogłem posprzątać. W końcu jeżeli mieszkałem u niego, musiałem mu pomagać choć on sam nie chciał abym mu w czym kolwiek pomagał.

Blake postanowił że nie pójdzie dziś do szkoły i będzie się mną zajmować. Oczywiście mówiłem mu żeby poszedł.

-Blake, idź naprawdę ja sobie dam radę. - przkonywałem go.

-Nie zostawię cię samego. Poza tym dziś będę musiał iść do pracy więc nie będziesz cały dzień sam w domu. - odparł.

-Ale ja sobie poradzę.

-Nie i koniec. -powiedział stanowczo.

Nie miałem zamiaru się z nim kłócić więc, odpuściłem bo wiedziałem że go nie przekonam mini usilnych prób.
Miałem wyrzuty sumienia, że przeze mnie opuszcza szkołę. Lecz w głębi serca i duszy cieszyłem się, że mój chłopak będzie przy mnie. Pomimo tego że boję się dotyku.

Gdy siedzieliśmy i oglądaliśmy razem film, przytuliłem się do niego. Potrzebowałem tego. Chciałem znów poczuć smak jego ust lecz bałem się.
W końcu postanowiłem spróbować.

-Blake?.. - powiedziałem cicho i nieśmiało.

-Co się stało? - spytał i odwrócił głowę w moją stronę.

Nieśmiało przysunąłem się do niego bliżej i położyłem dłoń na jego policzku. Blake wiedział co chce zrobić więc mi trochę pomógł, przysunął się bliżej. Wtedy czułem jego oddech na moich ustach. Nieśmiało i delikatnie załączyłem nasze usta w pocałunku, po chwili stał się coraz bardziej zachłanny. Polizał moja dolna warge i poprosił o dostęp, a ja mu go dałem. Po chwili poczułem jak nasze języki poruszają się dotykając się wzajemnie tak jakby tańczyły ze sobą. Po chwili poczułem jak jego język penetruje całe moje usta w środku.

Po chwili czułem jak przewraca mnie na plecy i jak wklada rękę pod moją koszulkę. Lekko wzdrgnąłem się przez co zaprzestał tej czynności. A ja po chwili się rozpłakałem. Nie mogłem mu dać tego czego chciałem i czego on chciał.

-Przepraszam... - ledwo powiedziałem. Płakałem bardzo.

Po czym poczułem jak mój ukochany mnie przytula.
-Nic się nie stało. - powiedział spokojnym głosem.

Po tym wtuwiłem się w niego i przez chwilę płakałem mocząc jego koszulkę łzami.

Cały dzień przesiedzieliśmy na kanapie oglądając filmy. Czasem się śmiejąc i rozmawiając. Przy nim czułem się naprawdę wyjątkowo. Czułem się jakbym był jego największym skarbem.

Gdy była już późna godzina Blake zaczął zbierać się do pracy. Wziął wszystkie potrzebne rzeczy po czym dał mi długiego buziaka na pożegnanie i wyszedł zamykając drzwi i biorąc klucz. Oczywiście zostawił mi zapasowy klucz więc mogłem wyjść, ale nie miałem ochoty więc udałem się do pokoju i zacząłem rozmyślać o tym wszystkim. Bałem się zostać samemu na noc w domu lecz musiałem. Nie chciałem go zatrzymywać, przecież musiał jakoś zarabiać. Jeszcze jestem dla niego problemem. Płakałem przez pół nocy aż w końcu zmęczony zasnąłem i odpłynąłem do krainy snów.

I fell in love with YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz