Minęło kilka dni zanim wyszedłem ze szpitala, codziennie przychodził do mnie Alex i Matt, u którego przez ten czas mieszkał mój chłopak. Poprosiłem go o to, żeby chronić Alexa i żeby był bezpieczny, żeby nie spotkało go to samo co mnie. Nawet nie znał moich tajemnic no ale nie mogę mu o tym powiedzieć żeby go nie stracił. Jakby dowiedział się kim jestem zaraz by mnie zostawił, po prostu bałby się mnie. A ja naprawdę go kocham. Siedziałem na łóżku szpitalnym, ubierając już buty. Nagle zobaczyłem czyjeś nogi przede mną i znajome buty, tylko jedna osoba nosiła takie buty, żółte sneakersy. Zamarłem. Po chwili podniosłem wzrok i od razu wstałem.
-No proszę, jednak przeżyłeś - powiedział dość wysoki mężczyzna z ciemno niebieskimi włosami.
-Mnie nie jest łatwo się tak pozbyć Trevor - wysyczałem przez zęby.
Odsunął się kawałek ode mnie, włożył ręce do kieszeni swoich czarnych spodni.
-Wiem, wiem.
-Słuchaj jeśli to ty stoisz za tym wypadkiem to zginiesz -zacisnąłem pięści.
-Nie, to nie ja, ale wiem kto to.
Spojrzałem na Trevora pytająco i zacząłem się zastanawiać kto to mógł zrobić.
-Wiem, że masz dużo wrogów, w tym byłem ja.
-Taa.
-Tym razem, jestem tu żeby zaproponować ci układ.
Nic nie powiedziałem, patrzyłem na niego tylko jak na debila, że ja z nim mam pójść na układ? No chyba śni. Nie ma mowy nie pójdę na ten układ.
-Nie patrz na mnie tym wzrokiem. Ten układ jest dobry dla nas obu.
-Dobra, mów czego chcesz -nie powinienem był się zgodzić.
-Mamy wspólnych wrogów, oboje chcemy żeby zapłacili za wszystko.
Kwinąłem głową.
-Moja propozycja jest taka, ja nigdy więcej, nie będę sprawiał ci problemów i będziemy współpracować zawsze. A ty i twoi chłopcy pomożecie mi.
Między nami nastała chwila ciszy, zastanawiałem się nad tą propozycją. Powinienem się zgodzić czy nie.
-Zgoda -uścisnąłem jego dłoń.
Nagle zobaczyłem przez jego ramię stojącego w drzwiach Alexa. Przestraszyłem się, ile słyszał z tej rozmowy. Po jego minie mogłem zobaczyć, że był przestraszony. Trevor spojrzał na mnie. Byłem cały blady i odwrócił się natychmiast, w stronę drzwi.
-Cholera jasna -podrapał się po karku. -To ja może was zostawię -powiedział po czym wyszedł z sali.
Chwilę stałem wpatrując się w Alexa, zobaczyłem w jego oczach zbierające się łzy. Nie wiedziałem co zrobić.
-Alex.. -odezwałem się w końcu po długim milczeniu, zacząłem do niego powoli podchodzić. A on nic nie odpowiedział, szybko się odwrócił i uciekł. Szybko zabrałem torbę i pobiegłem za nim. Nie wiedziałem co mu jeszcze powiem. Nie dogoniłem go niestety po drodze przy wyjściu ze szpitala wpadłem na stojącego przed drzwiami Trevora.
-Stary uważaj -powiedział.
-Sory -odpowiedziałem cały zdyszany.
-Coś się stało? -spytał.
-Nie twoja sprawa - burknąłem.
-Jasna sprawa -podniósł ręce w geście dobrej woli i poddania się.
-Kurwa! -krzyczałem kopiąc w śmietnik, który stał przed szpitalem.
-Ej, stary spokojnie - Trevor, wyciągnął papierosa. - Chcesz? - spytał podając w moją stronę paczkę.
-Dzięki - wziąłem jednego, po czym usiadłem na krawężniku. Odpaliłem go. - Boże co ja zrobię.
Trevor nic nie powiedział, patrzył na mnie wypuszczając dym z ust.
-Zobaczysz wszystko się wyjaśni - powiedział po chwili milczenia.
Nic nie odpowiedziałem, wzdychnąłem i zaciąłem się papierosem.
-Miałem rzucić - spojrzałem na papierosa, którego trzymałem w ręce.
-Czasem się po prostu nie da - powiedział.
-Musze z nim porozmawiać - powiedziałem po czym natychmiast wstałem. Nie wiedziałem gdzie mógł pójść, ale muszę go znaleźć.
CZYTASZ
I fell in love with You
Short StoryCo jeśli ukryjemy prawdę przed osoba, którą kochamy tylko dlatego żeby nas nie zostawiła. W taki oto sposób postępuje Blake, zataja prawdę przed Alexem. A grupa wrogów się powiększa. Co stanie się z nimi? Czy ich związek przetrwa? >> w opowiadaniu m...