20

188 10 0
                                    

Zaraz po dotarciu na miejsce zobaczyłem Alana siedzącego na ławce, obok niego zaraz stał Dylan. Idąc w miarę do przodu moim oczom ukazywały się inne osoby, które dotychczas były zasłonięte przez inne. Kevin z Davidem również siedzieli na ławce obok czerwono włosego a nad nimi stał oczywiście Matt. Wszyscy o czymś rozmawiali, jak to zawsze kiedy się zbieraliśmy w grupę.
Mam nadzieję że ten plan wypali - pomyślałem. Chciałem bardzo wierzyć że tak się stanie i nic niespodziewanego się nie wydarzy.
Gdy już dotarłem do chłopaków przywitałem się z każdym z nich. Nagle wszyscy spojrzeli na mnie oczekując odemnie, żebym miał jaki kolwiek plan działania.
Ja zawsze mam plan działania - pomyślałem. Z tyłu głowy myślałem ciągle o Alexie, którego zostawiłem samego w domu, ale nie miałem innego wyjścia. Mam tylko nadzieje że nic się nie wydarzy jak mnie nie będzie.

-No więc jaki masz plan? - spytał Dylan. - o ile go masz - dodał. Natychmiast spiorunowałem go wzrokiem. On kpi w moje umiejętności? Jak śmie. Już miałem otwierać usta żeby coś powiedzieć jednak szybko się ogarnął. Na jego szczęście.
-znaczy ja wiem, że ty zawsze masz jakiś plan - powiedział, wypuszczając dym z swoich ust.

-To co tak jak ostatnio? Totalny rozpierdol? - zapytał zaciekawiony Alan, na którego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.

-Niestety muszę cię rozczarować - odpowiedziałem a konciki moich ust lekko drgnęły w górę, gdy zobaczyłem jak jego uśmiech schodzi z twarzy.
Ten chłopak był bardzo porywczy, czasem najpierw robił a potem myślał. Ale takich ludzi potrzebowałem również.

-No to co zamierzasz zrobić? - spytał Matt.

-No dobra chłopaki - powiedziałem, sięgając jedna ręką po paczkę papierosów do kieszeni i wyciągając ją w ich stronę, proponując im tym gestem żeby się poczęstowali. Dylan miał już swojego jednak tak czy tak wypadało zaproponować. - Plan jest taki - dodałem, podczas odpalania swojego papierosa, którego już miałem między wargami. Podałem zapalniczkę reszcie grupy i zacząłem opowiadać.

Alex
Przebudziłem się w nocy, będąc zaspany ciągle myślałem, że Blake jest przy mnie i śpi. Wstałem po cichu i zszedłem po schodach, żeby się napić wody. Gdy to zrobiłem wróciłem do pokoju i spowrotem położyłem się do łóżka. Chciałem przytulić się do Blake'a i dopiero wtedy zauważyłem, że go nie ma, szybko się ocknąłem i spojrzałem miejsce obok siebie. Było puste. Nikogo nie było.
Gdzie on jest? - pomyślałem, szybko złapałem na telefon i spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 3 rano. Odrazu się zmartwiłem, przecież jak gdzieś wyszedł to powinien już wrócić. Położyłem się na plecach i zastanawiałem się czy zadzwonić. W końcu wybrałem numer i zadzwoniłem. Jeden sygnał, drugi, trzeci. No jasne, nie odbiera - pomyślałem. Czego ja się spodziewałem, a co jak on mnie zdradza i dlatego nie odbiera. Zacząłem płakać w głowie miałem najgorszye scenariusze, chwyciłem po raz kolejny za telefon i wybrałem numer. Poczta głosowa. No tak teraz ma wyłączony telefon. Byłem zły, wściekły, zrozpaczony. Nie wiedziałem co z sobą zrobić, z tego wszystkiego wziąłem telefon do ręki i rzuciłem nim z całej siły o ścianę, on się cały rozbił. Trochę nie przemyślałem tego, bo nie będę miał jak się teraz skontaktować z moim chłopakiem. Postanowiłem, że poczekam na Blake'a. Muszę znać prawdę, nawet jak będzie najgorsza i najbardziej bolesna na świecie. Mimo wszystko go kocham i nie umiem żyć bez niego.

Blake
-Słyszycie mnie? - spytałem chłopaków, poprawiając w uchu słuchawkę.

-Tak.

-Jasne.

-Głośno i wyraźnie.

-Pewnie.

Odpowiedzieli wszyscy jednocześnie a Matt pokiwał głową na tak w moją stronę, gdy każdy jechał samochodem w ustalone miejsce.

Kiedy dotarliśmy na miejsce po około 10 minutach zostawiliśmy samochody w bezpiecznej odległości.

-Dobra jesteśmy. Czas zaczynać -powiedziałem.

-Jesteś tego pewny, że chcesz to zrobić? - spytał mnie Matt, który siedział obok mnie na miejscu pasażera.

Zacisnąłem ręce na kierownicy. Zastanawiałem się co powiedzieć, myślałem nad odpowiedzią. To oczywiście, że chciałem to zrobić, że chciałem się zemścić.

-Wiesz jak to jest jak się zakochasz? - spytałem Matta.

-Wiem - odpowiedział, spuścił głowę w dół. Zapewne przypominając sobie jego już była dziewczyne, która tak naprawdę zostawiła go po tym jak się dowiedziała czym się zajmujemy. Bardzo ją kochał.

-Zrobiłbyś wszystko dla tej osoby, tylko po to żeby ją uratować. Aby nigdy nic jej się nie stało. Choć byś miał poświęcić własne życie, żeby ratować osobę, która kochasz ponad życie - powiedziałem ze wzrokiem utkowionym w dal. - chciałbyś pokazać tej osobie, że zależy Ci na niej, że jesteś w stanie poświęcić i zrobić wszystko żeby ona była szczęśliwa i nie oczekujesz nic w zamian, będziesz z nią nawet w najgorszych sytuacjach, nawet kiedy dowiesz się prawdy, której wolałbyś nie znać. To właśnie jest miłość. - dodałem.

Gdy skończyłem swoją wypowiedź, nastała cisza. Nikt nie chciał przerywać tego, nie była to niezręczna cisza, a raczej taka, która była potrzebna.

-Aż mi łza zakręciła się w oku - powiedział Dylan.

-No proszę taki twardy a jednak nie - zaśmiał się Alan.

-Zamknij się - burknął Dylan.

-Chłopaki przestańcie się kłócić - wtrącił Matt. - No dobra ruszamy się, musimy załatwić to jeszcze dziś - dodał.

-Dobra zaczynamy - powiedziałem po czym wysiadłem z samochodu.

I fell in love with YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz