Kiedy dotarłem do szpitala, wszedłem do środka i natychmiast poszedłem do recepcji i spytałem o Blake'a. Nie wiedzieli jak się nazywa więc musiałem powiedzieć, że chodzi o osobę z wypadku. Po podaniu informacji, szybko pobiegłem pod salę, w której miał znajdować się Blake lecz nie było go tam. Spytałem przechodzącej pielęgniarki gdzie jest ta osoba z sali, dowiedziałem się najgorszego.
Alex
Nad ranem obudził mnie mój telefon, spojrzałem obok siebie na puste miejsce w łóżku i się zdziwiłem ponieważ Blake powinien być przy mnie ale go nie było. Spojrzałem na ekran telefonu jeszcze lekko zaspany, to Dylan. Ciekawe czego chce.
-Halo? -odebrałem telefon.
-Alex, szybko chodź czekam pod bramą, musisz ze mną jechać.
-O co chodzi? Co się sta.. - nie zdążyłem dokończyć zdania, bo Dylan prawie natychmiast się rozłączył. Zmartwiłem się. Mam dziwne przeczucia. Szybko wstałem i ubrałem się w jakieś pierwsze z brzegu ubrania. Po czym wyszedłem z domu i zamknąłem drzwi na klucz. Udałem się w stronę samochodu Dylana, który stał już za bramą i czekał na mnie.
-Dylan? Co się stało? -spytałem wsiadając do samochodu lekko przestraszony, że stało się coś poważnego.
-Nie mogę Ci teraz powiedzieć, zobaczysz jak dotrzemy na miejsce. -odpalił samochód po czym ruszył w drogę.
Przez większość czasu nie odzywaliśmy się do siebie, od czasu do czasu Dylan mnie zagadywał najwyraźniej żeby rozluźnić między nami napiętą atmosferę. No ale jak mam być spokojny jak mam złe przeczucia, jeszcze nikt nie chce mi nic powiedzieć. Boję się, że tu chodzi o Blake'a chodź w duszy mam nadzieję, że z nim wszystko w porządku. Rzadko kiedy mnie zostawiał tak w środku nocy, bo wtedy musiał wyjść kiedy spałem. Bo jak obudził mnie telefon to była dość wczesna godzina a znając mojego chłopaka lubił sobie pospać dłużej, tak że to ja zazwyczaj budziłem się pierwszy głównie z racji tego, że jak się obudziłem to już nie mogłem zasnąć wiec w spokoju leżałem i nie chciałem go nigdy budzić. Bo to i tak nie miało sensu a ja za to miałem godzinkę może dwie do przytulania go i wdychania jego zapachu, który zawsze mi się podoba.
Moje rozmyślania przerwał głos Dylana.
-Zaraz będziemy.
-Gdzie właściwie jedziemy? Dlaczego nikt mi nic nie chce powiedzieć ! -zdenerwowałem się. No bo ileż można, nikt nie traktuje mnie tutaj poważnie czy jak. Tutaj w sensie Dylan. Zabronili mu mówić czy co, musi mi powiedzieć. MUSI. Już ja go zmuszę do tego. Dylan nic się nie odzywał w dalszym ciągu na moje pytania więc może powinienem go trochę zaszantażować.
-Powiedz mi albo wysiadam -skarciłem go wzrokiem. Po chwili Dylan westchnął i lekko zwolnił tak, że licznik wskazywał 70km/h. Intensywnie wpatrywałem się w niego, miałem nadzieje że to go zmusi i jednoczenie zobaczę jego reakcje na moje pytania i zachowanie. Po chwili ciszy w końcu się odezwał na co się w głębi duszy lekko ucieszyłem ale z drugiej strony jestem przerażony, bo nie wiem czego się dowiem i nie wiem czego mam się spodziewać.
-Słuchaj Alex.. - zaczął. NO MÓW SZYBCIEJ NO! JA TU ZARAZ ZEJDĘ NA ZAWAŁ.
-Wiem, że to może być dla ciebie szok i możesz mi nie uwierzyć ale.. -W dalszym ciągu patrzyłem na niego nic się nie odzywając i słuchając co ma mi do powiedzenia. Coraz bardziej się boję co on chce mi powiedzieć, co on porwać mnie chce czy co. A może zaraz się dowiem czegoś strasznego na przykład, że eeee... że.. że Blake miał wypadek i coś się stało. NIE. Nie może być wypluj to słowo. Na pewno Blake jest cały i nic mu się nie stało. Tak dokładnie, tak musi być nie przyjmuje nic innego do wiadomości z moim chłopakiem jest wszystko w porządku.
-Blake, miał wypadek i właśnie dojeżdżamy do szpitala - powiedział szybko, jakby się bał tego co zaraz zrobię. Spojrzał na mnie kątem oka, zapewne musiał widzieć jak cały pobladłem. W tym momencie mój świat się zawalił, miałem nadzieję że to nie będzie prawda i te moje obawy się nie potwierdzą, że to tylko moje przypuszczenia i insynuacje, że to się nie stało. Przez dłuższy czas się nie odzywałem, odrazu do moich oczy napłynęły łzy i zacząłem płakać. To nawet mało powiedziane wyłem jak małe dziecko.
Kiedy dotarliśmy pod szpital, bez żadnych słów i zbędnego gadania, odpiąłem pasy i pośpiesznie wysiadłem z auta i pobiegłem do szpitala. Kiedy znalazłem się już w środku, rozejrzałem się cały zapłakany i zobaczyłem Matta stojącego koło automatu z kawą. Szybko pobiegłem do niego.
-Matt! -krzyknąłem z dalsza, na co on się odwrócił. Dobiegłem do niego cały zdyszany i zapłakany, cały się trzęsłem.
-Alex.. -powiedział delikatnym głosem, kładąc swoją rękę na moim ramieniu.
-Co z nim? -spytałem już będą w totalnej rozsypce, kolejne minuty niewiedzy doprowadzały mnie do szału, wyobrażałem sobie najgorsze.
-Nie wiadomo.. -zaczął. Spojrzałem na niego z jeszcze większym przerażeniem. Moja mina mówiła "JAK TO NIE WIADOMO".
-Operują go - dodał po chwili.
-Gdzie?
-To nie jest dobry... -zgiąłem jego rękę z mojego ramienia.
-Zaprowadź mnie tam -powiedziałem stanowczo, muszę wiedzieć co z moim chłopakiem, poczekam tak długo jak będzie tylko trzeba, ale muszę go zobaczyć!
Matt nic nie powiedział tylko wzdychnął i udał się w stronę sali operacyjnej, na której znajdował się już Blake. A przynajmniej powinien się znajdować. Kiedy dotarliśmy pod salę zobaczyłem wychodzącą z niej pielęgniarkę.
-Skończyła się już operacja na tej sali? -spytałem pielęgniarki.
-Jeszcze nie, przepraszam bardzo ale muszę już iść.
Usiadłem na krześle i postanowiłem poczekać. Ciągle płakałem, nie mogłem opanować emocji. Po około dwóch godzinach z sali wyszedł lekarz.
-Jest tu ktoś z rodziny Pana Blake'a? -na to pytanie odrazu wstałem i podszedłem do lekarza. -Pan? -spytał.
-Nie, on nie ma nikogo, ale można powiedzieć , że jestem z rodziny. To jest mój chłopak - odpowiedziałem. Lekarz spojrzał na mnie przez chwilę dziwnym wzrokiem.
-Operacja się udała. Jego stan już jest stabilny choć było kilka komplikacji podczas operacji, gdyby trafił do nas trochę później nie zdążylibyśmy go uratować. Jego stan jest krytyczny ale stabilny. Mamy nadzieje, że z tego wyjdzie. Przepraszam ale teraz muszę już iść, później przekażę Panu dalsze informacje. -powiedział po czym szybko odszedł.
Mój wzrok chwilę z nim powędrował, stałem się blady jak ściana. Za chwilę spojrzenie przeniosłem na otwierające się drzwi i łóżko na którym znajdował się Blake. Pielęgniarki przewoziły do innej sali. Szybko podbiegłem do niego. Musiałem go zobaczyć.
Kiedy już znajdowaliśmy się w sali usiadłem obok jego łóżka na krześle, chwyciłem jego rękę. Musiałem poczuć jego dotyk, był ciepły. Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze.

CZYTASZ
I fell in love with You
Short StoryCo jeśli ukryjemy prawdę przed osoba, którą kochamy tylko dlatego żeby nas nie zostawiła. W taki oto sposób postępuje Blake, zataja prawdę przed Alexem. A grupa wrogów się powiększa. Co stanie się z nimi? Czy ich związek przetrwa? >> w opowiadaniu m...