17

298 13 0
                                    

Następnego dnia obudziłem się wtulony w mojego ukochanego. Jako że obudziłem się pierwszy nie chciałem go budzić więc zacząłem bardzo uważnie mu się przyglądać i dotykać ręką po jego klatce piersiowej.

***

Blake obudził się po jakiejś godzinie. Był słodki kiedy śpi.

-Dzień dobry kochanie - powiedział po czym dał mi buziaka w policzek.

-Dzień dobry - uśmiechnąłem się jeszcze bardziej i wpiłem się w jego usta.

Pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanniejszy i namiętny, po chwili musieliśmy się od siebie oderwać bo brakowało nam tchu. Po tym wtuliłem się w mojego chłopaka. Leżeliśmy tak jeszcze chwilę po czym postanowiłem, że zrobię nam pyszne śniadanie.

Wstałem i udałem się do kuchni, na szczęście w tym małym domku była kuchnia i o dziwo pełna lodówka produktów. Chyba zamierzamy zostać tu trochę dłużej niż jeden dzień, a raczej wygląda to na kilka. W sumie jak dla mnie możemy, jest tutaj cudownie.

Gdy zacząłem przygotować śniadanie do kuchni wszedł Blake, który odrazu usiadł na krześle i przyglądał mi się.

-No tak najlepiej siedzieć i patrzeć a ja mam robić - burknąłem z udawaniem.

-No ale co ja poradzę że twoje ciało jest takie idealne - zaśmiał się.

Chwilę po tym poczułem ciepłe ręce mojego chłopaka na moim brzuchu, po czym mnie przytulił i zaczął całować po szyi.

-Blake, przestań... - nie dał mi dokończyć. Odwrócił mnie do siebie przodem i złączył nasze usta w pocałunku. - robię śniadanie - oderwałem się od jego ust. - chyba nie chcesz głodować - dokończyłem.

Blake zaśmiał się i pomógł mi przygotować jedzenie.
Gdy skończyliśmy, usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.

-Blake?

-Hm?

-Długo tu zostajemy? - zapytałem.

-Ile tylko zechcesz, planowałem zostać trochę dłużej ale to już zależy od ciebie - uśmiechnął się po czym wziął kęs kanapki.

-No wiesz... - zacząłem, po czym Blake spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - chciałbym tu zostać na dłużej, to miejsce jest piękne i czuję się tu zupełnie wolny. I za..

-Zostaniemy tu ile chcesz nic ci nie będzie tu grozić - przerwał mi.

-Nie przerywaj mi proszę - powiedziałem, Blake pokiwał głową na tak i nic nie odpowiedział.

-Tu zapomniałem o tym wszystkim co mi się przytrafiło i to twoja zasługa. Wczoraj... - przerwałem i wziąłem gryz kanapki. -Bałem się, ale okazałeś się taki delikatny i odrazu wszystko minęło... Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie robisz.. - dodałem po czym spuściłem głowę.

Po kilku minutach ciszy, która nie była niezręczna wręcz przyjemna.
Po chwili odezwał się Blake.

-Chodź tu do mnie.

Nic nie odpowiedziałem po prostu wstałem i podszedłem do niego. W tym samym momencie mój chłopak przyciągnął mnie na swoje kolana. W tym momencie zdałem sobie sprawę że oboje jesteśmy nadzy, odrazu się zarumieniłem.

-Słodki jesteś, kiedy się rumienisz - zaśmiał się.

Po tych słowach zarumieniłam się jeszcze bardziej i schowałem twarz w zagłębienie jego szyi. Blake nic nie odpowiedział i po prostu zaczął się śmiać.

-Przestań się śmiać- warknąłem.

-Jak się złościsz jesteś jeszcze bardziej uroczy.

-Przestań! - warknąłem po czym zszedłem z jego kolan i poszedłem do pokoju. Za swoimi plecami słyszałem tylko śmiech mojego chłopaka.

Blake
Gdy Alex poszedł do pokoju i udawał obrażonego zacząłem się śmiać, po chwili udałem się do łazienki, ubrałem bokserki i zacząłem się trochę ogarniać aż po chwili dobiegł do mnie głos dzwonka i dobijania się do drzwi. Stając tak jak byłem ubrany poszedłem zobaczyć kto to się dobija o tej godzinie. Myślałem, że to właściciel tego domu od którego to wszystko wynająłem, lecz nie, okazało się zupełnie inaczej.

-Pojebało?! Po chuj się dobjjasz do tych drz-... - krzyknąłem otwierając drzwi. Na mojej twarzy natychmiast się pojawiło zdziwienie, patrzyłem na niego i nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje.

-Dzień dobry jest Pan aresztowany - powiedział jeden z policjantów.

-Słucham?! Za co?! - zapytałem cały zdenerwowany.

-Za zgwałcenie, wykorzystywanie do czynności seksualnych oraz upowadzenie Pana Alexa Landera - odpowiedział drugi policjant.

-Ty! To on wam wszytko nakłamał tak?! Pierdolony adwokat od siedmiu boleści! - wykrzyczałem kiedy zobaczyłem tą perfidną twarz Marka, uśmiechającą się złośliwie.

-Blake? Co się tu dzieje? - spytał zmartwiony Alex gdy nagle wszedł do pokoju bez ubrań. Szybko do niego podbiegłem, wziąłem z kanapy koc i okryłem nim mojego ukochanego.

-Skarbie, idź do pokoju to jakaś pomyłka - powiedziałem spokojnym głosem. Nie chciałem martwić mojego chłopaka.

-Alex Lander?

-Tak o co chodzi? - spytał.

-Już jest Pan bezpieczny, możesz pójść z nami. - odpowiedział jeden z policjantów.

-Słucham?!

Po chwili wyjaśniłem mu cała sytuacje a on wtulił się we mnie.

-On mi nic nie robi, to mój chłopak i jestem z nim bardzo szczęśliwy! - krzyknął. - nie zrobił mi żadnej krzywdy i te oskarżenia są nie prawdziwe! -dodał.

-Rozumiemy - policjanci popatrzyli na siebie a za chwilę na nas. - Przepraszamy za to nieporozumienie. Dowodzenia. - dodali.

-Dowodzenia - odpowiedziałem po czym zamknąłem drzwi i natychmiast przytuliłem Alexa, który zaczął niemal odrazu szląchać w mój tors.

Wziąłem mojego chłopaka na ręce po czym zniosłem do pokoju na łóżko i położyłem się obok niego. Ciągle go przytulałem, nie widziałem co powiedzieć. Jego brat cofnie się przed niczym. Muszę w końcu coś z tym zrobić, tak nie może dalej być. Mój aniołek przez tego gnoja płacze.

Po paru godzinach Alex usnął, zmęczony płaczem. Miał całe czerwone oczy. Na dworze zrobiło się już ciemno więc postanowiłem, że już zostaniemy w domu, poza tym Alex spał a ja nie chciałem go budzić. Przytuliłem go bardziej do siebie, tak żeby mieć pewność że mam go nadal przy sobie jak zasnę. Po kilku minutach zamknąłem oczy i zacząłem rozmyślać nad tym co zrobić.

Nie moge zostawić tego w spokoju. Kocham go. Kocham najbardziej na świecie. Kiedy mojemu skarbowi dzieje się krzywda, muszę coś z tym zrobić.

Po dłuższym czasie wpadłem na pewien pomysł. Odrazu chwyciłem za telefon i wybrałem numer do Matta i napisałem SMS.

Do Pomocna dłoń:
Matt pisz do chłopaków, powiedz, że mamy spotkanie i wszyscy mają się stawić co do jednego. Jeśli kogoś nie będzie inaczej pogadamy.

Do szefunciu:
Jasne stary już piszę, co to za pilna sprawa? Zgaduje, że chodzi o Alexa.

Do Pomocna dłoń:
Bingo. Jutro 20. Stary magazyn.

Do szefunciu:
Się robi.

Po tym odłożyłem telefon i niemal natychmiast zasnąłem, przytulając mojego ukochanego jeszcze bardziej do swojego ciała.

I fell in love with YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz