Gdy już była godzina 19:30 wsiadłem do samochodu i udałem się do ustalonego miejsca spotkania z chłopakami. Stary magazyn, zawsze był naszym miejscem spotkań. Po 30 minutach dotarłem na miejsce, odpiąłem pasy, wsiadłem z samochodu i udałem się do środka gdzie czekali już na mnie Daniel, blondyn o krótkich włosach, średnim wzroście i zielonych oczach.
Alan brunet o dłuższych włosach związane w kucyka. Wysokim wzroście i szarawych oczach.
David wysoki, czerwono włosy chłopak o brązowych oczach. Z tunelami w uszach i kolczykami w nosie i wargach. Lekko umięśniony.
Kevin blondyn o krótkich włosach, które zawsze starannie układał. Średnim wzroście i niebieskich oczach.
Dylan miał kruczo czarne włosy, roztrzepane na wszystkie strony świata o czarnych oczach, wysoki, z tatuażami na rękach, kolczykami w nosie.
No i mój najlepszy kumpel Matt.
Wszyscy czekali przy stole, podszedłem i przywitałem się z każdym z nich.
-Cześć chłopaki. Jest poważna sprawa, przynajmniej dla mnie - powiedziałem opierając się rękami o stół.
-Dajesz stary, wiesz że zawsze jesteśmy z tobą i możesz na nas liczyć - odezwał się David lekko ochrypłym głosem.
-No więc, pewnie już wiecie, że jestem w związku. Zapewne wspomniał wam o tym Matt - zacząłem chodzić od jednego końca do drugiego końca stołu. Spoglądając na chłopaków.
Równocześnie pokiwali głowami na tak, że wiedzą o co chodzi.
-Lecz chyba nie wspomniał wam o tym, że to nie jest...
-Ładna chociaż?! - krzyknął Daniel.
-Nie przerywaj mi! - krzyknąłem zdenerwowany, uderzając rękami w stół, przy czym wydobył się głośny huk. Wszystkie oczy powędrowały na Daniela przy czym każdy z chłopaków skarcił go wzrokiem.
-No więc, to nie jest dziewczyna, a chłopak.
-Co? Jesteś pedałem? I ty masz mi rozkazywać?! -krzyczał Daniel ze złością i obrzydzeniem w moją stronę.
-Daniel, kurwa stul mordę! - krzyknął Alan.
-Nie! Nie będzie mi rozkazywał jakiś pedał!
-Mam nadzieję, że reszcie to nje przeszkadza - przerwalem po czym spojrzałem na Davida, Alana, Kevina i Dylana, pokiwali porozumiewawczo w moją stronę. - Wiecie co robić - dodałem po czym wyszedłem na dwór i usiadłem na ławce po czym odpaliłem papierosa i się zaciąłem.
Natychmiast za mną wybiegł Matt i usiadł koło mnie.
-Palisz? - spytałem, podając mu paczkę papierosów.
-Z najlepszym kumplem zawsze zapale - wyciągnął jednego papierosa po czym go odpalił i włożył między wargi.
-Kurwa mać! - krzyknąłem po czym wstałem z ławki.
-Stary spokojnie, będzie dobrze - uspokajał mnie Matt.
Między nami nastała cisza, przyjemna cisza, której potrzebowałem. Po kilkunastu minutach postanowiłem przerwać tą ciszę.
-Rozumiesz że ten skurwiel nasłał na mnie policję?! - powiedziałem zaciągając się papierosem.
Matt otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, przez dobre kilka minut nic nie odpowiedział.
-Trzeba coś z tym zrobić. Chodź. - udał się do środka.
Wszedłem do magazynu za Mattem, moim oczom ukazał się widok Daniela związanego na krześle z ustami zaklejonymi taśmą. Podszedłem do niego, wziąłem zamach ręką i uderzyłem go w twarz.
-Puścicie go - zacisnąłem pięści po czym usiadłem na swoje miejsce przy stole.
-Się robi - powiedział David po czym zabrał go.
Gdy David już wrócił i usiadł razem z nami zacząłem opowiadać cała historie.
-No więc, jesteście tu bo musicie mi pomóc. Musimy dorwać Marka Landera.
-A to nie jest przypadkiem brat twojego chłopaka Alexa? - spytał Kevin.
-Jest. Był. Kiedyś. Już nie jest. - zrobiłem przerwę w wypowiedzi.
-słuchajcie on robił mu gorsze rzeczy nim my robimy tu! - wskazałem palcem i uderzyłem w stół. -jakie to już nie jest istotne. - dodałem.-Co zamierzasz? - spytał Alan.
-Porwamy. A później to się okaże - powiedziałem po czym wstałem i włożyłem ręce do kieszeni spodni -ale jest jeden problem, on jest prawnikiem.
-Stary chyba zwariowałeś. - odezwał się Alan.
-Zamkni się Alan - skarcił go Dylan.
-Jesteśmy z tobą, nie ważne czy on jest tym jebanym prawnikiem czy nie - dodał Matt.
-No więc plan jest taki - zacząłem.
Alex
Po wczorajszym incydencie postanowiliśmy z moim chłopakiem wrócić do jego domu. Wstaliśmy wcześnie rano i wyjechaliśmy. Gdy dotarliśmy była godzina 8. A ja miałem do szkoły na godzinę 9, więc poprosiłem Blake'a o to żeby mnie podwiózł do tego więzienia zwanego szkołą.****
Gdy wróciłem do domu a było to okoly godziny 19, przywitałem się z moim ukochanym, zjadłem kolacje a po chwili usłyszałem jak Blake musi wyjść.
-Alex, muszę wyjść nie czekaj na mnie i połóż się spać - powiedział po czym wyszedł i zamknął drzwi.
Po tym jak Blake wyszedł z domu, usiadłem na kanapie i włączyłem telewizję. Przeszukałem kilka kanałów aż znalazłem jakiś sensowny film, jak wkrótce się okazało był to horror, ale postanowiłem go oglądnąć z racji tego że lubiłem.
Po skończonym horrorze podszedłem na piętro, wziąłem kąpiel i udałem się do pokoju, położyłem się na łóżko, okryłem pościelą po czym niemal natychmiast usunąłem.
****
W nocy obudziłem się z przeraźliwyn krzykiem, cały zapłakany i mokry od potu. Znowu. Znowu śnił mi się koszmar. Spojrzałem obok siebie.
-Blake? - spytałem przerażony. -Gdzie jesteś powinieneś już wrócić! - zaszląchałem.
Po jakiś 10 minutach, nagle usłyszałem otwierające się drzwi wejściowe do domu. Bałem się sprawdzić więc wcisnąłem się w kąt łóżka po czym czekałem cicho płacząc z nadzieją, że ten kto kolwiek to był mnie nie znajdzie. Gdy nagle do pokoju w którym byłem otworzyły się drzwi. Szybko zasłoniłem twarz i zamknąłem oczy, żeby nie widzieć, mniej czuć. Bałem się. Cholernie.
-Alex? Alex co się dzieje - spytał delikatnym głosem Blake, po czym zaczął iść w moją stronę.
Natychmiast otworzyłem oczy i rzuciłem się na mojego chłopaka, płacząc przy tym niemiłosiernie. Tak jakby ktoś mnie obdzierał ze skóry na żywca.
-Alex, kochanie co się dzieje? - przytulił mnie po czym wziął na ręce i położył na łóżko kładąc się razem ze mną. -skarbie powiedz mi - jego cichy i spokojny głos mnie uspokajał.
Gdy się już trochę uspokoiłem. Mogłem powiedzieć mu co się stało.
-K-koszmar - wypłakałem.
-To tylko sen, jestem przy tobie już. Nie bój się. Będzie dobrze. Spróbuj znowu zasnąć, będę ciągle przy tobie.
-O-obiecujesz? - wyszląchałem.
-Tak. Nie mam zamiaru nigdzie się już ruszać -dodał po czym delikatnie złączył nasze usta w pocałunku. Był on delikatny. Całował mnie tak jak bym był jego całym światem, skarbem, którego nie chce zranić.
Wtuliłem się w niego i niemal prawie natychmiast zasnąłem i odleciałem do krainy Morfeusza, zmęczony płaczem i tymi nieustannymi koszmarami. Teraz gdy miałem orzy sobie mojego chłopaka, sen stawał się przyjemniejszy.
CZYTASZ
I fell in love with You
Short StoryCo jeśli ukryjemy prawdę przed osoba, którą kochamy tylko dlatego żeby nas nie zostawiła. W taki oto sposób postępuje Blake, zataja prawdę przed Alexem. A grupa wrogów się powiększa. Co stanie się z nimi? Czy ich związek przetrwa? >> w opowiadaniu m...