23

139 11 0
                                    

Po dotarciu na miejsce, wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę magazynu.

-Cześć Matt - ujrzałem go gdy wszsedliśmy do środka.

-O w końcu jesteś, znaczy jesteście.

-Co się stało, że to takie pilne? - splotłem swoje palce z palcami Alexa. Odrazu ruszyliśmy za Mattem.

Zszedliśmy do dobrze znanej mi piwnicy, zaraz poczułem jak palce Alexa zaciskają się bardziej na mojej dłoni. Spojrzałem na Alexa, który patrzył na mnie błagalnym wzrokiem żebyśmy juz stąd wyszli. Przeraził się bardziej gdy zobaczył pod drzwiami stojącego Dylana.

-Cześć Blake - wyciągnął rękę w moją stronę.

-Cześć, co takie pilne? - wyciągnąłem dłoń w stronę dłoni Dylana i ją uścisnąłem.

-Chciał z tobą rozmawiać, nie wiem o czym. - przeniósł wzrok na mojego chłopaka. - zapewne jesteś Alex.

-Tak.. - odezwał się cicho i nieśmiało. Po czym jeszcze bardziej zacisnął dłoń na mojej.

-Poczekaj tu, dobrze? - odezwałem się do Alexa i dałem mu buziaka w policzek.

-Dobrze - mruknął, prawie odrazu puścił moja dłoń.

Wszedłem do wskazanego pomieszczenia i zamknąłem drzwi za sobą. Było ciemno, całość oświetlała tylko jedna słaba lampa wisząca na środku pomieszczenia. Ściany były całe obdarte z odpadającą z nich zielonkawą farbą. Na środku znajdowało się krzesło, na którym siedział oczywiście nie kto inny jak sam brat Alexa. Światło z lampy lekko go oświetlało, można było dojrzeć jego wszystkie rany, które powstały zapewne w wyniku pobicia go przez chłopaków. Stanąłem w ciemnym rogu, plecami oparłem się o ścianę, nogę zgiełem w kolanie i oparłem o ścianę.

-Chciałeś bardzo ze mną rozmawiać, więc słucham - wyciągnąłem z lewej kieszeni spodnie paczkę papierosów, wziąłem jednego do ust i go odpaliłem.

Mark podniósł głowę i spojrzał na mnie. Nie widział nic poza zarysem mojej sylwetki i świecącym się papierosem.

-Może się jakoś dogadamy?

-Chyba Cię pojebało - zaciągnąłem sie papierosem, po chwili wypuszczając dym przez nos.

-Nie bądź taki, zrobimy tak nie pójdziesz siedzieć razem z tą swoją bandą przebierańców, ale za to ja będę miał Alexa - zaproponował z podłym uśmieszkiem.

-Słuchaj no, myślisz że pozwolę od tak Ci wziąć Alexa? - wysyczałem rzucając peta na podłogę. -Nie jest twoja własnością. Nie boję się ciebie. Nikt Ci nie pomoże. I zapomni o jakim kolwiek dogadaniu się ze mną!

-Zgnijesz, jak się stąd wydostanę dopilnuje abyś ty i ta cała banda zgniła w więzieniu - wysyczał przez zęby -A wtedy nie będzie już miał kto chronić Alexa.

-Przestań pierdolić farmazony, nikt ci nie pomoże rozumiesz. NIKT.

-Nie bądź tego taki pewien - wyszczerzył swoje czerwone zęby od krwi.

-Słuchaj no - podszedłem do niego, chwyciłem za koszulkę zaciskając na niej pięści. Na jego zakrwawionej twarzy zobaczyłem rozciety łuk brwiowy, miał rozcietą warge, sine policzki i podbite oko. -Nie upiecze ci się. Nawet o tym nie myśl, że się zgodzę na twoją głupia propozycje. - wysyczałem przez zęby.

-Jeszcze się przekonasz - zaśmiał się.

-Uważaj z kim zadzierasz - warknąłem przez zęby. Uderzyłem go w twarz musiało być to bardzo mocno ponieważ odrazu zaczęła mu lecieć z niego krew.

I fell in love with YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz