~2~

72 5 0
                                    

- Dokładnie dziś, 08.12.2018 mija dziesiąta rocznica haniebnego morderstwa państwa Moon. Z tego co nam wiadomo tego dnia dokonano napaści na należącą do nich posiadłość. Powód nadal jest nieznany. Jednak policji do tej pory nie udało się znaleźć żadnych informacji o Alison Moon. Ciała jej rodziców zostały znalezione w sypialni. Zostali oni zastrzeleni. Ciała dziewczynki zaś nie znaleziono, mimo to naukowcy nie tracą nadziei na jej przeżycie. Napastnicy nadal nie zostali schwytani, dwóch popełniło samobójstwo widząc zbliżającą się policję. Nagroda za znalezienie dziewczynki wynosi 200 tysięcy. Wygląd jej jest nieznany, rodzice nie pozwolili aby kamery zdołały uchwycić jej twarz. W domu zaś nie było żadnych fotografii. Ktokolwiek kto zna niezbędne informacje na jej temat jest proszony o jak najszybszy kontakt z policją.

Nastąpiła chwila ciszy. Czułam narastającą we mnie złość. 200 tysięcy? Co roku będę dokładać za mnie 20 tysięcy? Tak bardzo zależy im na tym aby zrobić ze mnie szczura laboratoryjnego? Ciszę przerwał nowy głos, ponownie spojrzałam na ekran.
- Dobry wieczór państwu, nazywam się Colin Wood. Jestem najlepszym uczniem uczelni Eargod.
Popatrzyłam się na ekran, i w tym samym momencie oniemiałam. Przy pani reporter zasiadał chłopak, miał zielone włosy, brązowe oczy, bladą cerę nieliczne tatuaże. Niejedna padłaby na jego widok. Same bicepsy przyprawiały o ciarki. Nie to jednak mnie zdumiało. Uczelnia Eargod, to do niej złożyłam podanie. To właśnie tam uczeni byli najlepsi detektywi. Był tam wtedy, gdy uratowałam te dziewczynkę. Mógł to zobaczyć, jest detektywem, pomijając już sam fakt, że najlepszym w uczelni.

- Pan dyrektor wyraził zgodę na to bym zajął się tą o to sprawą, oczywiście jako pomocnik, sam jednak będę potrzebował pomocy, sama sprawa jest dość... tajemnicza. - Powiedział Colin życzliwie się uśmiechając do kamery.
- W rzeczy samej panie Wood. Co pan sądzi o postępowaniach policji?
- Cóż, uważam że czasami się obijają, ale widać, że chłopaki dają z siebie wszystko, ale sama pani rozumie... jeśli tu powiem za dużo to tam skopią mi tyłek.
Reporterka odsłoniła swe białe zęby serdecznie się śmiejąc na uwagę Colina.
- Jak państwo widzicie zaangażowanie rośnie. Co postanowił prezydent Twis? O tym po przerwie, bądźcie z nami!

Minęło kilka minut nim poukładałam sobie wszystko w głowie. Zbliżają się wakacje, a tuż po nich rok szkolny. Chłopak, który zajął się sprawą uczęszcza do szkoły, w której zjawie się za kilka miesięcy ja sama. Co jeśli cokolwiek podejrzewał? Wyłączyłam komputer i jak długa wylądowałam na łóżku. Patrzyłam się w sufit i umieszczone na nim gwiazdy. Dlaczego teraz? Nie robili nic, spisali mnie na straty, a teraz pojawia się jakiś super dobry detektyw, który nie ukończył nawet szkoły? Zdenerwowana zaczęłam obgryzać paznokcie. Muszę się uspokoić. Nancy i Henry nie mogą zobaczyć co się ze mną dzieje. Zaczną coś podejrzewać. Prawda nie może wyjść na jaw. Nie po tym wszystkim co przeszłam. Podparłam się rękoma na łóżku i zmieniłam pozycję na siedząca. Wzięłam głęboki oddech po czym wypościłam powietrze z płuc. Przebrałam się w pierwszy lepszy sweter i zaniedbane szorty. Ruszyłam w stronę ogrodu gdzie Nancy plewiła grządki.
- Hej - zaczynam nieśmiało.
- Co cię do mnie sprowadza młoda damo? - spytała Nancy nawet nie odrywając rąk od pracy.
- Przyszłam Ci pomóc.
- Załóż rękawiczki, przydadzą się.

Pracowałam z Nancy godzinę, lub nawet dobre ponad. Ptaki śpiewały a my obie to wyrywaliśmy to sadziłyśmy. Praca mijała w ciszy i spokoju. Nie było żadnych pytań, tylko śmieszne uwagi i wybuchy śmiechu. Tego mi było trzeba, pokonanie ziemi i oskarżanie ją o zbyt wielkie ilości chwastów poprawiły mi humor. Gdy ostatnie promienie słońca znikały za dachem padłam na trawę jak trup i westchnęłam.
- Gdybym była wróżką, nie pozwoliłabym aby te głupie chwasty tu wyrastały. - mruknęłam do siebie.
- Wtedy cała frajda by cię ominęła - odpowiedziała Nancy.
- Skoro mowa o wróżkach, to lepiej by było żebyś zaraz włożyła do pralki ubrania, bo nawet wróżki tutaj niewiele zdziałają. - dodała Nancy po chwili.
No tak... czyżbym pominęła szczególnie
bolesne upadki na ziemię przy wyrywaniu chwastów i innego ścierwa?

Moon likes meWhere stories live. Discover now