~21~

27 3 0
                                    

Otworzyłam ociężałe powieki. Moje oczy piekły i miały zamiar wrócić do snu.

Widząc przed sobą nadal laptopa skrzywiłam się. Nie wiem ile godzin spędziłam słuchając i patrząc na ta co robią Colinowi.

Czułam się okropnie. To była moja wina. Pewnie ściągnęłam ich tam gdy chciałam się z nim osobiście pożegnać.

Cholerny samolub, powinnaś mu odpuścić i pozwolić szczęśliwie żyć. Miałam ochotę walić głową w ścianę i powtarzać „przepraszam, jestem głupia"

Nadal byłam przywiązana do krzesła. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że moje gardło jest suche i potrzebuje wody, a żołądek z chęcią przyjąłby jedzenie.

Co za ironia losu, nigdy nie sądziłam, że przyjdzie mi umierać z pragnienia. Gdybym tylko uwolniła się z tego krzesła.

Moc na nic się nie zda, mogę jedynie spróbować z nimi pohandlować. A sorry, przecież ja już siebie im oddałam.

-Hejoo. -Usłyszałam głos wewnątrz mojej głowy.

O cholercia. Ja naprawdę zaczynam świrować.

-Nie świrujesz, jestem twoim Gwiezdny Opiekunem. -Odpowiada z chichotem.

Zerknęłam na drzwi i domyśliłam się, że to sprawka Liama. Zapewne podał mi jakieś leki, aby dowalić mi jeszcze bardziej psychicznie.

-Jaką mam przybrać postać? -Znowu rozległ się dźwięk wewnątrz mnie.

Skoro już zwariowałam do tego stopnia to czemu nie.

-Smoka z kilkoma głowami, który będzie siać spustoszenie, każdym swoim krokiem.

-Może coś bardziej realnego? -Wzdycha.

Zamyśliłam się. Od dziecka kochałam pewne stworzenia. Ich cudowne szare lśniące futro i sposób w jaki żyły.

-Wilk.

Poczułam lekki powiew przede mną. Zmusiła się do podniesienia głowy. Znikąd pojawiło się światełko, tak jasne niczym gwiazdy.

Patrzyłam zaskoczona. O raju ze mną naprawdę jest źle. Uformowała się z tego istota, a raczej wspomniany przeze mnie wcześniej zwierzak.

-Nadal wariujesz, czy może wolisz usłyszeć prawdę? -Zapytał mały wilczek, który usiadł mi na kolanach.

Moja szczęka automatycznie opadła w dół.

-Co mam do stracenia? -Wzdycham i przyglądam się z zaciekawieniem istotce.

-Wszystko oddałaś, więc nic. -Mówi melodyjnym głosem.

To nieco zabolało, ale nie dałam tego po sobie poznać.

-A więc? -Pytam.

-Cóż, jak już mówiłem jestem twoim Gwiezdnym Opiekunem. Rodzimy się pod postacią gwiazd, gdy dzieci wypowiadają swoje pierwsze słowo. Następnie spadamy na Ziemię i pełnimy rolę Strażników.

-Taki Anioł Stróż? -Przerywam.

-Można tak powiedzieć.

-Ludzie nie powinni nas widzieć, jednak ty swego rodzaju jesteś wyjątkowa. Gdy się urodziłaś księżyc świecił tak jasno jak dwa tysiące lat temu. Dodatkowo w tej chwili wypowiedziałaś swoje pierwsze słowo "ksiesyc" co spowodowało, że twój strażnik - ja, połączył się z cząstką księżyca. -zrobił przerwę i spojrzał na mnie.

-Z racji tego, że masz brata bliźniaka połowa twojej mocy została mu oddana.

-Oh. -Tylko tyle zdołałam z siebie wydusić po tym wszystkim.

Moon likes meWhere stories live. Discover now