~6~

50 1 0
                                    




Wakacje dobiegły końca. Wraz z przybranymi rodzicami wybrałam się na rozpoczęcie roku szkolnego. Czułam wzrok ludzi śledzący każdy mój ruch. Będę szczera, tłumy nie powalały. Jednak to nie zmieniało faktu, że spora ich część się na mnie gapiła. Pośpiesznie założyłam kaptur na głowę i schowałam białe włosy. Na szczęście mało osób interesuje się tym kierunkiem, większość wybiera dobrze płatną prace np. dentysta, prawnik, nauczyciel. Pieniądze do mnie nie przemawiają, chociaż pamietam, że w dzieciństwie nie było takie rzeczy jakiej rodzice by dla mnie nie zrobili. Jeśli spodobała mi się jakaś książka, drugiego dnia otrzymywałam cały tom. Jeśli miałam ochotę na pizzę, ona pojawiała się znikąd. Byłam traktowana jak księżniczka. Gdy Nancy mnie znalazła oczekiwałam takiego samego traktowania, nie mam na myśli tego, że to uwielbiałam ale do tego przywykłam. Byłam rozczarowana jeśli moje życzenia nie były brane pod uwagę. Z czasem udało mi się porzucić ten zwyczaj. Nie żałuje tego.

- Witamy nowych uczniów na naszym Uniwersytecie Detektywistycznym! Zwanym inaczej Eargod! - powiedział głębokim głosem starszy mężczyzna ( wzięłam go za dyrektora )
-Zaczyna się! - Pisnęła dziewczyna obok mnie. Obrzuciłam ją morderczym wzrokiem. Widząc moje spojrzenie zakłopotana opuściła głowę i już więcej się nie odezwała. Była niestety jednym z wielu głosów w tłumie. Do moich uszu nadal dochodziły szepty i wrzaski. Litości.
- Cieszymy się, że możemy gościć tak liczne grono nowych uczniów. Wasze wyniki były wysokie, co bardzo nas cieszy. Wraz z nauczycielami postanowiliśmy zrobić mały test. Zasadniczo był to pomysł jednego z uczniów tej szkoły.

Poczułam wibracje w kieszeni bluzy. Nie tylko moja komórka w tym momencie dostała sygnał, zdezorientowani uczniowie sięgali do swoich telefonów. Postąpiłam tak samo. Ledwo go włączyłam i ukazała mi się wiadomość.

Nieznajomy
Nadal niczego się nie domyślasz?

Patrzyłam w ekran jak oczarowana. Obok siebie usłyszałam jęk dziewczyny, którą wcześniej ucieszyłam spojrzeniem. Zerknęłam ukradkiem na jej telefon. Widniała tam ta sama wiadomość. Usłyszałam pomruki uczniów. Rozejrzałam się po całym zbiorowisku, ludzie patrzyli się w swoje telefony, rozmawiali po cichu z sąsiadem. Jedna rzecz ich łączyła, widziałam strach w ich oczach. Tak jak wtedy, strach w oczach moich rodziców... Oświeciło mnie. To wszystko zaczęło się po tym jak złożyłam podanie, a szkoła je zaakceptowała i przyjęła.

Znajdował się tam mój numer telefonu, i wszystkie dane. Wszyscy dostali te wiadomości w tym samym czasie i o takiej samej treści. Jeszcze ten wzrok Colina gdy powiedziałam, że wybrałam właśnie tę szkołę. Słowa dyrektora tylko to potwierdziły. To był test. Popatrzyłam się na tłum, dyrektor coś mówił ale nikt go nie słuchał. Nie było sensu krzyczeć i poinformować resztę, mój głos byłby zaledwie szeptem. Jedyne co mi pozostało to odpisać.

Alison
To jest ten test. Prawda Colin?

~*~

Pov. Colin

- Colin chodź popatrz.
Jeden z moich pomocników kiwnął mi głową abym podszedł. Odłożyłem kubek parującej kawy na biurko i ruszyłem w jego kierunku.
- Wysłaliśmy do wszystkich sms tak jak kazałeś, odpowiedziało nam 10 osób. - kontynuuje Max.
- Noi? Groźby mnie nie interesują. - Odpowiadam i ruszam w kierunku swojego stanowiska gdy głos Maxa dociera do mnie.
- Jedna osoba się domyśliła.
Odwróciłem natychmiast głowę i spojrzałem na niego wyczekująco.
- Jak się nazywa? - pytam z zapałem.
- Nijaka Alison Wall.
Staje jak wryty. Max pokazuje mi całą odpowiedź. „To jest ten test. Prawda Colin?" W życiu nie spodziewałem się tego, że któryś z tych bachorów rozgryzie tak prostą zagadkę, już nie wspominając o tym, że się domyśliła, że to moja sprawka. Bez wachania podchodzę do mojego stanowiska i włączam rozmowę z nią. Odpisuje jej.

Colin
Zgadza się. Jak na to wpadłaś?

Z tym ostatnim się wahałem. Nie chciałem okazywać swojej słabości. Jestem najlepszy. Zawsze wiem co zrobić w danej sytuacji. Popatrzyłem na ekran na którym pojawiła się odpowiedź.

Alison
Domyśl się zielonowłosy detektywie. Przecież jesteś w tym lepszy ode mnie.

Nadała mi przezwisko. Czuje, że kąciki moich ust podnoszą się na kształt uśmiechu. A to uparciuch.
- Ej ludzie, Colin się uśmiecha! - woła któryś zza swojego biurka. Słyszę śmiech.
- Wracać do pracy! - burczę i odzyskuje panowanie nad wyrazem swojej twarzy.

Colin
Zdajesz sobie sprawę, że będę cię uczył śnieżynko?

Ooo, tak, śnieżynka doskonale do niej pasuje. A zwłaszcza do jej białych jak śnieg włosów.

Alison
Chyba nie muszę Ci przypominać, że zaraz wchodzisz na scenę, a fanki już mdleją na samą myśl o twojej idealności, zielonowłosy?

O kurczę, patrzę na zegarek. Mam minutę na pojawienie się na scenie. Przeklinam się za to w duchu. Pospiesznie przeskakuje stanowisko i szybkim krokiem idę w kierunku sceny.

Moon likes meWhere stories live. Discover now