~26~

28 3 0
                                    

-Myślałam, że nie żyjesz. -Powiedziałam łamiącym się głosem. 

-Nie żyje? -Zapytał zdumiony Colin odsuwając mnie przy tym od siebie na pewien dystans. 

-Chwila, chwila... czy ty ścięłaś włosy? -Zapytał biorąc mały kosmyk. 

-No.. tak.. długa historia. -Bąknęłam zdając sobie sprawę, że Colin przecież o niczym nie ma pojęcia. Podniosłam głowę i znów przyjrzałam się jego profilowi, tylko tym razem z większą uwagą. 

-Ładnie Ci w nich. -Mrugnął do mnie. 

 Miał wyraźne cienie pod oczami, które wskazywały na to, że ciężko sypiał. O ile w ogóle to robił. 

-Co ty tak właściwie robisz w szkole o tej porze? -Spytałam zmieniają temat i marszcząc przy tym brwi. 

-Mógłbym zadać Ci to samo pytanie śnieżynko. -Odpowiedział unosząc przy tym kącik jego ust. 

Przewróciłam oczami i prychnęłam. 

-Nie odpowiedziałeś. 

Tak dawno się nie widzieliśmy, każdy zamartwiał się o drugą osobę tak bardzo, że odchodził od zmysłów, a gdy nadeszło nasze spotkanie po wielkich przeżyciach my zachowujemy się tak jakby cała ta szopka nie miała miejsca. 

-Świta Ci w głowie coś takiego jak bal jesienny? -Odpowiedział pytaniem. 

Ach więc o to chodziło. 

Dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego wystrój. Miał na sobie szykowny czarny garnitur, dopasowane do niego spodnie oraz półbuty Clarks. Cały ubiór psuły sterczące na wszystkie strony włosy oraz zmęczona twarz, która teraz pozostała ożywiona. 

-Nie sądziłam, że potrafisz być takim elegancikiem. -Skwitowałam. 

-Panno Moon-Wall, nie zdaje sobie pani sprawy jak wiele rzeczy pozostało jeszcze moją słodką tajemnicą. -Stwierdził łapiąc mnie za rękę. 

-Zapomniałeś dodać Wood. -Odparłam z szerokim uśmiechem. 

Zaśmiał się szczerze rozbawiony. Drugą ręką poczochrał moje włosy. 

Jego śmiechu mogłabym słuchać przez cały dzień nie mając przy tym dosyć. Był jak brzmienie malutkich dzwoneczków, które tańczyły najróżniejsze tańce z wiatrem. 

-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mi tego brakowało. -Powiedział po czym znowu wylądowałam w jego ramionach. 

Westchnęłam zadowolona. Poczułam smród papierosów i mimowolnie się skrzywiłam. Jednak ich nieprzyjemny zapach  przezwyciężyła woń świeżo koszonej trawy. 

-Tylko błagam, przestań palić zielonowłosy. -Przerwałam ciągnącą się ciszę, która nikomu nie zawadzała. 

-Dobrze, tylko w ramach rekompensaty ty zostajesz ze mną już na zawsze. 

Uśmiechnęłam się na te słowa, a moje serce fiknęło koziołka. Nie zdążyłam jednak odpowiedzieć, gdyż ciszę nocną zakłócił głośny wrzask: 

-Colin?!!

-Oho, chyba moje fanki właśnie postanowiły wkroczyć na scenę. -Szepnął mi w ucho. Jego ciepły oddech sprawił, że zadrżałam. 

-Więc co zrobi nasz Romeo? -Spytałam z szyderczym uśmieszkiem. 

-Zabierze swoją Julie i uciekną sobie jak najdalej. -Odpowiedział poważnie. 

Po chwili trzymał mnie w rękach. 

-Puszczaj! -Nakazałam lecz on po prostu mnie zignorował i szedł dalej w obranym kierunku. 

Moon likes meWhere stories live. Discover now