~15~

24 1 0
                                    

-Co ty tu kurwa robisz? -Powtórzył jeszcze raz wypowiedziane przez siebie wcześniej pytanie.

Gapiłam się na niego jak złodziej przyłapany na kradzieży. Szukałam jakiejkolwiek wymówki aby się z tego jakoś wywinąć.

-No.. chciałam odrobić za ciebie lekcje.. -mówię speszona.

-Miałaś nigdzie się nie wybierać. -Mówi już łagodniejszym głosem, ale nadal słychać w nim skrywany wybuch śmiechu.

-Przepraszam. -Mówię powstrzymując się od uderzenia go w tę pustą głowę.

-Trudno, chce magicznyy napój z krainy włosków!! -Uśmiecha się głupkowato i nagle jego wzrok zatrzymuje się na zdjęciu rodzinnym, któremu wcześniej się przyglądałam.

-Chcesz żebym opowiedział Ci o mojej rodzinie? -Pyta wymijając mnie i bierze fotografię.

-Jeśli to nie problem. -Odpowiadam mając na uwadze fakt, że jeśli Colin się z tego otrząśnie i będzie to pamiętać to zabije mnie jak nic.

Zabrałam plecak Colina i wraz z nim wyszliśmy z pokoju. Hol był jasny, na ścianach wisiały obrazy a całość oświetlały żyrandole. Ściany miały kolor jasnego żółtego co nadawało miejscu żywych barw. Pod niektórymi obrazami znajdowały się drewniane szafki z wazonami różnorodnych kwiatów. Podziwiałam piękno i gust tego domu.

-Kto namalował te wszystkie obrazy? -Mówię zatrzymując się przy jednym z nich.

-Moja matka. -Wzrusza ramionami i idzie dalej.

Stoję jeszcze chwilę przy obrazie i dołączam do mojego przewodnika. Gdy zbliżamy się do schodów każe mu uważać jak stąpa. Było mu nieźle do śmiechu i zaczął zwracać się do mnie mamo na co miałam ochotę zrobić facepalma.

Gdy po wielu trudach mogliśmy usiąść na kanapie Colin zażądał wody. Nalałam mu pełną szklankę, a on w ciągu kilku sekund całą opróżnił. Uśmiechnęłam się na ten widok i usadowiłam się wygodnie zaraz obok niego.

-Więc tak, moja rodzina odkąd tylko się urodziłem była cudowna. -Zaczyna uśmiechając się sam do siebie. -Mama i tata traktowali mnie jak skarb. Nie należeliśmy do biedniejszych rodzin, zawsze chodziłem w markowych ubraniach. Mama malowała obrazy przez co osiągnęła niemałą sławę i pieniędzy nigdy nie brakowało. Tata zaś często był poza domem, nie miałem pojęcia gdzie pracuje... do czasu, -Zrobił przerwę i odetchnął. -Do czasu gdy zobaczyłem jak zamordował człowieka. -Popatrzyłam na niego zaskoczona. Miałam ochotę przytulić go na pocieszenie, ale już po chwili kontynuował.

-Nikomu nigdy o tym nie powiedziałem, wydarzenie, w końcu stało się ledwie wspomnieniem. Tata zapisywał mnie na lekcje walki. W wieku 10 lat dostałem od niego do ręki broń i zaczął uczyć mnie strzelać. Czułem, że spędzam przez to mniej czasu z mamą. Powstała między nimi granica. Mama nie chciała aby tata mieszał mnie w sprawy swojej mafii. Często z tego powodu słyszałem krzyki w kuchni. Byłem jego przyczyną, obwiniałem się za to. W końcu mama zaczęła zdradzać tatę, aż pewnego dnia odeszła ze złamanym sercem mojego taty. Oczywiście wzięli rozwód o którym nikt nie raczył mnie poinformować. sąd przyznał prawo opieki nade mną tacie, którego zresztą sam wybrałem. Tata zmarł podczas jednej z akcji. Miałem wtedy 15 lat. Kilka dni po pogrzebie znalazłem jego testament, w którym wszystko mi przekazał. Była tam też dziwna wzmianka o rodzinie Moon. Zainteresowałem się tym tematem i postanowiłem, że odkryje jego tajemnice.

-Koniecc. -Mówi rzucając we mnie jedną z poduszek.

-Rozgadałeś się. -Komentuje nadal w szoku po tym zwierzeniu.

-Jedna myśl nie daje mi jednak spokoju. -Mówi pochylając się w moim kierunku i przyglądając się włosom.

-Jaka?

Moon likes meWhere stories live. Discover now