~3~

60 3 0
                                    

Zbliżał się koniec roku szkolnego, musiałam ciężko pracować dla dobra swojego jak i moich przyszywanych rodziców. 

Co prawda z pieniędzmi nigdy nie było u nas najgorzej, ale zawsze wiedziałam, że przygarniając mnie Nancy i Henry będą mieli większe wydatki. Dlatego starałam się dołożyć wszelkich starań abym nie musiała polegać tylko na nich. Moim celem było zdobyć jak najlepsze oceny i otrzymać stypendium naukowe. Kilka razy przez moje zaangażowanie wygrałam przeróżne konkursy. Oczywiście nagrodą były pieniądze przez co zyskałam jeszcze większą mobilizację.

Tak właśnie spędziłam ostatnie tygodnie przed egzaminem, książki, książki i jeszcze raz książki. Wielu z was wręcz wyśmiałoby mnie, jednak nie mam powodów aby robić coś innego. W szkole nie znalazłam znajomych. Lista kontaktów w moim telefonie ograniczała się jedynie do Nancy i Henryka. To wcale jednak nie oznacza, że nie mam w ogóle znajomych. Zadaje się z osobami poznanymi w internecie.

Był słoneczny dzień, słońce wprost parzyło swoimi promieniami niczym ogień pochłaniający nieszczęsny las. Stałam wśród uczniów kończących szkołę, niektórzy słuchali uważnie słów dyrektora, inni bujali się już na taflach mórz, a tacy jak ja nieszczęśnie przystępowali z nogi na nogę. Kiedy w końcu skończy gadać? 

Miałam po dziurki w nosie słuchania nudnych przemów dyrektora, każdy marzył tylko o tym by opuścić plac szkoły i z rozmachem zacząć wakacje. Jednak dzieliła nas przepaść od tego cudnego czasu, a mianowicie... przemówienie. Gdy myślałam nad swoim nieszczęsnym losem moi rówieśnicy obok mnie znikali, skierowałam wzrok w stronę dyrektora. Wręczali już świadectwa, za niedługo usłyszę własne nazwisko.

- Uśmiech! - usłyszałam głos Nancy przekrzykujący wszystkie inne. Właśnie zostało wręczone mi świadectwo z gratulacjami ukończenia szkoły, nie pominięto też, że byłam najlepszą uczennicą. Przede mną zebrały się aparaty, poczułam jak światełko mnie oślepia, zamrugałam kilkakrotnie i wróciłam na swoje poprzednie miejsce.          
                                ~*~

OSTATNI TYDZIEŃ WAKACJI

Jeśli chodzi o same wakacje, to nic ciekawego nie robiłam. Czytałam książki, spałam i oczywiście jadłam. Załatwiłam sobie nawet pracę, roznosiłam gazetki i udzielałam się czasami w wolontariacie. Wyniki egzaminów przyszły po 2 tygodniach od zakończenia szkoły. Z matematyki dostałam 84%, reszta była na 100%. Szkoły do, których złożyłam podania przyjęły mnie z chęcią, wprost wyciągały do mnie ręce. Interesowała mnie jednak tylko jedna szkoła, detektywistyczna. Wiedziałam, że będzie ciężko dlatego w wakacje nieraz sięgałam po nowe podręczniki i zapoznawałam się z materiałem.

Szłam do biblioteki aby oddać wszystkie książki wypożyczone na wakacje. Myślałam o cudownym czasie, który spędziłam na czytaniu ich treści. Teraz jednak musiałam się z nimi pożegnać, licząc na to, że następny posiadacz będzie o nie dbał. Gdy już doszłam do znajomego mi budynku bez wachania pociągnęłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Zapach lata przybrał teraz postać zakurzonych starych książek. 


-Dzień-... - Nie dokończyłam.Przy biurku siedziała pani Smith a nad nią stał chłopak z zielonymi włosami. Mimowolnie cofnęłam się o krok. Co on tu robił? Nogi jakby wyczuły co się ze mną dzieje i nieświadomie postąpiłam kolejny krok do tyłu. Drżącą ręka sięgnęłam po klamkę.
- Oh, Alison! Dzień dobry. Chodź do nas! Przedstawię Ci mojego wnuczka!
Zastygłym w bezruchu. Zauważyli mnie, a to oznacza, że nie mam już szans na ucieczkę. Powoli odwróciłam się w ich stronę i wyszłam naprzeciw twarzy, która śniła mi się w koszmarach.

Moon likes meWhere stories live. Discover now