~18~

28 1 0
                                    

Otworzyłam okno prowadzące na ogród. Bałam się tego co miałam zrobić, ale ufałam Tylerowi i jego zdolnością. Zostawiłam kartkę dla Nancy i Henryka na biurku.

Popatrzyłam po raz ostatni na pokój, który służył mi przez kilka ostatnich lat. Uśmiechnęłam się smutno.

-Żegnaj. -Powiedziałam i skoczyłam przez okno. Udało mi się wylądować bez poszkodowania. Nasunęłam czarny kaptur i maskę na twarz po czym zniknęłam w świcie, który zaraz miało rozświetlić wschodzące słońce. Założyłam urządzenie przez, które mam się komunikować z Tylerem.

-Alison? -Pyta Tyler przez słuchawkę Bluetooth.

-Jestem w drodze. -Odpowiadam, odpalając moją moc.

W jednej sekundzie mknę jak strzała przez opustoszałe ulice Nashville. Jest 5:30 rano, ludzie jeszcze śpią. O 6 wraz z Tylerem mamy zamiar rozpocząć naszą akcje.

-Masz 10 minut na dotarcie do celu. -Powiadamia mnie Tyler.

-Przyjęłam. -Mówię mijając uroczą kawiarenkę. Miałam ochotę się zatrzymać i poprosić o filiżankę kawy, moje nerwy sięgały do tego stopnia, że czasem traciłam kontrolę nad moją mocą.

Po chwili pojawiłam się przed budynkiem, który był obrany przeze mnie jako cel.

-Jestem na miejscu. -Mówię wyciągając z plecaka broń.

-Pamiętaj masz jedynie minutę na wejście niepostrzeżenie do budynku. Jeśli przekroczysz limit kamery cię zidentyfikują. -Odzywa się głos w Bluetooth.

-Się robi.

-Możesz się jeszcze wycofać.. -Mówi napiętym jak struna głosem.

-Za późno. -Odpowiadam spokojnie choć sama jestem nerwowa.

-Gotowe, działaj. -Odchrząkuje, aby jego głos brzmiał pewniej.

Uchyliłam cicho drzwi i weszłam do środka. Przy wejściu zastałam dwóch ochroniarzy gawędzących ze sobą i popijających kawkę.

-Dzień dobry. -Ten niecodzienny widok sprawił, że się przywitałam. Odwrócili się z zaskoczeniem i przerażeniem wymalowanym na twarzy. Podniosłam pistolet w ich kierunku i powiedziałam.

-Pif paf.

-C-co.. -Wymamrotał jeden z nich patrząc na mnie jakbym była duchem.

Po tym przystąpiłam do akcji. Zwinna i szybka niczym promyk światła powaliłam dwóch strażników na ziemię. Walnęłam ich w miejsce za lewym uchę i pewna, że stracili przytomność na godzinę lub trochę dłużej wstałam i wyszczerzyłam się do kamery.

-Nie pogrywaj sobie Alison. -Zrzędzi Tyler oglądając to całe zajście przez zhakowane przez siebie kamery.

-Dobra już dobra. -Składam przysięgę na sercu i opuszczam moich niedawno poznanych towarzyszy.

Przez resztę drogi nie zwracałam najmniejszej uwagi na ochroniarzy a także na kilku pracowników. Byli oni zajęci awarią, którą wywołał Tyler, więc ze spokojem dotarłam do głównego celu. Zamknęłam za sobą drzwi i rozejrzałam się po pomieszczeniu.

-Jestem na miejscu. -Powiadamiam Tylera.

-Okej. -Odpowiada krótko, ale słyszę głównie stukanie jego palców o klawiaturę.

Rozglądam się po pomieszczeniu. Szukam włącznika światła. Zapalam je po czym poświęcam uwagę samemu pokojowi. To tutaj reporterka w grudniu ogłosiła 10 rocznicę słynnej śmierci państwa Moon oraz zaginięcia bądź śmierci ich córeczki.

Moon likes meWhere stories live. Discover now