Dedykacja dla Nana1Bekher
-Carlos, no nie każ się prosić -Ryan już od godziny próbował namówić przyjaciela na wspólne wyjście do baru.
-Mam dużo pracy-zbył go nie unosząc nawet głowy znad biurka,dalej śledząc wzrokiem tekst dokumentu przed nim.
Praca od zawsze była jego życiem. Nawet to,że był zaręczyny z Loreną nie sprawiło, że chętniej wracał do domu.-Stary masz dwadzieścia osiem lat a zachowujesz się jak mój dziadek-dogadał mu Ryan-chociaż nie,on z pewnością ma znacznie ciekawsze życie erotyczne.
Carlos jedynie przywrócił oczami na słowa przyjaciela i wstał od biurka podchodząc do regału w poszukiwaniu odpowiedniego segregatora.
-Carlos mógłbyś się nachylić?-zapytał go Ryan.
Carlos na jego prośbę aż odwrócił się do niego twarzą i zmarszczył brwi.
-Po co?-zapytał.
-Chce zobaczyć czy może wystaje ci z dupy kawałek tego kija ,przez którego jesteś taki sztywny to pomógł bym ci go wyjąć-odpowiedział z drwiną.
Carlos obrzucił go zniesmaczonym spojrzeniem.
-Nie jestem sztywny tylko zajęty. Nie każdy biega od imprezy do imprezy jak ty.
-Daj spokój, życie jest za krótkie na spędzanie go ciągle w pracy-machnął ręką lekceważąc wcześniejsze słowa kumpla.
-Zamiast mnie męczyć, zajmij się w końcu ewentem.
-Ewent bal bal bla pracuj bla bla wiem wiem szefie już się robi-powiedział salutując,po czym wybuchł głośnym śmiechem i opuścił jego biuro.Carlos jedynie podkręcił głową na poczynania Ryana i wrócił do pracy.
Od dzieciństwa byli przyjaciółmi.
Carlos stanowczy i rozważny.
Ryan dynamiczny i roztrzepany.
Zostali wspólnikami po tym jak skończyli studia.
Podczas gdy Carlos zajmował się papierologią,Ryan chętnie chodził na spotkania służbowe i załatwiał umowy w terenie.Nie raz Carlos wyciągał Ryana z kłopotów i sam też zawsze mógł liczyć na niego.
Tacy inni a jednak jeden wskoczyłby za drugim w ogień.Wybiła siedemnasta, gdy Ryan opuścił swoje biuro. Był zmęczony. Jednak nie na tyle by odpuścić sobie spotkanie ze znajomymi przy piwku.
Niestety kolejny raz bez Carlosa.
Mógłby zliczyć na palcach jednej dłoni, ile razy udało mu się namówić go na wyjście w ciągu ostatnich trzech lat, a i tak zawsze Carlos wracał do domu po jednym piwie.Przed wyjściem wstąpił jeszcze do biura przyjaciela.
Tak jak podejrzewał zastał go nad jakimiś papierami.
Mimo to ponowił próbę wyciągnięcia go ma miasto.-Carlos? Carlooos!-zawołał.
-Mhm- odmruknął mu jedynie.
-To jak chłopie idziesz?
Carlos uniósł głowę i posłał mu jednoznaczne spojrzenie.
-Cienias-zaćwierkał Ryan i już go nie było.
Jak zwykle siedział do późna. Jak zwykle wchodził do mieszkania najciszej jak potrafił.
Wszystko po to by nie obudzić Loreny.
Nie miał siły na kolejną falę pretensji z jej strony.
Lorena zawsze twierdziła,że firma jest jego miłością nie ona.
Może rzeczywiście tak było?Mimo wcześniejszego zapału do rajdu po pubach Ryan już po dwóch drinkach stracił nastrój.
Gdzieś z tyłu głowy miał Carlosa i jego sposób bycia.
Martwił się, że przyjaciel zmarnuje sobie życie wiecznie pracując. No i była jeszcze Lorena. Jak on nie znosił tej kobiety.
Odkąd się poznali Carlos zatracił się w pracy,żeby lepiej zarabiać.Ryan pamiętał czasy kiedy przyjaciel czasem towarzyszył mu na imprezach, lub zwyczajnie spotkali się na piwku tylko po to żeby pogadać.
Zmierzał razem z Sonnym na postój taksówek.
Po drodze zauważyli jakieś poruszenie wśród ludzi.
Wodzeni ciekawością ruszyli w kierunku zbiegowiska.Przed nimi odbywał się pokaz.
Nie byle jaki pokaz.Piękna ciemnoskóra dziewczyna stała na środku placu a dwaj mężczyźni stojący w odległości kilku metrów. Jeden po jej prawej drugi po lewej stronie na przemian rzucali do niej płonące pochodnie.
Żonglerka urzekła Ryan do tego stopnia,że zapomniał o zmęczeniu.
Z fascynacją przyglądał się jej płynnym ruchom.Nagle wszystko ustało.
Cała trójka odeszła na bok .
Na środek wyszła para.
Kobieta z długim brązowym warkoczem i niebieskimi oczami. Równie piękna jak jej poprzedniczka. Także podobnie ubrana. Obcisłe czarne skórzane spodnie i top również skórzany. I ona i mężczyzna nieśli ze sobą pochodnie.
Oboje pociągnęli z butelek, które nieśli po łyku po czym całą zawartość wydmuchali w kierunku ognia co stworzyło wielką chmurę przypominającą oddech smoka.
Zebrani ludzie zaczęli klaskać w tym Ryan z Sonnym.W głowie Ryana zrodziła się iście diabelska myśl.
To będzie ewent jakiego nie zapomnisz przyjacielu.
CZYTASZ
Nie igraj z ogniem (Zakończone)
RomanceFreya- silna,stanowcza,a jednocześnie wesoła, szalona połykaczka ognia. Zdaniem przyjaciół zdolna pobudzić do życia nawet umarłego. Ale czy zawsze? Carlos- zdystansowany,spokojny,ułożony. Zdaniem najlepszego przyjaciela nudny jak podręcznik prawa. ...