2(+18)

3.3K 150 35
                                    

Dedykacja dla Moja_Perspektywa22,KarolinaKornicka,bianeczka2011.

Nie czekając dłużej, Ryan udał się w stronę wcześniej występującej trójki.

-Przepraszam, mogę zająć wam chwilkę? - zapytał wszystkich, jednak wzroku nie odrywał od dziewczyny o ciemnej karnacji.

-O co chodzi? - pierwszy odezwał się mężczyzna z czarnymi włosami, o typowo latynoskich cechach wyglądu.

-Zastanawiam się czy dajecie też prywatne pokazy? - odpowiedział pytaniem, posyłając dziewczynie czarujący uśmiech, na który ta jedynie przewróciła oczami i zaplotła ramiona na piersi.

-To zależy co masz na myśli - odpowiedział czarnowłosy.

- Ewent - odpowiedział krótko.

Mężczyzna podrapał się po brodzie rozmyślając.

W tym czasie Ryan ponownie wrócił do skanowania wzrokiem dziewczyny.
Piękna, zgrabna i wysoka. Do tego jej oczy posiadały taki blask jakiego jeszcze nie widział. Wpadła mu w oko już w momencie pokazu.

- To nasza wizytówka - po przemyśleniach szatyn wręczył mu mały kartonik, na którym znajdowała się nazwa i numer artystów

Corazones ardientes

Ryan obrócił ją w palcach i ponownie wbił swoje przeszywające spojrzenie w dziewczynę.

- Nazywam się Ryan Obrie - powiedział wystawiając w jej kierunku prawą rękę. Dziewczyna spojrzała kolejno na swoich towarzyszy jakby szukała ratunku.
W końcu niepewnie uścisnęła jego dłoń.
Ryan wykorzystał sytuację i szybko przyciągnąć ją do swoich ust, którymi ją musnął.

- Noell - powiedziała szybko zabierając dłoń z jego uścisku.
Wycofała się nieznacznie, a jej miejsce zajął mężczyzna, z którym rozmawiał wcześniej.

-Jestem Santiago, ale mówią mi Sati.

-Miło mi - Ryan podał mu rękę.

Drugi z mężczyzn nadal milczał, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.

-Kiedy ma się odbyć ten ewent?-zapytał Sati.

-Za dwa tygodnie - odpowiedział.

- W takim razie zadzwoń jutro i dogadaj wszystko z Dylanem.

-Z kim? - Ryan zmarszczył brwi.

- Z Dylanem - powiedział i wskazał na mężczyznę, który chwilę wcześniej dawał pokaz z drugą dziewczyną, a aktualnie razem rozmawiali z widziani.

- Ok, to do zobaczenia - odpowiedział i już miał odchodzić, lecz w ostatniej chwili przybliżał się do dziewczyny i wyszeptał jej tuż przy uchu.

- Miło było cię poznać słodka Noell.

Nie czekając na jej reakcje ruszył na poszukiwanie swojego kumpla.
Zaintrygowała go. Z pozoru pewna siebie i zadziorna, jednak zwyczajne podanie ręki sprawiało jej problem. Jakby się czegoś bała.

Na boga ona żongluje ogniem,czego może się bać?
Co by to nie było i tak poznam jej tajemnice.

*Carlos

Nie miał tyle szczęścia na ile liczył. Gdy tylko znalazł się w sypialni zauważył ją.W pogrążonym w półmroku pokoju czekała na niego.
Siedziała w dużym bujanym fotelu odziana w satynowy szlafrok.
Nie widział jej twarzy, ale był pewien, że zdobi ją grymas niezadowolenia.

- Lorena, dlaczego nie śpisz? - zapytał ściszonym tonem. Zupełnie jakby się bał, że kogoś obudzi.
Jednak w tym wielkim domu mieszkali tylko we dwoje.

Prychnęła wściekle zakładając nogę na nogę.
Wiedział, że szykuje się kolejna kłótnia. Kolejna, na którą nie miał siły.

Zaczął kierować się do łazienki, po drodze zdejmując krawat. Gdy minął jej fotel, zatrzymał go jej głos.

- Dokąd to się wybierasz, chyba masz mi coś do wyjaśnienia?

Czyli nie odpuści - pomyślał.

- Lorena proszę jestem zmęczony. Chce wziąć prysznic i się położyć - powiedział zrezygnowany.

- Jasne jak zwykle wszystko zamiatasz pod dywan. Chyba wolałabym żebyś miał kochankę jej nie poświęcał byś tyle czasu ile poświęcasz firmie! - uniosła się.

Carlos potarł skronie przymykając oczy.
Nagle poczuł dotyk na swoich ramionach.
Lorena gładziła je stopniowo kierując się na jego brzuch.
Zawsze tak było, wracał, ona krzyczała, potem seks na zgodę, prysznic, sen, kwiaty ma przeprosiny.
Obrucił się do niej przodem.
Teraz gdy światło księżyca zaglądało do sypialni mógł zobaczyć jej twarz, a przynajmniej jej wierzchnią warstwę, ponieważ makijaż zmywała dopiero przed snem.
Uśmiechnęła się lekko i rozwiązała szlafrok, który opadł na podłogę odsłaniając jej nagie ciało.
Stała przed nim kusząco przygryzając wargę.
Mógł teraz podziwiać ciało, które mimo dwudziestu siedmiu lat nadal zachowało dużo z czasów nastoletniego życia modelki.
Mimo, iż teraz była dekoratorką nadal poruszała się jak na wybiegu.

Chwyciła krawędzie jego koszuli i jednym szarpnięciem zerwała guziki, które posypały się na podłogę.

Czwarta koszula

Przyciągnął ją do siebie i pocałował.
Pocałunek był długi i leniwy.
Lorena przylgnęła do niego ciałem obejmując jego szyję rękami. Chwycił ją za uda i podrzucił do góry tak by mogła opleść go nogami.
Gdy już to zrobiła zaniósł ją wprost do łóżka.
Ułożył ją na nim, nie przerywając pocałunku.
Uniósł się lekko by sięgnąć prezerwatywę z szafki nocnej. Chwyciwszy ją zębami, pozbył się wszystkich ciuchów.
W czasie gdy nakładał prezerwatywę, Lorena sunęła dłońmi po swoim ciele, pobudzając się jeszcze bardziej.
Carlos gotowy do działania, wsadził palec w jej ciasną cipkę, sprawdzając czy jest już gotowa na niego.
Czując jak mokra jest, poruszył palcem kilka razy po czym wsunął się fiutem w jej gorące wnętrze.
Blondynka zajęczała na to doznanie, po czym przyciągnęła go do siebie namiętnie całując.
Każde jego pchnięcia były mocne i zdecydowane dokładnie takie jak lubiła.
Wbił swoje długie czerwone paznokcie w jego plecy.

- O tak! mocniej - wykrzyczała chrapliwym głosem, nadal go drapiąc.

Syknął z bólu i wbił się w nią jeszcze mocniej, aż zawyła z rozkoszy jaką jej tym dawał. Pieprzył ją tak jeszcze przez chwilę, aż poczuł jak jej cipka zaczyna pulsować.
Ich oddechy były szybkie i urywane, a po ciałach spływał pot.
Lorena wiła się pod nim w spazmach doznawanego orgazmu, a on sam chwilę później także osiągnął spełnienie.
Opadł na nią ciężko dysząc. Lorena odsunęła jego ciało od siebie,po czym naga udała się pod prysznic.
Carlos nie chcąc czekać, aż skończy udał się do łazienki dla gości. Zawsze tak robił.

Zdj.media Ryan.

Nie igraj z ogniem (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz