24

1.7K 163 34
                                    

Nie mógł nic poradzić, że widok Freyi w samym ręczniku z wciąż mokrymi włosami, opadajacymi na jej smukle nagie ramiona zaparł mu dech w piersiach. Raz po raz przełykał ślinę, mimo że miał wrażenie, że w ustach mu całkowicie zaschło.
Przez chwilę nawet zapomniał po co się tam znajduje. Tak bardzo za nią tęsknił. Tak bardzo mu jej brakowało. Teraz, gdy stała przed nim, tak blisko. Na wyciągnięcie ręki, pragnął tylko pochwycić ją w ramiona i mocno przytulić. Bez zbędnych słów i niepotrzebnych kłótni. Po prostu być.

-Freya...-wypowiedział jej imię  szeptem, jakby miała zniknąć jeśli podniesie głos, choćby o oktawę.

-Co tutaj robisz?jak wszedłeś?-zapytała i od razu do niej dotarło- Noell-warknęła pod nosem, bardziej do siebie, niż do niego.

-Porozmawiajmy-powiedział wręcz błagalnie.

-A o czym hmm? O twojej narzeczonej? Czy może życzysz sobie pokazu na weselu? -zakpiła.

-Przepraszam...masz rację. Powinienem powiedzieć ci o Lorenie od razu.

-I myślisz, że przepraszam wystarczy?że oczyścisz swoje sumienie?

-Nie chce się oczyścić. Chce żebyś wiedziała, że żałuje.

-Czego? Tego, że się dowiedziałam?

-Nie. Tego, że postanowiłem zerwać z Loreną po balu, a nie w momencie, w którym spojrzałem w twoje oczy, wtedy na korytarzu, przed moim biurem-powiedział nie spuszczając z niej wzroku.

Nie odpowiedziała.
Stali i patrzyli sobie w oczy próbując doszukać się w nich czegokolwiek.

Słowa Carlosa wywarły na dziewczynie więcej emocji, niż by się tego spodziewała.

-Carlos...

-Freyu, proszę daj mi szansę- powiedział błagalnym tonem, robiąc krok w jej stronę.
Nie odsunęła się. Pozwoliła by ich zapachy ponownie się zmieszały. Tęskniła za nim tak bardzo. Mimo łez, które przez niego wylała. Mimo bólu, nadal go kochała.

-Szansę na co?żebyś znowu mnie oszukał? Może żebym była twoją kochanką?

-  Jaką kochanką? Freya ja cię kocham-wykrzyczał chwytając ją za ramiona- chcę być z tobą już zawsze!

Próbowała się odsunąć, ale wzmocnił uścisk.

-Nigdy nie kochałem, ani nie pokocham nikogo innego-wyznał delikatnie muskając jej usta.

Sama nie wiedziała, które z nich zapoczątkowało ten pocałunek. Może zrobili to jednocześnie. Jedno było pewne. Zatracili się w nim bez reszty. Carlos przyciągnął ją mocno do siebie, szczelnie otaczając ramionami, jak najcenniejszy skarb.
Oddała się mu bez reszty. Rozpływała się pod jego dotykiem.
W jej głowie chuczało od emocji. Nadal się bała, że Carlos ją skrzywdzi, ale też kochała go tak mocno, że nie mogła go odepchnąć.
Obieła rękoma jego ramiona, w których czuła się taka bezpieczna.
Ich pocałunek stawał się bardziej żarliwy. Delektowali się ciepłem swoich ciał i dotykiem rąk.

-Tak bardzo cię kocham-wyszeptał w jej usta.

-Ja ciebie też- odpowiedziała na chwilę odrywając się od jego ust.

-Ze szczęścia podniósł ją do góry i obrócił. Ona zaś głośno się roześmiała i oplotła jego pas nogami.
Uznał to za swojego rodzaju zachętę i ponownie złączył ich usta.
Na oślep, nie odrywając od siebie spragnionych ust kierowali się do sypialni.

Położył ją na łóżku, a sam ściągnął koszule.
Z zadowoleniem obserwował jak przygryzła warge na widok jego umięśnionego torsu.
Z szerokim uśmiechem nachylił się nad nią i zrobił to na co miał ochotę od momentu, gdy opuściła łazienkę, jednym sprawnym ruchem zdarł jej recznik.
Jej nagie ciało oktyło się gęsią skórką, a z ust wydobyło się ciche westchnienie.
Sycił oczy widokiem jej jędrnego i seksownego ciała. Oblizał usta, na myśl, że już za chwilę ponownie będzie miał zaszczyt kosztować jej słodkiej cipki.
Jego sztywny i niemal obolały z podniecenia kutas napierał na materiał spodni i bokserek. Uznał jednak, że może poczekać i nachylił się nad wilgotną już od podniecenia cipką.
Rozchylił szerzej jej uda i od razu zanurzył się pomiędzy nimi.
Pocałował wzgórek, po czym przeszedł na jej wejście, gdzie z zapamiętaniem lizał jej ociekającą sokami szparkę, w akompaniamencie jej jęków i mruczenia.
Czuła jak cała drży, gdy jego język penetrował wnętrze jej cipki.
Jedną z rąk usadowił na na jej piersi, odszukując sutek, który lekko ścisnął.
Głośny jęk rozkoszy przeszył pomieszczenie, gdy wygięła ciało z rozkoszy.
Gdy wsunął w nią palec i zaczął nim manewrować poczuła, że powoli odlatuje.
On też to poczuł, dlatego oderwał się od niej by ściągnąć resztę ubrania i nałożyć na dumnie wyprostowanego i twardego penisa, prezerwatywę.
Chwycił go w rękę i nakierował na jej wejście. Jednym płynnym ruchem zagłebił się w jej wnętrzu, aż do końca. Freya zamruczała rozkosznie gdy wypęłnił ją swoją męskością. Jeszcze większa fala podniecenia zalała ich ciało, gdy zaczął regularnie się w niej poruszać. Obieła go nogami, by czuć go jeszcze mocniej. Poruszał się coraz szybciej i szybciej. Ich spocone i drżące ciała ocierały się o siebie w rytm jego pchnieć.
Finał był blisko.
Jej ciałem wstrząsnął potężny orgazm, zaciskająca się cipka sprawiła, że on sam po zaledwie trzech pchnięciach wytrysnął w prezerwatywę z jej imieniem na ustach.

Leżeli obok siebie, próbując uspokoić swoje oddech. Chwycił jej rękę i przełożył do ust składając na niej pocałunek.

-Kocham cię- powiedział przyciągając ją do swojego boku.

Wtuliła się w niego mocniej.

-Ja ciebie też- odpowiedziała.

W tym momencie poczuł się jak najszczęśliwszy mężczyzna na świecie. Trzymał w ramionach swój skarb. Nie potrzebował niczego więcej. 

Nie igraj z ogniem (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz