25

1.6K 150 21
                                    

-Słucham-powiedział zachrypniętym głosem, gdy odebrał telefon, który go notabene obudził.

-No nareszcie-zabrzmiał głos pewnej znudzonej mulatki.

-Jaka ty z rana milutka. Aż się boję o nasze wspólne poranki- odpowiedział złośliwie.

Noell zignorowała jego uwagę. Jak każdą jedną.

-Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Chcesz ją usłyszeć czy nie?-zapytała.

-Z twoich ust wszystko-odpowiedział.

Usłyszał jak wzdycha i był pewien, że teatralnie przewróciła oczami.

-Carlos jest u Freyi- oznajmiła.

-Co?skąd to wiesz?-zdziwił się, bo jego przyjaciel wspomniał, że się do niej wybiera. Jednak nie miał nadziei na ich spotkanie. Niemniej ucieszył go taki rozwój wydarzeń.

-No nie wiem. Może stąd, że sama otwierałam mu wczoraj drzwi-odpowiedziała.

-Czekaj co? Wczoraj?to by znaczyło, że się pogodzili. Inaczej już by mi się żalił.

-A Freya mi.

-Nareszcie.

-Właśnie, nareszcie.

-Czyli nie będzie planu.

-Na to wygląda.

-A tak właściwie to dlaczego dzwonisz tak wcześnie?

-Bo później będę zajęta geniuszu-odwyją powiedziała z sarkazmem.

-Co może być ważniejsze, niż rozmowa z najprzystojniejszym i najzabawniejszym mężczyzną na świecie?

-Rozmowa o prace. A właściwie trzy.

-Jak to? Przecież występowałaś.

-Dobrze powiedziane. Występowałam-odpowiedziała rozżalona.

-Co się stało, że już nie?-zapytał szczerze zaciekawiony.

-Dylan, nasz pseudo szef mnie spławił.

-Dupek.

-W rzeczy samej.

W jego głowie zawitał kolejny szalony pomysł.

-W sumie dobrze się składa. Moja sekretarka jest bardzo zajęta odnawianiem relacji ze swoim facetem. A ja ...a ja zostałem na lodzie. Pilnie potrzebuje sekretarki. Co ty na to?

-Czy wziąłeś sobie za punkt honoru ratowanie każdej kobiety?

-Nie każdej. Tylko tych najpiekniejszych- powiedział śmiejąc się.

*

Obudził się przez bardzo irytujący go, w tej chwili, dźwięk telefonu. U jego boku smacznie i niezwykle twardo spała Freya z włosami rozrzuconymi po całej poduszce.
Mimo że ten widok zarówno go rozczulił jak i ucieszył, musiał coś zrobić z tym drażniącym dźwiękiem.
Jak się okazało był to telefon jego ukochanej. Już miał odrzucić połączenie, gdy
spojrzał na wyświetlacz.

Carter

Bez wahania nacisnął zieloną słuchawkę, jednak nie zdążył nic powiedzieć.

-Witaj Freyu, mam nadzieję że cię nie obudziłem- odezwał się męski głos.

-Nie obudziłeś, nadal śpi w moich ramionach-odpowiedział Carlos, nieźle już wkurzony-I nie wiem...

-Carlos z kim rozmawiasz?-dobiegło go pytanie Freyi.

-To do ciebie-odpowiedział wręczając telefon dziewczynie. Po czym wstał i udał się do łazienki.
Nic nie mógł poradzić, że paląca pod skórą zazdrość dawała o sobie znać.

Freya zdziwiona jego zachowaniem, przyłożyła telefon do ucha.

-Halo

-Freya?

-Tak, to ty Carter? -zapytała, bo nie do końca miała pewność.

-Tak-odpowiedział- wiem, że cię obudziłem, ale zastanawiałem się czy może masz ochotę zjeść ze mną śniadanie, ale w tej sytuacji domyślam się, że nie- oznajmił.

-Carter, mówiłam ci już, że możemy się jedynie kolegować. Teraz jestem ze swoim chłopakiem- starała się mu wytłumaczyć jak najłagodniej się dało.

-To ten co odebrał?

-Tak

-Rozumiem, do zobaczenia- powiedział i się rozłączył.

To była najdziwniejsza rozmowa jaką do tej pory odbyła.
Nie przejęła się nią jednak, teraz miała inny problem.

Carlos

Po cichu zakradła się do łazienki, gdzie brał prysznic. Teraz mogła podziwiać jego szerokie i silne plecy, nie wspominając o seksownych pośladkach. Po jego ciele spływała woda znacząc całe jego umięśnione ciało.

Przeszł ją dreszcz na wspomnienie poprzedniej nocy.
Odsunęła drzwi szklanej kabiny i dołączyła do niego.

Od razu wyczuł jej obecność. Chociaż widok jaki ujrzał po obruceniu się, jak zawsze pobudził jego zmysły, a serce zaczęło bić mu szybciej, nie zrobił nic. Tylko patrzył i czekał na jej ruch, nadal był  zły i zazdrosny.

Freya jakby instynktownie wyczuwając w czym problem, dotknęła jego policzka. Kiedy nie odtracił jej ręki, postanowiła opowiedzieć mu wszystko począwszy od tego jak poznała Cartera do obecnej chwili, nie pomijając niczego.
Słuchał uważnie, a z każdą chwilą i kroplą wody spływającą po ich ciałach, cała zazdrość, stres i złość mijała. Ich ciała po raz kolejny zbliżały się do siebie, jakby wiedzione jakąś niewidzialną siłą.

-Kocham cię- chwycił jej twarz w dłonie i powiedział w jej mokre od ciągle lejącej się wody usta.

-Kocham cię- odpowiedziała, składając na jego ustach słodki pocałunek, który on od razu pogłębił.
Całował ja tak namiętnie i zapalczywie, że nie nadążała by odwzajemniać jego pocałunki. W końcu obrócił ją o sto osiemdziesiąt stopni, tak żeby oparła się dłońmi o ścianę. Odgadnął jej mokre włosy i ścieżką pocałunków od karku, przez ramiona, doszedł na plecy.
Jej ciałem wytrząsnął dreszcz.

-Carlos....mmm nie baw się mną- wymruczała odchylając głowę do tyłu.

Nie potrzebował większej zachęty do działania.
Pochylił ją bardziej, eksponując bardziej jej kształtny i ponętny tyłek. Chwycił ją za pośladki i lekko je rozchylił. Na widok jej słodkiej, małej cipki, aż oblizał usta.
Jego sztywny i bardzo chętny kutas momentalnie się w niej zagłebił do samego końca, aż wygięła się do tyłu, na tak intensywne doznanie.
Poruszał się w niej powoli i spokojnie. Każde jego pchnięcia były mocne, ale nieśpieszne.
Delektował się nią. Smakował jej. Jej skóry. Kąsał i ssał jej ramiona. Podgryzał szyję. Jedną ręką trzymał jej biodro, by móc jak najgłębiej się w niej znaleźć. Drugą zaś ściskał  jej pierś, raz po raz bawiąc się jej sterczącym z podniecenia sutkiem. Jęczała i powtarzała jego imię, jak mantre. Bliska spęłnienia ledwo utrzymywała się na nogach. Jedynie dzięki silnym ramionom Carlosa, była w stanie przetrwać silny orgazm, bez upadku na płytki.
On sam z ledwością zdążył wyjąć z niej swojego pulsującego penisa i dokończając ręką wytrysnął nasieniem, gdzieś na ścianie prysznica.

Po tak intensywnych przeżyciach szybko się umyli, oczywiście wzajemnie, nie pomijając żadnych anatomicznych szczegółów.

Nie igraj z ogniem (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz