14(+18)

2.2K 170 24
                                    

Czas od lunchu upłynął im zadziwiająco szybko.
Tego dnia po pracy Freya miała przeprowadzić się do służbowego mieszkania.
Nie było to jakimś wielkim problemem, gdyż miała tylko dwie walizki.
Mimo to Ryan zaoferował jej swoją pomoc, którą oczywiście przyjęła. Ryan okazał się fantastycznym człowiekiem, mogłaby nawet rzec, że przyjacielem.
Wiedziała, że jego pomoc nie wynika tylko z dobrego serca, jednak zawdzięczała mu tak wiele, że uważała swoją cześć umowy wręcz za błachą.
Jako jej pracodawca, też był bez zarzutu.

Czekała na niego ze spakowanymi walizkami. Był spóźniony. Nie miała mu tego za złe, jednak mogło to oznaczać, że coś mu się stało.

Zdenerwowanej w końcu udało się do niego dodzwonić.

-Przepraszam, że nie zadzwoniłem. Właśnie miałem to zrobić, bo widzisz miałem wypadek...-na wstępie zaczął się tłumaczyć,  jednak Freya mu przerwała.

-O boże Ryan nic ci nie jest? -Zapytała spanikowana.

-Nie, absolutnie, tylko wgnieciony zderzak, nic poważnego- odpowiedział szybko.

-Uff, a tak się bałam- dziewczyna odetchnęła z ulgą.

-To na prawdę nic poważnego, ale nie będę mógł przyjechać

- Nie szkodzi wezwę taksówkę-chciała go uspokoić.

- Nie musisz, dzwoniłem już po Carlosa. Zaraz u ciebie będzie.  Muszę kończyć.  Pa.

Zanim zdążyła odpowiedzieć lub zaprotestować Ryan już zakończył połączenie, a do jej drzwi rozległo się pukanie.

Serce zaczęło bić jej szybciej na myśl, że już za chwilę znów będą sam na sam.
Z lekkim wahaniem otworzyła drzwi.

Był tam, tym razem nie w garniturze, tak jak miała okazję widywać go do tej pory, a w zwykłej przylegającej do ciała koszulce koloru szarego i jensach.

Sam jego widok wywołał w niej falę gorąca, która odbiła  się przyjemnym skurczem u zwieńczenia jej nóg.

-Hej- jego zachrypnięty głos,  także wywołał w niej nie małe poruszenie.

-Hej, wejdź - zaprosiła go do środka.

-Gotowa, na przeprowadzkę?-zapytał.

-Tak-odpowiedziała z uśmiechem.

Nie czekając dłużej chwycił obie jej walizki, mimo protestów, że sobie poradzi i pomaszerował do wyjścia.

Droga w samochodzie, upłynęła im w ciszy.
Gdy dotarli na miejsce, tak jak poprzednio, sam zajął się jej bagażem. Już nie protestowała, wiedząc że i tak nie wygra.

Z racji, że mieli okazje obejrzeć mieszkanie już wcześniej, Carlos zaniósł jej rzeczy do sypialni.
Tuż za nim dreptała Freya.

-Jeszcze raz ci dziękuję za pomoc-powiedziała, gdy odstawił jej walizki obok łóżka.

-Nie ma za co-odpowiedział.

Od tej chwili już nie wiedzieli co mogą powiedzieć.
Zrobiło się niezręcznie,  chociaż sami nie wiedzieli dlaczego. Coś zawisło w powietrzu między nimi.

Poczuł, że musi coś zrobić. Nie był to ani czas, ani miejsce na takie decyzje, jednak on był wodzony jakimś dziwnym impulsem.

Jak poprzednio w paru krokach zmniejszył odległość między nimi i zwyczajnie ją pocałował.
Pocałował ją czule i delikatnie. Gdy go nie odtrąciła pogłębił pocałunek,  przyciągając ją bliżej siebie.
Całowali się coraz bardziej namiętnie. Żar podniecenia rozpalił ich ciała domagając się ukojenia, które tylko oni sami na wzajem mogli sobie dać.
Carlos delikatnie pchnął ją w kierunku łóżka, na którym wylądowała już po chwili.
Zawisł nad nią, nakywając ją swoim ciałem.
Przerwał swój pocałunek, tylko po to żeby spojrzeć w jej błyszczące oczy pełne pożądania.
Już wiedział, że pragnie go tak bardzo jak on pragnie jej.
Jej delikatne skinienie tylko to potwierdziło.
Niezwłocznie znów wpił się w jej delikatne i miękkie usta. Całował niespiesznie delektując się ich smakiem.Przeniósł się z jej ust na linię szczęki, a zaraz potem na jej szyję. Podgryzał i ssał jej najczulsze miejsca, o których sama nie miała nawet pojęcia. Zamruczała zmysłowo, gdy ścisnął jej pierś nadal szczelnie otuloną ubraniem, którego bardzo chciał się pozbyć.
Freya jakby czytała w jego myślach chwyciła za krawędzie swojej bluzki i jednym płynnym ruchem się jej pozbyła.
Jak urzeczony lustrował jej odsłonięte co połowy ciało.

Czy ona nigdy nie nosi stanika?

Zachłannie wręcz rzucił się do pieszczenia jej piersi.
Sterczące sutki wręcz prosiły o uwagę, którą z radością małego chłopca im poświęcił.
Zataczał kułeczka wokół brodawek, lizał i obsypywał pocałunkami każdy ich skrawek w akompaniamencie seksownych jęków dziewczyny.
Freya wiła się i jęczała od jego pocałunków, ciągnąc go za włosy jeszcze bardziej dociskając do swoich piersi.
Sam jego dotyk sprawiał, że była mokra, a wręcz ociekała sokami.
Obieła go swoimi nogami by poczuć go jeszcze mocniej i mieć jeszcze bliżej. Jego nabrzmiały z podniecenia członek ocierał się o jej spragnioną cipke. Dzieliły ich tylko spodnie i bielizna.
Carlos dociśnięty do jej gorącego krocza, aż warknął.
Niechętnie odsunął się od jej piersi, by skupić się na zapięciu jej spodni.
Gdy już udało mu się je ściągnąć, została w samych koronkowych majtkach.
Obniżał usta, po czym zsunął je z dziewczyny, ustami tworząc ścieżkę ku jej wzgórkowi.
Jej oddech przyśpieszył jeszcze bardziej, a serce łomotało jak szalone, gdy zanurzył język w jej gorącej i mokrej dziurce.
Rozchylił jej płatki by wejść jeszcze głębiej. Jej ciało drżące z rozkoszy, raz po raz wyginało się w łuk.
Za każdym razem gdy szeptała jego imię, jego kutas wręcz wyrywał się ze spodni, domagając zanurzenia w jej słodkiej cipce.
Nie odrywając ust od jej małego guziczka, trochę na oślep, zdjął spodnie razem z boksarkami.
Uwolniony penis dumnie zakołysał się, odbijając o podbrzusze. Nie czekając szybko założył prezerwatywę.

-Carlos- wyjęczała ciężko oddychając Freya.

Mężczyzna uniósł się lekko by spojrzeć w jej zamglone z podniecenia oczy.

-O co chodzi kochanie-  zapytał czule gładząc jej policzek.

-Wejdź we mnie...kochaj mnie- jej szept sprawił, że zadrżał. Jego serce zabiło tak mocno jak nigdy przedtem.

Kochaj mnie

Jej słowa wypełniły jego głowę i serce.

Opadł ustami na jej usta. Pocałunek pełen gorących uczuć wprowadził oboje w drżenie.
Nie przerywając wszedł jej małą i ciasną dziurkę.
Jednocześnie scałowując każdy jej jęk.
Dziewczyna ponownie oplotła go swoimi nogami.
Poruszał się powoli delektując się jej ciasnym wnętrzem. Nigdy tak nie kochał się z kobietą.
Trzymając ją w ramionach czuł się jakby miał w nich cały świat.
Jego ruchy jak i oddech przyśpieszyły. Teraz ich ciała ocierały się i odbijały o siebie w erotycznym tańcu, który już niebawem miał mieć swój finał.
Poczuł jak jej wnętrze pulsuje przyjemnie oplatając i ściskając  jego członka. On też już był na krawędzi. Spełnienie spłynęło na nich jednocześnie. Wykrzyknęli swoje imiona, by po chwili złączyć usta w krótkim lecz czułym pocałunku.

Nie igraj z ogniem (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz