-Wszystko już rozpakowałaś?
-Tak-odparła siadając, a właściwie ciężko opadając na kanape- i padam na twarz. Rozpakowanie jej rzeczy, w przygotowanych przez Carlosa szafkach zajęło jej trzy godziny.
Roześmiał się na jej słowa i schował zabłąkane pasmo jej włosów za ucho. Wtuliła twarz w jego dłoń, gdy tylko jej dotknął i przemknęła oczy.
-Może jednak przełożycie tę przeprowadzkę Noell na inny dzień? Wyglądasz na zmęczoną-Powiedział z troską, głaszcząc czule jej policzek.
-Dam radę. Pomogę jej- odparła muskając jego usta-a potem od razu wracam do ciebie.
*
Wysiadły z samochodu Carlosa, który uparł się, żeby go zabrały. Jego zdaniem taksówka to nie pojazd do przeprowadzki.
Freya zatrzymała się przez chwilę by ostatni raz spojrzeć na dom Dylana z zewnątrz.
Tyle wspomnień miało raz na zawsze zostać pogrzebane w zakamarkach umysłu.
Treningi z ekipą, których chyba będzie jej najbardziej brakować. Jej przyjaciele.
Gdyby nie fakt, że od teraz będzie mieć blisko Noell, tęskniła by bardziej.-To co idziemy?-zapytała Noell.
-Tak, jasne, trochę się zamyśliłam-odpowiedziała szczerze.
-Mnie też będzie ich brakować- powiedziała Noell.
-Jak ty mnie dobrze znasz-Freya roześmiała się na słowa przyjaciółki.
Zanim Noell zdąrzyła włożyć klucz do zamka, drzwi się otworzyły a w nich stanął Santiago.
-Dziewczyny! Kope lat!-wykrzyknął zaskoczony, a jednocześnie szczęśliwy.
-Santi! -Freya pisnęła i skoczyła mu w ramiona.
Obrócił ją w koło i postawił na ziemi, po czym to samo zrobił z Noell.-Wróciłyście?-zapytał wpuszczając je do środka.
Po szerokich uśmiechach i radosnych minach nie było już śladu.
Sam Santiago zmarszczył brwi zdezorientowany.
Głos zabrała Noell.-Nie wracamy Santi. Właściwie to przyjechałyśmy po moje rzeczy-spuściła głowę, by nie patrzeć w jego pełne zawodu oczy.
-Dziewczyny, co jest? Przecież byliśmy zespołem- rozczarowanie i smutek przepełniało jego głos.
Obie czuły się winne, jednak wiedziały, że już nie należą do tego świata.
Po ich minach widział, że nic już nie wskóra.
-W takim razie idziemy. Pomoge wam-oznajmił zrezygnowany.
Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy, że od momentu ich przyjazdu, ktoś bacznie ich obserwował.
*
Odkąd tylko się zjawiły, obserwował je ze swojego samochodu zaparkowanego sto metrów dalej.
Pakowały pudła w towarzystwie Santiago, beztrosko się śmiejąc.Zacisnął ręce na kierownicy.
Obserwował jak wymyka mu się z rąk.
Nie mógł na to pozwolić kolejny raz.
Dlatego jak tylko wsiadły do auta, uprzednio żegnając się z mężczyzną ruszył za nimi.Dokładnie przyjrzał się budynkowi, pod którym zaparkowały.
Pozostało tylko dowiedzieć się do którego mieszkania się udały.Okazało się to łatwiejsze, niż myślał.
Odczekał, aż wniosą ostatnie pudła i wszedł do budynku.-Przepraszam-zwrócił się do portiera.
-Tak, w czym mogę panu pomóc?
-Te dwie panie z kartonami zgubiły klucze-stwierdził wymachując własnym kompletem -może nie mogą teraz wejść do mieszkania?

CZYTASZ
Nie igraj z ogniem (Zakończone)
RomantizmFreya- silna,stanowcza,a jednocześnie wesoła, szalona połykaczka ognia. Zdaniem przyjaciół zdolna pobudzić do życia nawet umarłego. Ale czy zawsze? Carlos- zdystansowany,spokojny,ułożony. Zdaniem najlepszego przyjaciela nudny jak podręcznik prawa. ...