37

1.3K 118 15
                                    

Zemsta. Czy ona tego chciała? Czy chciała, żeby jej ojciec zapłacił za to co zrobił?
Przez chwilę te pytania jak zacięta płyta krążyły w jej głowie. Niecierpliwe spojrzenie Cartera wypalało w niej mentalną dziurę, a ona nadal milczała próbując znaleźć na nie odpowiedź.

- A co konkretnie chcesz zrobić? - zapytała, by ugrać  chociaż odrobinę czasu na przemyślenie.

- Zniweczyć jego plany co do połączenia jego firmy i ojca, uwolnić nas od aranżacji ślubu - Zaczął wymieniać Carter.

- Jaki mamy mieć w tym udział, bo jakiś na pewno, inaczej nie byłoby tej rozmowy - wtrącił Carlos.

Na usta Cartera wpłynął lekki uśmiech.

- Twoja firma podpisze z nim lipną umowę. Zażądasz ogromnego transportu podzespołów z zabezpieczeniem finansowym lub udziałami w firmie  i ostateczną datą dostarczenia. Umowa będzie oczywiście tak korzystna, ze nie sposób będzie odmówić.  A moja w tym głowa, żeby nie dotrzymał warunków.

- Zapominasz chyba, że Staton już mnie zna. Myślisz, że uwierzy w moją chęć robienia z nim interesów? - zapytał Carlos. Plan Cartera, chociaż nie najgorszy posiadał poważną lukę.

- Zgadza się. Zna ciebie, jednak nie zna twojego wspólnika. - Na twarzy Cartera ponownie zagościł uśmiech. Upił łyk swojego drinka i oparł się wygodnie dając im czas na przemyślenie wszystkich za i przeciw.

To mogło się udać. Wizja dużego kontraktu mogła skutecznie zachęcić Statona. Także renoma firmy Carlosa i Ryana znacząco kusiła potencjalnych klientów.
Pozostało jeszcze namówić do współpracy Ryana, oczywiście jeśli tylko Freya zechce w to wszystko wejść.

- Kochanie decyzja należy do ciebie - stwierdził Carlos obejmując ją ramieniem. Jago spojrzenie skanowało jej twarz w oczekiwaniu.

- Ja .... Nie wiem czy to nie jest aby ...zbyt drastyczne. - Odpowiedziała po chwili. Oczywiście chciała, żeby jej ojciec nabrał pokory, jednak nie była pewna, czy doprowadzenie jego firmy do tak poważnych strat jest dobrym pomysłem.

- Wiesz dobrze, że on nie odpuści. Dopóki jego firma będzie na wysokim poziomie będzie robił wszystko, żeby wspieła się jeszcze wyżej i wyżej. Będzie odsuwał od ciebie wszystkich, żebyś tylko uległa i robiła co ci każe. Nawet z dzieckiem przy boku. Jeśli straci część udziałów nie będzie już jedyną osobą decydującą o jakichkolwiek fuzjach z innymi firmami.

Miał rację. Wiedziała to.

- Zgadzam się.

*
- Czy moja kocica się wyspała? - zapytał pochylając się nad jeszcze nie do końca rozbudzoną dziewczyną.
Zapach świeżo parzonej kawy i jeszcze gorącego pieczywa wypełnił sypialnię i jej nozdrza.
Przyciągnęła się leniwie jak kocica, którą chwilę wcześniej ją nazwał i uśmiechnęła się szeroko.
Jeszcze nigdy nie była taka szczęśliwa. Gdyby jeszcze miała blisko siebie Freye pomyślałaby, że nie ma drugiej tak szczęśliwej osoby jak ona.
Odkąd Ryan ją porwał, tak porwał bo na początku nawet nie chciała słyszeć o jakimkolwiek wyjeździe, nie myślała już o powrocie. Gdyby nie Freya, mogłaby już tu zostać. Osiedlić się na stałe.

- Mmm śniadanie do łóżka? - zamruczała gładząc jego gładko ogolony policzek.
Uśmiechnął się do niej tak zniewalająco, że pewnie gdyby teraz stała kolana by się pod nią ugieły.

- Dla mojej ukochanej wszystko co najlepsze - odpowiedział muskając lekko jej usta.

Chwyciła jego twarz w dłonie i pogłębiła pocałunek.
Który już po chwili stał się już namiętny i wywołał w nich spory niedosyt.

Ryan oparł się na przedramionach zawisając nad jej ciałem i kontynuował pocałunek.

Jej drobne dłonie wsunęły się pod koszulkę, a długie paznokcie znaczyły delikatne ścieżki drażniąc jego skórę i pobudzając zmysły. Przygryzł jej warge po czym sam jęknął, gdy wbiła paznokcie głębiej.
Przeniósł swoje pocałunki na szyję, powoli schodząc w dół.  Jej nagie ciało okryte jedynie cienkim materiałem prześcieradła niecierpliwie czekało na pieszczoty, które miały nadejść.
Odsunął materiał odkrywając ją całą.
Pożądanie rozbłysło jeszcze jaśniej w jego oczach, gdy wzrokiem prześledził każdy fragment jej ciała. Tak bardzo już mu znanego.

Oblizała kusząco usta i chwyciła jego koszulkę by ją zdjąć, omal jej nie zrywając.
Uśmiechnął się szeroko i sam pozbył się reszty odzienia.
Jego sztywny z podniecenia kutas prężył się dumnie i domagał atencji ze strony dziewczyny, co natychmiast zauważyła. Owinęła palce wokół jego nasady i zbliżyła twarz. Gdy koniuszek jej języka delikatnie przesunął się po jego aksamitnej główce, jęknął gardłowo.
Zachęcona jego reakcją wsunęła go do ust tak głęboko jak tylko mogła i zassała policzki.
Kolejny jego jęk i biodra jeszcze bardziej wypchnięte w jej stronę tylko utwierdziły ją w przekonaniu, że mu się to podoba.
Lizała całą jego długość, by po chwili znów schować go w swych ustach.
Każdy jęk i syknięcie u niej samej wywoływały fale podniecenia.
Już nie mogła się doczekać kiedy ją wypełni, jednak najpierw postanowiła dokończyć to co zaczęła. Przyspieszyła swoje ruchy.
Raz po raz podziwiał jak jego kutas znikał w jej ustach.
Był już blisko.

- Kochanie ...jeśli...jeśli nie mam skończyć w twoich ustach to...och

Nie musiał kończyć bo dobrze wiedziała o czym mówi. Mimo to nie odsunęła  się tylko mocniej na niego naparła. Przyjmując do ust każdą dawkę jego spermy i od razu ją połykając.
Opadł na poduszkę szybko oddychając. Jedyne co mu się cisnęło w tej chwili na usta to jedno wielkie Wow i szeroki uśmiech.

Przyciągnął do siebie Noell i przytulił mocno.
W jej oczach widział miłość i był pewien, że jego własne też jej to przekazują.

- Jesteś cudowna. - Powiedział i pocałował ją czule.
Uśmiechnęła się.

Odgarnął z jej twarzy parę zabłąkanych loków z jej i ponownie pocałował.
Uniósł się, ale tylko po to, żeby po chwili opaść wprost pomiędzy jej uda.

- Taka mokra - wyszeptał  drażniąc ją swoim oddechem. Zadrżała.

Przyciągnął językiem po jej wejściu zlizując soki obficie wypływające z jej podnieconego wnętrza.

- Och - jęknęła. Jej wiotkie obecnie ciało w pełni poddawało się jego pieszczotą.

Wsuwał w nią swój język delektując się jej smakiem i wsłuchując w nierówny oddech pomieszany z zmysłowymi jękami, jednak ciągle było mu mało.
Oderwał się od jej cipki, tylko po to by wbić się w jej wilgotne i gorące wnętrze.
Z jego gardła wydobył się kolejny gardłowy jęk, gdy jej cipka otuliła ciasno jego sztywnego kutasa. Poruszał się wolno delektując każdym pchnięciem. Każde ich zbliżenie było dla niego wyjątkowe jak ona sama.
Scałował z jej ust każdy jęk.
Doszli oboje wykrzykując wzajemnie swoje imiona wprost w usta.

Nie igraj z ogniem (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz