9(+18)

2.3K 155 49
                                    

Z dedykacją dla Nana1Bekher

Jak zwykle wrócił późno. Nawet nie fatygując się by nie budzić Loreny udał się do łazienki.
Stanął na przeciw lustra, umieszczonego tuż nad umywalką.
Zobaczył w nim zmęczonego faceta, który już nie przypomina tego człowieka, którym był pięć lat temu. Odkąd związał się z Loreną, związał się też z firmą.
Kochał swoją pracę.
Właśnie pracę.
Chciał zapewnić Lorenie luksus, do którego od zawsze była przyzwyczajona.
Z czasem sam się przyzwyczaił do takiego życia. Zawsze tak samo od lat.

Jego zadume przerwał huk uderzających o ścianę drzwi od łazienki.
Leniwie oderwał wzrok od swojego odbicia i przeniósł na standardowo oburzone oblicze Loreny.

Carlos czy ty mnie ignorujesz?

-Carlos! Jak możesz mnie tak ignorować?!- głos Loreny rozniósł się po całej łazience.

-Byłem blisko-bąknął sam do siebie, po czym wyminął ją w drzwiach.

-Blisko czego?! Carlos!

Oburzona kobieta podreptała za nim do sypialni.

-Carlos ty mnie nie słuchasz!

Zatrzymał się na środku pokoju. Zacisnął palce u nasady nosa.
Dokładnie wiedział co się zaraz stanie.
Poczuł dłonie Loreny na swoich spiętych plecach.

-Jestem zmęczony- powiedział nawet się do niej nie odwracając.

-Zaraz sprawie, że nie będziesz- wymruczała w jego szyję.

Odsunął się od niej i skierował do drzwi.
Zaskoczona Lorena nadal stała na środku pokoju, wlepiając w niego wzrok.

-Gdybyś czegoś chciała będę w pokoju gościnnym.
Postanowił choć odrobinę przerwać rutynę.

Wziął prysznic i udał się do łóżka.
Ten dzień był ciężki, ale tym razem nie przez pracę.
Sekretarka Ryana nie opuszczała jego myśli.
Zachodził w głowę jak to możliwe, że połykaczka ognia została sekretarką jego przyjaciela.

Skąd oni się znają? Kim ona naprawdę jest?Jak to się stało, że została jego sekretarką?

Mimo zmęczenia nie mógł zasnąć ciągle szukał odpowiedzi na swoje pytania.
Freya była dla niego zagadką. Kuszącą i podniecającą zagadką. Chciał wiedzieć o niej wszystko. Skąd jest? Jaka jest? Co lubi?
Wszystko.

Był w biurze jak zwykle pograżony w pracy. Gdy usłyszał pukanie do drzwi nawet nie podniósł głowy tylko powiedział cicho proszę.

-Nie przeszkadzam?

Jej cichy jedwabisty głos od razu oderwał go od lektury.
Stała przed nim w czarnej marynarce do pól uda, której pierwszy guzik był stanowczo zbyt nisko. Jednak głęboki dekolt nie osłaniał piersi. Krótka czarna spódniczka uwydatniała jej długie nogi.
Zaschło mu w ustach.
Gdy podeszła bliżej jego biurka, odchrząknął i zapytał:

- W czym mogę ci pomóc?

-Ryan przysłał mnie po dokumenty do podpisu.

-Ah no tak już ci je daje.

Przeszukał biurko i wstał by skierować się do regału z segregatorami.
Jej obecność tak na niego działała, że trzęsły mu się ręce. Poskutkowało to tym, że upuścił jeden z segregatorów, a cała jego zawartość wysypała się na podłogę.
Freya pośpieszyła z pomocą. Przykucnęła obok niego i zaczęła zbierać rozsypane dokumenty.
Gdy oboje chwycili za tę samą kartkę ich spojrzenia się spotkały. Chociaż zrobiło się odrobinę niezręcznie, oboje uśmiechnęli się szczerze.
Po chwili z ich twarzy zniknęły uśmiechy. Jego spojrzenie zeszło na jej rozchylone usta a jej wciąż było utkwione w jego magnetyzujących tęczowkach.
To była chwila, jakiś impuls. Wpił się w jej usta, nie zważając na konsekwencje.
Zaskoczona dziewczyna dopiero po chwili oddała jego pocałunek z równym zaangażowaniem.
Oderwał się od jej ust i spojrzał w oczy wyczekująco.
Spodziwał się wyzwisk,  awantury, a może i nawet siarczystego policzka jednak tak się nie stało.
Tym razem to ona go pocałowała. Nie tak intensywnie jednak z równą pasją, jak on wcześniej. Z zwykłego pocałunku przerodził się on w namiętny i pełen pasji. Ich języki zgrały się w wspólnym tańcu.
Już po chwili Freya leżała na miękkim dywanie, otulona jego ciałem.
Carlos chłonął jej bliskość całym sobą. Całował jej twarz, brodę, szyję. Pragnął jej tak bardzo.
Freya wiła się pod nim słodko jęcząc.
Niecierliwymi ruchami odpiął guziki jej marynarki odsłaniając jej nagie piersi.
Prawie zachłysnął się tym widokiem. Chwycił obie w swoje ręce i zaczął je masować. Freya zamknęła oczy wyginając ciało w akcie przyjemności.
Jego twardy jak skała penis pulsował domagając się jej słodkiej cipki.
Jej ręce najpierw szarpały jego włosy, lecz w miarę gdy podniecenie rosło przeszły na jego ciało. Najpierw uwalniając go z marynarki, a potem z koszuli.
Pocałunkom nie było końca.
Już po chwili oboje byli nadzy i spragnieni swoich ciał.
Zanurzył się między jej nogami zatapiając usta w jej małej słodkiej cipce.
Pachniała i smakowała cudownie.
Zlizywał jej soki jednocześnie penetrując językiem jej wnętrze.
Poczuł jak chwyta jego głowę i ciągnie do góry. Gdy zrównał się z nią twarzą wyszeptała do niego:

-Wejdź we mnie, proszę.

Jej szept sprawił, że przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
Od razu zapragnął spełnić jej prośbę. Sięgnął po portfel i już po chwili z założoną na spragnionego penisa prezerwatywą zanurzył się w jej wnętrzu. Było mu tak dobrze jak nigdy wcześniej.

-Carlos! Carlos!

Zerwał się nawoływany swoim imieniem.
Rozejrzał się dookoła. Był w pokoju gościnnym w swoim domu.
A nad jego łóżkiem pochylała się Lorena.
Przetarł twarz dłońmi.

To był sen. Tylko sen..

Nie potrafił ukryć rozczarowania tym faktem, spojrzał na wykrzywioną zadowolonym uśmiechem twarz kobiety.

-Czemu mnie obudziłaś? -zapytał z goryczą kobietę. 

-Och czyżby dobry sen? Przerwałam?Ojej naprawdę?  -Zapytała jednocześnie śmiejąc się w głos i wychodząc.

Carlos opadł na poduszkę, zasłaniając twarz rękoma.

Tylko sen...

Nie igraj z ogniem (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz