12

1.8K 201 52
                                    

Z dedykacją dla Nana1Bekher,12082007m,Kkslechpany,KarolinaKornicka.

Nie było jej już kilka dni. Każda ich próba kończyła się awanturą, którą głównie to on wszczynał.
Miał już dość wymyślania kolejnych kłamstw na temat jej nieobecności.
Noell milczała jak zaklęta. Nawet groźby nie pomogły.
Sprytnie go unikała i robiła wszystko, żeby nie być z nim sam na sam.
Jednak on musiał się dowiedzieć gdzie ona jest i sprowadzić ją z powrotem. Czy tego chce czy nie.

Znajdę cię Freya, a wtedy mnie popamiętasz. Ode mnie się nie odchodzi!

Był z siebie dumny. Jak na razie wszystko szło tak jak sobie zaplanował.
Wiedział, że nadal są razem, bo żadne z nich jak dotąd  nie pojawiło się w biurze.
Oczywiście mógłby zadzwonić, jednak nie robił tego żeby nie daj boże im w czymś nie przeszkodzić.
Po cichu liczył, że tych dwoje nie tylko miło spędzi czas i Carlos wreszcie zacznie zachowywać się jak dawniej, ale miał też nadzieję, że w jakiś sposób zbliżą się do siebie.
Nie znał dobrze Freyi, ale tak jak jej wcześniej powiedział, jest w niej coś takiego co sprawia, że jej ufa.
No i Carlos patrzy na nią jak na ósmy cud świata, a to mu wystarczy, żeby im pomóc.

Prowadziła go przez park, nie świadomie nadal trzymając go za rękę.
On to zauważył jednak w żaden sposób nie chciał tego zmieniać.
Towarzyszył im śpiew ptaków i śmiech biegających po parku dzieci.
Już nie pamiętał jak to jest tak po prostu wyjść na spacer.
Jak był młodszy często z Ryanem wyjeżdżali w plener. Spływy kajakowe, wspinaczki po górach, albo chociaż ściankach.
Teraz była tylko firma.

Poczuł jak dziewczyna się zatrzymuje.
Przez chwilę przyglądając się grupce nastolatków  grających w koszykówkę.
Po chwili odwróciła się do niego z chytrym uśmieszkiem.

-Może się przyłączymy? Co ty na to szefunciu?

Uniósł do góry brwi w zdziwieniu.

Czy ona mówi poważnie?

-Chyba nie jesteśmy do tego odpowiednio ubrani-powiedział z przekąsem, wskazując na ich ciuchy. Jej dopasowany komplet i jego garnitur, kompletnie ignorując jak go nazwała.

- Nie bądź taki sztywny, no chyba że boisz się przegrać z kobietą? - odpowiedziała rozpinając guziki swojego czarnego żakietu, ukazując mu tym samym ukrytą pod spodem obcisłą, białą bluzkę na ramiączka, a z jej ust nie schodził zadziorny uśmiech.

Co ty ze mną robisz kobieto?

Wygrała. Wyzwanie zostało przyjęte.
Rozpiął swoją marynarke i położył na ławce obok odzienia dziewczyny.
Podwinął rękawy koszuli, teoretycznie był już gotowy. O ile taki właśnie strój można było uznać za odpowiedni do rozegrania meczu.
Na usta Freyi wpłynął uśmiech triumfu, a na policzki delikatny rumieniec.  Carlos w takim wydaniu okazał się jeszcze bardziej seksowny niż zwykle, a gdy rozpiął pierwsze trzy guziki od koszuli, przepadła. Oblizała wyschnięte nagle usta i żeby nie myśleć dłużej o ociekającym seksem Carlosie odwróciła się w stronę nastolatków.

-Hej chłopcy możemy się przyłączyć? -zawołała.

Gdy grupka odwróciła się w jej stronę już było pewne, że nie odmówią.
Wyglądali na jakieś czternaście, może piętnaście lat. Przed nimi stała piękna kobieta i proponowała uczestnictwo w grze. Który chłopak, bądź mężczyzna by odmówił?

Carlos obserwował całą sytuację z odległości kilku kroków. Widział jak chłopcy chłoną widok Freyi, chociaż wydało mu się to absurdalne poczuł ukłucie zazdrości. Nie chciał by ktoś tak na nią patrzył. Tylko on nieświadomie rościł sobie do tego prawo.

Nie igraj z ogniem (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz