Park Jimin westchnął ciężko, podnosząc się z łóżka. Zaschło mu w gardle, jakby naprawdę wydawał z siebie okrzyki rozpaczy przez pół nocy. Nalał sobie do szklanki wody i wypił duszkiem. Akurat był piątek. Tego dnia zaczynał od rana treningiem z młodymi koszykarzami. Zastanawiało go, dlaczego jego sny są coraz bardziej drastyczne. Czy on wariował?
Do szkoły dojechał niewyspany, co od razu rzuciło się w oczy Seokjinowi - pielęgniarzowi szkolnemu.
- Jimin! Co się stało? - spytał Kim, patrząc na Parka. Był wyraźnie zmartwiony stanem przyjaciela.
- Nic takiego, Jin. Nie wyspałem się. - oznajmił Jimin, uśmiechając nieznacznie, aby potwierdzić swoje słowa.
- Namjoon mówił, że nie odbierasz jego telefonów.
- Dzwonił do mnie? - zdziwił się Park, patrząc na wyświetlacz. Rzeczywiście miał kilka nieodebranych połączeń od przyjaciela - Kompletnie nie zauważyłem. Zadzwonię do niego później. Teraz się spieszę na trening.
Poszedł, żegnając się uprzednio z Seokjinem. Kiedy dotarł do swojego gabinetu, już czekał na niego Yoongi, który jak tylko go zauważył, ukłonił się nisko.
- Dzień dobry, trenerze.
Jimin nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu, kiedy spojrzał na swojego podopiecznego.
- Cześć, Yoongi. Przyszedłeś po klucz?
- Tak, trenerze. - Min skinął głową - Źle się pan czuje? - spytał, patrząc ze zmartwioną miną na Parka.
- Co? - zdziwił się Jimin - Nie, dzieciaku. Nie wyspałem się, po prostu. - trener potargał młodszego po głowie i wszedł głębiej do pokoju, aby sięgnąć klucz i wrócić do Mina, podając mu go - Proszę, Yoongi. Będę na sali gimnastycznej.
- Tak jest, trenerze. - Yoongi ponownie się ukłonił i zniknął za zakrętem, zostawiając Jimina samego z jego myślami.
Yoongi czuł, że z trenerem jest coś nie tak. Był poważny przez cały trening i często przyłapywał go na nie patrzeniu w ich stronę. Zamiast tego spoglądał w okno albo drzwi. Czasami w podłogę. Min był z tego powodu sam odrobinę rozkojarzony. Kiedy trening się skończył, szedł do szatni, nie bardzo wiedząc co zrobić z Parkiem. Nie chciał zostawić go samego sobie. Polubił trenera i widział, że ten bardzo się stara, więc dlaczego on nie mógł zrobić wobec niego tego samego? Jednak nie poszedł do niego i nie zagadał. Za bardzo się stresował, że powie coś nieodpowiedniego. I żałował.
Po skończonych lekcjach, wieczorem Yoongi stwierdził, że przyda mu się spacer. Rozmowa z ortopedą była stresująca, a jeszcze nie miał kto z nim pójść. Musiał odreagować sytuację, więc wziął słuchawki i telefon, po czym powiedział, iż wychodzi, a po chwili wdychał już niezbyt świeże seulskie powietrze. Szedł tylko piętnaście minut, kiedy zauważył znajomą sylwetkę opartą o ścianę jednego z budynków.
- Trenerze?
Park odwrócił się w jego stronę, ale nie podszedł nawet na pięć kroków, kiedy zachwiał się i upadłby, gdyby Yoongi szybko nie podbiegł i złapał go. Trener był nieco ciężki, a Min sam nie grzeszył siłą mięśni, więc z całych sił starał się nie przewrócić razem z Jiminem. Wyczuł od niego zdecydowaną woń alkoholu. Park był pijany.
- Yah! Dzieciaku, co ty... - sapnął Jimin, opierając się na Yoongim.
- Odprowadzę pana do domu. Gdzie pan mieszka? - Min stwierdził, że to była właśnie okazja, aby się odwdzięczyć. Pomóc jakoś trenerowi.
- Nie musisz...
- Gdzie pan mieszka? - powtórzył Yoongi, a Park wskazał na klatkę schodową zaraz obok. Min poprowadził trenera do drzwi - Ma pan klucze?
- W lewej kieszeni. - wymamrotał Jimin, ale Min zrozumiał. Sięgnął ręką do kieszeni po drugiej stronie i wyciągnął z niej klucze. Otworzył drzwi klatki schodowej, a następnie skierował się do windy. Wewnątrz niej puścił na chwilę Parka, co skończyło się jego upadkiem i uderzeniem głową o metalową poręcz. Yoongi przeklął cicho i szybko podniósł trenera.
- Które piętro? - spytał, cały nerwowy.
- Szóste.
Wcisnął guzik i czekał. Drzwi windy zamknęły się za nimi, a oni byli coraz bliżej apartamentu Parka. Yoongi nigdy nie był w tak dziwnej sytuacji. Prowadził pijanego trenera, a kiedy doszli do wskazanych przez niego drzwi, otworzył je kluczem, aby po chwili zamknąć je nogą. Ręce miał, niestety, zajęte. Posadził blondyna na łóżku w jego sypialni i rzucił jedynie:
- Niech pan poczeka.
Poszedł do łazienki i z górnej półki wziął apteczkę, po czym skierował się z nią do Jimina. Ten już pokładał się na meblu, ale Yoongi zdecydowanym ruchem podniósł trenera do siadu i wyciągnął gazę oraz wodę utlenioną.
- Zaszczypie. - mruknął i przyłożył nasączoną gazę do skroni Parka. Ten syknął, lecz Min zignorował to i po prostu zmył większość krwi, odkaził ranę oraz nałożył na nią opatrunek. Już chciał się oddalić, kiedy trener pociągnął go na łóżko i przekręcił tak, że leżał na młodszym - Co pan robi? - zapytał przestraszony, ale Jimin wciąż patrzył na niego z dziwną miną.
- Uroczy. - mruknął Park, a Yoongi nie zdążył nawet odpowiedzieć, kiedy jego wargi zostały pokryte przez pełne usta trenera.
Yoongi sapnął zaskoczony, nie wiedząc co robić. Leżał w bezruchu przez kilka sekund, aby po chwili powoli poruszyć ustami. Nigdy się nie całował, więc po prostu naśladował ruchy trenera. Przymknął oczy, a przez pocałunek poczuł jak Park się uśmiecha. Dziwne ciepło rozlało się w miejscu jego serca, a dłoń mężczyzny sunęła po jego udzie w górę, zostawiając za sobą gęsią skórkę. Czuł, że to nieodpowiednie. Powinni przestać, ale Yoongi odczuwał zbyt wielką przyjemność, aby powiedzieć "nie". Rozchylił usta, a ich języki splotły się w finezyjnym tańcu, prowadzonym przez trenera. Min, poddany dłoniom i ustom Jimina, zaczynał czuć, że jego spodnie stają się zdecydowanie zbyt ciasne. Przestraszył się i szybko zepchnął z siebie mężczyznę, dysząc ciężko. Park stęknął, opadając na łóżko.
- Co jest... - wymamrotał, a Yoongi wstał i spojrzał w dół, na wybrzuszenie w swoich spodniach. Zastanawiał się, jak to się stało. Dlaczego przestał być czujny i dał się ponieść chwili?
- Niech pan idzie spać. Do widzenia, trenerze. - odparł drżącym głosem. Min nie byłby sobą, gdyby nie ukłonił się przy tym, a Jimin to wykorzystał i złapał go za dłoń.
- Zostań.
Yoongi wyrwał dłoń z uścisku i zastanowił chwilę.
- Jakby pan czegoś chciał, będę na kanapie w salonie.
Ułożył przysypiającego trenera wygodniej na łóżku, przykrył leżącym obok kocem i wyszedł z pokoju.
Ponieważ wczorajszy rozdział to praktycznie jakieś 60 słów (XD) to dzisiaj kolejny. Aha! I jak ktoś chce pogadać to założyłam specjalnie twittera pod nazwą "schizooka". Nie wiem jeszcze co będę tam wstawiać - zależy ilu z Was będzie zainteresowanych. No, a wszystkim, którzy piszą MATURKI życzę powodzenia! Dacie radę! Słyszałam, że dzisiaj był Mickiewicz. I hate this guy so much... :')
CZYTASZ
lost in dreams 🌙✨ yoonmin
Fanfiction"Nigdy nie patrz meduzie w oczy." top.jimin bottom.yoongi