Yoongi stresował się niemożliwie. Poprawiał włosy z dziesięć razy, na zmianę przewracając je na jedną i drugą stronę. Rozmawiał z trenerem poprzedniego dnia i zdecydowali, że pojadą do Hoseoka razem. Dlatego też, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi, o mało nie padł na zawał. Chwycił telefon, po czym zbiegł na dół.
- Pa, mamo! - rzucił szybko i otworzył drzwi, za którymi stał Park.
- Cześć, Yoongi. Gotowy? - spytał Jimin, uśmiechając się do chłopaka.
- Tak, trenerze. - Min odwzajemnił uśmiech i zamknął za sobą dom. Skierowali się do samochodu, a już po chwili byli w drodze do domu Hoseoka.
Jechali spokojnie, nie spieszyli się i nie rozmawiali. Napawali się ciszą jaka ich otaczała. Yoongi przy okazji czuł się nieco zestresowany przebywaniem sam na sam z trenerem - mężczyzną, który mu się podobał i śnił po nocach. Nie był jednak świadomy, że te same sny męczą również Jimina. Aktualnie, Park starał się o nich nie myśleć i uważać na drodze, ale kiedy był blisko Mina, wspomnienia z nocy i jego płacz, krzyk oraz prośby pomocy wydawały się powtarzać. Bolała go od tego głowa...
- Wszystko w porządku, trenerze? - usłyszał obok zmartwiony głos Yoongiego. Uśmiechnął się nieznacznie i odpowiedział:
- Jasne, Yoongi. Zamyśliłem się tylko. Jak spędziłeś święta? - spytał, chcąc zmienić temat na coś lżejszego. Niestety, to co lekkie dla jednych, innym może wydawać się ciężarem.
- Okej. - odpowiedział krótko Min. Nie chciał grząźć w temat zbyt głęboko. Jego problemy nie należały do trenera. Jimin wyczuł, że coś jest nie tak, więc nie męczył chłopaka. Po prostu, jechali dalej w ciszy.
Pod domem państwa Jung czekał już Hoseok wraz z Changminem. Pierwszy z nich uśmiechał się jak wariat, widząc Yoongiego w samochodzie z trenerem. Park zaparkował przed budynkiem i wysiedli, aby od razu zostać przywitanymi przez czekającą dwójkę.
- Suga! Trenerze! Dobrze, że już jesteście. Reszta jest w środku. - Jung od razu rzucił się na Mina, który niemal się przez niego przewrócił.
- Możesz nie zachowywać się jak debil, Hobi? - poprosił Yoongi, odsuwając od siebie kumpla.
- Szczerze, nie spodziewałem się, że przyjedziesz z trenerem. - szepnął Hoseok, a Min tylko przewrócił oczami i uderzył go w ramię.
- Daj sobie siana, koniu.
Changmin i Jimin parsknęli śmiechem.
- Wchodzimy. - oznajmił Yoongi, zadowolony, że Park się zaśmiał. Rzadko widział go w takim humorze.
Impreza, tak jak zapowiedział Hoseok, była dość kulturalna. Wygłupiali się i rozmawiali do dwunastej trzydzieści. Później wszyscy zajęli się sobą. Yoongi wylądował w ten sposób w ogrodzie. Przyglądał się fajerwerkom puszczanym w oddali i uśmiechał nieco. Po chwili dołączył do niego trener, któremu zasugerował to dyskretnie Jung. Wspomnieć trzeba też, że Hoseok obserwował uważnie jak Park idzie w kierunku jego kumpla, powstrzymując szeroki uśmiech.
- Yoongi? - usłyszał chłopak za swoimi plecami, więc odwrócił się, aby ujrzeć Jimina, który po chwili usiadł obok niego na tarasie - Coś się stało?
- Nie, trenerze. Wszystko w porządku. - odpowiedział Min, robiąc miejsce Parkowi. Od razu, odruchowo poprawił też włosy, co nie umknęło uwadze trenera.
- Nie poprawiaj się tak. Dobrze wyglądasz, Yoongi. - mruknął mężczyzna, na co Suga nieco skamieniał. Czy trener właśnie skomplementował jego wygląd?
- Dziękuję. - Min spuścił wzrok, nie chcąc patrzeć w oczy Jimina, które teraz skanowały go dokładnie.
- Taka prawda. - nastała chwila ciszy - Ten chłopak, który cię podrywa... Jak długo to trwa?
Yoongi wzruszył ramionami.
- Około trzy lata. Męczy mnie to.
- Nie lubisz uwagi?
- Nie bardzo. Przynajmniej nie od ludzi, którzy mnie nie interesują...
Jimin pokiwał głową i spojrzał w niebo.
- Kiedy byłem małym chłopcem, uwielbiałem patrzeć na fajerwerki. Ja i Namjoon wychodziliśmy na dach, żeby je oglądać.
Yoongi poczuł nagłą chęć, aby dowiedzieć się czegoś o trenerze.
- Długo zna pan pana Kim?
- Wychowywaliśmy się razem w domu dziecka. Praktycznie od maleńkości. - oznajmił spokojnie Park, oczekując na reakcję młodszego.
- To długo. Musicie być bardzo blisko.
Jimin uśmiechnął się szeroko i potargał Yoongiego po włosach.
- To prawda. Jesteśmy jak bracia. - przyjrzał się krótko Minowi i oznajmił - Z tak rozwalonymi włosami wyglądasz jeszcze lepiej.
Jeśli Suga dotychczas nie był czerwony jak pomidor, to właśnie po tych słowach taki się stał. Ponownie spuścił wzrok i ukrył twarz za różową grzywką, aby tylko trener się nie zorientował.
- D-dziękuję...
- A ty co taki czerwony? - zagadnął Hoseok, wychodząc na taras. Yoongi w tym momencie nikogo nie chciał zabić tak bardzo jak jego.
- Odczep się, bo przysięgam, Hobi, że stracisz zęby.
- Jak ty się do swojego hyunga odzywasz, co? - Jung udał zdenerwowany głos, a następnie zaczął łaskotać Mina. Ten po kilku sekundach zdołał go od siebie odepchnąć, przez co śmiejący się Hoseok wylądował na śniegu.
- Jesteś starszy o dwa dni, Hobi. Nie rób z siebie nie wiadomo kogo. - prychnął Suga, podnosząc się z ławki - Wchodzę do środka. Wymarzłem.
Park pomógł Hoseokowi podnieść się z śniegu i odparł:
- Idę też.
Jung natomiast, rozbawiony patrzył na dwójkę wchodzącą do domu. W jego oczach pasowali do siebie jak ulał, ale jak ich o tym przekonać?
Nie uważacie, że to głupie, iż trzeba płacić za studia, na które możesz się nie dostać, a pieniędzy i tak ci nie oddadzą?