ten

359 29 5
                                    

                  W listopadzie był kolejny mecz. Tym razem, Yoongi nie przejmował się nogą, gdyż orteza naprawdę mu pomagała. Spokojnie zdążył nauczyć się z nią grać, więc nic nie stało na drodze do zwycięstwa, oprócz drużyny przeciwnej. Jimin też czuł ulgę, widząc, że Min nie odłącza się od grupy oraz radośnie żartuje z resztą. Widok stresującego się i nerwowego Yoongiego z jakiegoś powodu go denerwował. Nie chciał widzieć chłopaka w takim stanie, gdyż aż ściskało go wtedy w żołądku. 

               Hoseok wciąż nie rozumiał dlaczego jego przyjaciel tak się wzbraniał przed trenerem. Kiedy ten do nich podchodził, Yoongi odsuwał się nieco, aby nie być zbyt blisko. Był pewien, że Park to zauważył i było tylko kwestią czasu, kiedy zwróci na to uwagę. Dlatego zachowanie jego kumpla go dziwiło. Jakby z całej siły chciał unikać kontaktu z trenerem, sprawiając, że działo się kompletnie na odwrót. Park wciąż mu się przyglądał, a z jego twarzy można było wyczytać, że się martwi. 

            Drużyna przeciwna już w pierwszej chwili wydała się Yoongiemu dziwna. Cały czas łypali na niego wzrokiem i szeptali między sobą. Denerwowało go to, bo nie rozumiał o co im chodziło. 

- Suga, gotowy? - spytał Changmin, widząc, że ten już założył koszulkę. Min skinął głową i uśmiechnął się.

- Gotowy. 

Wyszli z szatni i skierowali się do sali gimnastycznej, w której odbywał się mecz. Trener siedział już na ławce z rezerwowymi. Była tam też drużyna przeciwna, która wciąż mierzyła wzrokiem ich grupę, a szczególnie Yoongiego. Śmiali się pod nosem, a Min usłyszał nawet tekst:

- To ich cheerleaderka?

Zacisnął pięść. Teraz poczuł, wręcz niezdrową, chęć zwycięstwa. Postanowił zrobić wszystko, żeby wygrać.

                    Gracze z drużyny przeciwnej byli piekielnie dobrzy. Obie ekipy szły łeb w łeb, nie dając się omotać. Jednak Yoongi był zdeterminowany. Nie chciał pozwolić im wygrać i później śmiać się z niego, że jest słaby. To by go wykończyło. Dlatego też, od początku obrał bardzo agresywny styl gry. Zbiło to z tropu nie tylko drużynę przeciwną, ale też Jimina, który nie rozumiał o co chodzi chłopakowi. Po pierwszych dziesięciu minutach postanowił z nim porozmawiać. 

- Yoongi, wszystko okej? - zapytał, kiedy zawodnicy podeszli do niego. Min nawet na niego nie spojrzał.

- Tak, trenerze. 

Park nie był przekonany.

- Yoongi, jeśli coś się dzieje...

- Nic mi nie jest, trenerze. - westchnął Min, nie chcąc dłużej o tym dyskutować. Wygra ten mecz, choćby miał paść.

Jimin pokręcił głową, ale nie powiedział już nic na ten temat. Przekazał im tylko, że mają grać jak dotychczas, a wszystko będzie dobrze. Cały czas jednak martwił go Yoongi, który był naprawdę zbyt zdeterminowany. Park bał się, że znów nadwyręży ścięgno i tym razem będzie gorzej. Dlatego obserwował go przez resztę meczu uważniej niż poprzednim razem. 

              W pewnym sensie Park Jimin podziwiał Min Yoongiego. Jego determinację i miłość do koszykówki. Gotowość do poświęceń. To wszystko brzmiało pięknie, ale Jimin był świadomy, że te same cechy mogą Yoongiego pogrążyć. Tego Park nie chciał. Z jakiegoś powodu przywiązał się do tego dzieciaka i ostatnie czego pragnął to jego poświęcenie. 

           Zdenerwowany Min spojrzał na tablicę z wynikami. Sędzia zapowiedział dogrywki, więc mieli jeszcze szansę wygrać. Musiał się tylko bardziej postarać. Yoongi widział, że jego drużyna się starała. Czuł, że to on jest słabym ogniwem. Zastanawiał się, czy nie zejść i pozwolić rezerwowym na grę. W tym celu podszedł na chwilę do Jimina.

lost in dreams 🌙✨ yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz