Szesnasty

678 25 3
                                    

Nie wiem kiedy pojawi się następny

______________________________

Hayden

Mija tydzień. Tydzień przepełniony ciszą, która doprowadza mnie już do szału.

Jak wygląda do tej pory?

Z początku byłem wściekły. Wściekły, że Wren powiedziała Riley o całej sytuacji. Wściekły na Riley, że tak zareagowała i po prostu wściekły na cały świat.

I choć przez pierwsze dwa dni po prostu nie chciałem z nią rozmawiać i nawet cieszyłem się, że unikamy się nawzajem z biegiem czasu zacząłem przyłapywać się, że o niej myślę.

O naszych wspólnych śniadania, rozmowach po południu, wieczornym oglądaniem telewizji.  Brakuje mi wielu innych rzeczy, których do tej pory nie zauważałem, ale teraz czuję się pusty bez nich.

Riley praktycznie ciągle nie ma w domu. Wychodzi od razu z rana, wraca po południami albo niemal wieczorami i nie odzywa się ani słowem.

Po kilku dniach tego omijania się i mojego picia, ogarniam, że jest źle. Wiem, że dzieje się to samo. Zaczynam pić i wszystko się psuje. Tak samo teraz. Udało mi się nawiązać relację z kimś nowym i bum. To też psuje.

Nie umiem tak dłużej wytrzymać. Wiem, że całą sytuację zjebałem. Żałuję, że ją okłamałem, ale sam nie wiem do końca jak powinienem się zachować. Nigdy nie chciałem  do tego doprowadzić.

A teraz czuję się jak przegrany. W sumie jestem przegrany. Jestem zasranym nieudacznikiem, nie potrafię zrobić nawet jednej rzeczy dobrze.

Jestem pod wrażeniem, że Riley nie powiedziała nic Wren i dziękuje jej za to. Muszę załatwić to sam.

W piątek rano wstaje tak jak zwykle i po raz pierwszy od naszej kłótni idę do kuchni, żeby przygotować nam śniadanie. Wiem, że pewnie i tak nie zje ze mną, ale chcę spróbować.

Robię jajecznicę tak jak za pierwszym razem.

Dziewczyna wychodzi trochę po siódmej z pokoju, gotowa do wyjścia.

Ma na sobie brązową sukienkę z rozciętym dekoltem a pod spodem biały golfik.

Czarne rajstopy podkreślają jej długie nogi.

Dzisiaj włosy ma związane w wysokiego kucyka.

Wygląda pięknie. Nieważne jak dziwacznie wygląda. Po prostu jest piękna.

- Zrobiłem śniadanie – mówię łagodnie, spodziewając się odmowy.

Podnosi na mnie wzrok, ale nie mogę odczytać z twarzy żadnej emocji.

- Nie, dzięki – odpowiada sucho i pakuje do torby podręcznik.

- Proszę – wyrywa mi się.

Robię się przez nią strasznym frajerem.

Posyłam błagalne spojrzenie. Z jakiegoś powodu wiem, że potrzebuje jej obecności.

Odkłada torbę na ziemię i idzie do salonu.

Jemy w milczeniu. Jest niezręcznie. Zastanawiam się co powiedzieć, żeby nie rozpocząć kolejnej kłótni.

- Chyba nie będziemy wiecznie się do siebie nie odzywać – mówię w końcu i zerkam na nią niepewnie.

- No jasne, że nie – odpowiada, a ja czuję jakby kamień spadł mi z serca. – Przecież nie będziemy mieszkać razem do końca życia.

No kurwa, jasne. Nie wiem dlaczego, ale nawet do głowy mi nie przychodzi, żebyśmy nie mieszkali razem.

WspółlokatorzyWhere stories live. Discover now