Hayden
- Proszę, proszę! Kogo moje oczy widzą! – woła Daniel, kiedy wchodzę do jego mieszkania.
W środku nieźle daje zielskiem i papierosami. W tle cicho sączy się muzyka z głośników.
Mieszkanie jak zwykle jest zasyfione tak jak Daniel ma to w zwyczaju.
W środku widzę kilka znajomych twarzy, ale też ludzi, których nawet nie znam.
Zmierzam do salonu, gdzie przy stole siedzi reszta moich znajomych.
Danielowi towarzyszy nieznajoma dziewczyna. Wygląda paskudnie. Ma włosy posklejane w strąki, rozmazany makijaż wokół oczy i przykrótką sukienkę, przez co dostrzegam jej bieliznę.
Oprócz tego obok siedzi Gio i Jensen też w towarzystwie przypadkowych lasek.
Zajmuje wolne miejsce na fotelu i biorę skręta, którego podał mi Daniel.
Tak naprawdę nie chcę tu być. Ale czuje, że powoli wariuje w domu.
Te cztery miesiące niemiłosiernie się dłużą. Mam wrażenie, że minuta trwa godzinę. Ciągle szukam sobie jakiegoś zajęcia, staram się nie zaprzątać głowy jej osobą, ale nie potrafię.
Jest wszędzie.
Gdzie nie spojrzę, czego nie zobaczę albo nie usłyszę. Wszystko mi o niej przypomina. I dusi mnie to.
Czuję, że duszę się bez niej. Mam wrażenie, że dłużej nie wytrzymam. Nie pozbieram się.
Kiedyś jarało mnie siedzenie u Daniela i robienie tych wszystkich rzeczy. Teraz to nie ma sensu.
Wszystko mnie wkurwia. Nic nie jest takie samo i nie mogę się odnaleźć w moim „nowym życiu". Chcę stare.
Czemu zawsze wszystko muszę spierdolić? Czy chociaż raz nie zasługuję na to, żeby móc wieść to nudne, bajkowe życie, z którego zawsze się śmiałem, że jest obciachowe?
Utknąłem w momencie życia, które jest dla mnie udręką. I mam wrażenie, że się nie wykaraskam.
- Hayden, jednego? – pyta mnie Daniel wskazując na puszkę piwa.
- Dan, przestań – upomina go Jensen.
- To tylko jedno piwo – broni się chłopak.
- Stul pysk, rozumiesz? – Jensen niemal wybucha, a dla mnie jest wszystko jedno.
Dosłownie wszystko jedno.
- Jasne – mówię i sięgam po puszkę.
*
Nie pamiętam jak trafiłem do domu.
Budzę się we własnym łóżku, zlany potem. Jestem we wczorajszych ciuchach. Pulsują mi skronie i sucho mi w ustach.
Kiedy obracam się na bok czuje jak pokój wiruje.
Nie czułem się tak od...
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
Podnoszę się na łokciach i otwieram okno, które znajduję się nad moim łóżkiem.
Powiew chłodnego powietrza ożywia mnie.
Nie wierzę w to co się stało. Jestem na siebie zły, ale jednocześnie wiem, że to więcej się nie powtórzy. Nie dopuszczę do tego.
To był jednorazowy wyskok. Nie jestem tą samą osobą.
Opadam z powrotem na łóżko i zasłaniam oczy ramieniem.
Niemal słyszę jej głos w głowie.

YOU ARE READING
Współlokatorzy
Romance- Czy ty kiedyś widziałeś jak wygląda klaun? - zauczynam się puszyć. - Widzę go codziennie - uśmiecha się sztucznie i puszcza mi oczko. - Potrafisz nie być dupkiem? - warczę. - Potrafisz nie wyglądać jak przedszkolak?