W eleganckiej, przepełnionej złotymi dekoracjami sali ogromnego pałacu w Yorku panowała niemal idealna cisza. Choć w wielkim pomieszczeniu znajdowało się trzech mężczyzn, gdy stali nieruchomo na bordowej podłodze ledwo dało się słyszeć ich oddech. Nagle z ust jednego padła komenda Naprzód!, a pozostałych dwóch, stojących naprzeciw siebie, ruszyło do ataku. Ciszę pomieszczenia zakłóciły kroki i odgłos uderzenia szpadą o szpadę.
Minęło ledwie kilka sekund, a walka została zakończona - wygrał ją mężczyzna po prawej, czego ktoś oglądający taki spory po raz pierwszy na pewno nie byłby w stanie wychwycić. Sędzia, ten sam, który rozpoczął walkę, uśmiechnął się i już chciał coś powiedzieć, gdy przerwało mu otwarcie potężnych, złotych drzwi do sali.
- Jeremiasz! - zawołała wysoka kobieta o ciemnych blond lokach, której głos odbił się echem po całej sali.
Mężczyzna, który wygrał walkę, na to zawołanie odłożył delikatnie swoją szpadę. Zaraz po tym złapał za szermierczą maskę i zdjął ją: ujawnił niebieskie oczy i zmierzwione, ni czarne, ni brązowe włosy, a także zdziwiony wyraz twarzy.
- Tak? - powiedział Jeremiasz, próbując rękawicą poprawić sobie włosy, co nie wyszło mu za dobrze.
- Chodź już, mama odchodzi od zmysłów - powiedziała zniecierpliwiona kobieta, poprawiając ciemnożółtą suknię, którą miała na sobie. - Wiesz przecież, że jedziemy do salonu.
W tym momencie do drzwi dobiegła również mała dziewczynka w jaskrawozielonej sukni, również z burzą loków, choć nieco jaśniejszą, niż kobiety obok.
- Chodź, chodź, Jeremiasz! - zawołała radośnie, skacząc w miejscu. - Jedziemy po sukienki!
- Eleonora, nie krzycz tyle, ile razy ci mówiłam - skarciła ją kobieta.
- Już idę - odparł jej młodzieniec, a wtedy kobieta i dziewczynka szybko się stamtąd ulotniły.
Jeremiasz odwrócił się do swojego przeciwnika, który również zdjął już maskę i ujawnił nieco starszą od niego twarz z czarną bródką i wąsami.
- Doskonały pojedynek, Francesco - powiedział Jeremiasz, na co jego przeciwnik się ukłonił.
- Cała przyjemność po mojej stronie, Wasza Wysokość.
- Dziękuję, Andrew - dodał w kierunku sędziego, który również się ukłonił.
Jeremiasz ruszył się przebrać ze swojego szermierczego stroju w taki, w którym będzie mógł pokazać się w salonie, gdzie czekały go ostatnie przymiarki do ślubu, nawet jeśli ten miał się odbyć dopiero za kilka miesięcy.
Jeremiasz od dawna wiedział, że zostanie mężem księżniczki Klarysy i nie był tym faktem specjalnie wzruszony. Nie był ani za, ani przeciwko i po prostu przyjmował ten obowiązek na siebie. Wiedział, że to na nim spoczywała największa odpowiedzialność, bo przez to, że miał dwie siostry, tylko on mógł utrzymać ciągłość rodu.
Nim książę Yorku się obejrzał, siedział już w eleganckim aucie z przyciemnionymi szybami obok swojej starszej siostry Adelajdy. Podróż mijała im w ciszy, dopóki ta nie powiedziała nagle:
- Swoją drogą, za tydzień będzie ten bal w Marenii... Ciekawe, jaka jest ta odnaleziona księżniczka.
Jeremiasz spojrzał na siostrę zamyślonym wzrokiem.
- Pewnie jej jeszcze tam nie będzie - stwierdził po chwili, na co Adelajda przyłożyła swoją dłoń w jasnej rękawiczce do skroni.
- Jeremiasz, za parę miesięcy będziesz miał żonę, a mówisz, jakbyś urodził się wczoraj - powiedziała załamana kobieta. - Oczywiście, że będzie, przecież po to ten bal jest. Żeby wszyscy ją poznali. A już zwłaszcza ty, to zaraz będzie twoja rodzina.
- Spokojnie, spokojnie, już zrozumiałem... - powiedział Jeremiasz, dosyć przyzwyczajony do reprymend od starszej siostry, która zachowywała się bardziej jak jego matka.
- Szkoda mi jej - dodała Adelajda po chwili zamyślenia. - Wszyscy będą jej teraz patrzeć na ręce, a ona musi się tyle nauczyć...
- No - przyznał Jeremiasz, a Adelajda spojrzała na niego z niedowierzaniem, po czym się poddała.
Z wizyty w salonie najbardziej cieszyła się najmłodsza z rodzeństwa, Eleonora. Dziewięcioletnia dziewczynka otrzymała uroczą, błękitną sukienkę na ramiączkach, a do tego próbny wianek z białych róż. Mała księżniczka zdawała się być nią absolutnie zachwycona. Zaraz po niej pojawiła się również Adelajda, niemal w identycznej, jedynie większej sukience.
- Jak wyglądam? - zapytała Eleonora, obracając się prędko, przez co rozkloszowana sukienka pięknie zawirowała razem z nią.
- Obie wyglądacie ślicznie - przyznała starsza kobieta w czerwonym kostiumie, siedząca na ciemnofioletowym szezlongu. Królowa Anastazja była wyjątkowo dostojną osobą, która robiła ogromne wrażenie na każdym, kto ją spotykał, a z jej opinią liczyły się najważniejsze osoby z monarchii wielu krajów. Wyjątku nie stanowiły też jej dzieci, które radziły się jej niemal w każdej sytuacji, a ona poświęcała im mnóstwo swojej uwagi.
Jednak tym razem Anastazja nie mogła skupić się na córkach. Najważniejszy był Jeremiasz, wokół którego kręciły się wszystkie wydarzenia w Yorku od czasu, gdy oświadczył się Klarysie. Dlatego też gdy on wyszedł z przebieralni, królowa od razu wstała, chcąc przyjrzeć się każdemu elementowi jego ubrań.
Ślubny strój Jeremiasza zdawał się być idealnym symbolem połączenia dwóch królestw. Materiał góry, swego rodzaju surduta, był błękitny, dokładnie w takim odcieniu, jaki reprezentował Lamarię. Wszelkie dodatki były białe, podobnie jak spodnie, co zaś reprezentowało białą różę Yorku. Natomiast jego buty były wysokie i granatowe, a wszystko tworzyło bardzo spójną całość.
- Wygląda wspaniale - stwierdziła królowa, podchodząc bliżej i przyglądając się skomplikowanym połączeniom. - Jeśli tak będzie wyglądać w dniu ślubu, to o nic nie musimy się martwić. Doskonała praca, Caroline.
- Dziękuję, wasza wysokość - odparła drobna kobieta z kucykiem stojąca nieco za Jeremiaszem, znana projektantka, która była autorką całego stroju. - Suknia księżniczki Klarysy jest do tego idealnie dopasowana. Czy wasza wysokość chciałaby zobaczyć zdjęcie?
- Nie, lepiej nie, bo to przecież nieszczęście, gdy zobaczę suknię przed ślubem, nie? - odparł Jeremiasz, chichocząc pod nosem.
Nikt inny się nie zaśmiał.
- Musimy zobaczyć jeszcze stroje na nadchodzący bal - powiedziała prędko Anastazja, na co Caroline pokiwała głową i prędko zniknęła za bocznymi drzwiami.
- Ten bal w Lamarii będzie niezwykle ważny - zauważyła królowa, gdy została sama ze swoimi dziećmi. - Jeremiasz, szczególnie dla ciebie. Musisz poznać księżniczkę Josephine i traktować ją jak najlepiej, tak jak Klarysę, zrozumiano? To córka króla Fryderyka, nie możemy jej w żaden sposób lekceważyć.
- Dobrze, mamo - powiedział Jeremiasz.
- Was też się to tyczy - tu Anastazja zwróciła się do córek. - Ale nie możecie być nachalne. Jeremiasz ma pierwszeństwo.
- Oczywiście - odparła Adelajda od razu.
- A będę mogła pobawić się z Klarysą? - zapytała nagle Eleonora z nadzieją w oczach.
- Ela, zwariowałaś? - odparła jej od razu Adelajda. - To przyszła królowa, nie możesz się z nią bawić.
- Ale Klarysa... - zaczęła Eleonora, ale przerwała jej Anastazja.
- Na następnym balu każde z was ma się zachowywać jak najbardziej przykładnie, a zwłaszcza przy księżniczce Josephine. Nie była na dworze, ale płynie w niej królewska krew i na pewno będzie od was wymagała najlepszego zachowania.
Królowa Ansatazja nie miała pojęcia, jak bardzo się myliła...
CZYTASZ
Nie Mogę Odebrać, Zostałam Księżniczką
Teen Fiction👸🏼Farma. Kalosze. Kury. Traktor. Tak zazwyczaj wyglądała codzienność Jo, która odkąd pamiętała mieszkała na dużej farmie wraz ze swoim ojcem i praktycznie nie widziała poza nią świata, jednak nigdy jej to nie przeszkadzało. W końcu to tam miała sw...