Josephine chciała się roześmiać, ale postarała się to stłumić. Przyjrzała się natomiast parze, która właśnie do nich podeszła.
Mężczyzna był wysoki i ubrany w biało-czerwony rodzaj munduru z charakterystycznym krzyżem nad sercem. Miał brązowe włosy, zupełnie takie jak Isla i na tyle długie, że, choć Jo nie dałaby głowy, związane z tyłu w kucyka za pomocą kokardki. Stojąca obok, opierająca się o niego dama była oliwkowej karnacji brunetką w pięknej, beżowej sukni.
- Wybacz cokolwiek dziwnego, co mogła wypowiedzieć moja siostra na mój temat, księżniczko Josephine - powiedział mężczyzna, na co Isla wyraźnie powstrzymała się od przewrócenia oczami.
- Same dobre rzeczy - mruknęła.
- Pozwól, że przedstawię się prawidłowo. Rylan, król Malty, a to moja małżonka, Rosalia - dodał i pocałował Jo w dłoń.
- Miło mi poznać... - odparła dziewczyna, znowu czując ten sam strach, co przy wcześniejszych rozmowach.
- Wybacz nam, że nie przywitaliśmy się wcześniej, ale Rosalia nie czuła się zbyt dobrze - wyjaśnił Rylan, wskazując na małżonkę.
- Spodziewamy się potomka - dodała Rosalia, a Jo powiedziała jakby z automatu:
- Och, to... Moje gratulacje.
- Dziękujemy - odparła Rosalia, uśmiechając się. Według Josephine wyglądała na bardzo miłą osobę, podczas gdy Rylan wywierał wrażenie nieco surowszego.
- Nie chcemy zabierać ci wiele czasu, księżniczko Josephine - kontynuował R ylan - ale oboje bardzo się cieszymy z twojego powrotu do Lamarii. Pamiętam króla Fryderyka, był bardzo szlachetnym człowiekiem.
- Dziękuję... - powiedziała Jo niepewnie, nie wiedząc, co tak naprawdę będzie odpowiednie w tej sytuacji.
Po chwili rozmowy pełnej wymieniania grzeczności, które głównie wypowiadał Rylan, on i Rosalia odeszli, a Isla odetchnęła z ulgą.
- Ugh, mam go dosyć - burknęła, kręcąc głową.
- Nie był taki zły - stwierdziła Jo zgodnie z prawdą, ale Isla pozostawała niewzruszona.
- Jest miły, bo ty tu jesteś - powiedziała oczywistym tonem. - Inaczej to na mnie wrzeszczy, że zapraszają mnie jeszcze na bale tylko dlatego, że przyjaźnię się z Klarysą. No i jeszcze to dziecko. Odkąd Rosalia jest w ciąży, wciąż tylko gadają o "potomku". - Isla zrobiła cudzysłów z palców, wypowiadając ostatnie słowo. - Ja rozumiem, dziecko, świetnie. Będę ciotką, wspaniale. Rosalia będzie dobrą mamą, tego też jestem pewna. Ale nie muszą gadać o tym od rana do nocy każdemu, kogo tylko napotkają.
Josephine pokiwała głową, poniekąd ją rozumiejąc. Kiedy znajomi Rogera spodziewali się dziecka, też rozmawiali tylko o tym, co jedenastoletnią Jo wybitnie irytowało. Mimo tego, była teraz starsza i jakoś bardziej rozumiała całą tę radość.
- Cóż, kiedyś... - zaczęła, ale wtedy do dziewcząt powróciła Klarysa.
- Wybaczcie, że przerywam wam rozmowę, ale muszę kogoś przedstawić Josephine - powiedziała blondynka, uśmiechając się przepraszająco. Jo spojrzała na nią z przerażeniem: marzyła o wszystkim, byle nie musieć znowu rozmawiać z tymi "porządnymi" członkami rodzin królewskich. Obawiała się kolejnej porcji stresu i kompromitacji. Z drugiej strony wiedziała, że z Klarysą mogło być jej nieco łatwiej.
- Wiadomo. W ogóle zapominam, że ludzie cię tu nie znają... - powiedziała Isla. - Ale było przemiło cię poznać, Jo - dodała ze najszczerszym uśmiechem, jaki Josephine dotąd widziała.
CZYTASZ
Nie Mogę Odebrać, Zostałam Księżniczką
Teen Fiction👸🏼Farma. Kalosze. Kury. Traktor. Tak zazwyczaj wyglądała codzienność Jo, która odkąd pamiętała mieszkała na dużej farmie wraz ze swoim ojcem i praktycznie nie widziała poza nią świata, jednak nigdy jej to nie przeszkadzało. W końcu to tam miała sw...