Rozdział XXXII

2K 342 149
                                    

- Thomas, umieram - wydusiła Jo, opierając się o chłopaka, kiedy ten prowadził ją ze stajni do zamku. Słońce już zaszło, a księżniczka była po kilku godzinach intensywnego treningu, a także nauki wszystkich zasad polo. I choć Klarysa chciała w ten sposób jak najlepiej przygotować kuzynkę na nadchodzący mecz, Jo zaczynała się zastanawiać, czy w ogóle tego dnia dożyje.

Mimo że nie powinien, Thomas przy Jo już w ogóle się nie powstrzymywał. Zaśmiał się pod nosem, dając jej wygodniej się na nim wesprzeć.

- Aż tak Klarysa cię wymęczyła? To fakt, że jest wymagająca, ale...

- Słuchaj, ja naprawdę sporo jeździłam konno, ale Klarysa dziś przesadziła. Poza tym, przy niej wydaje mi się, że w ogóle nie umiem tego robić... - przerwała mu Josephine zdesperowanym tonem, chcąc podkreślić swoją niedolę. - Nie czuję moich ud. Jutro nie będę mogła chodzić i to nie tylko na szpilkach.

- Wezwać masażera? Rehabilitanta? - zapytał Thomas, wciąż trochę rozbawiony.

- Kąpiel, Thomas - odparła Jo oczywistym tonem. - Kąpieli potrzebuje. Gorącej. Bardzo.

- Dodam ci olejku z lawendy dla rozluźnienia. - Chłopak pokiwał głową. Postanowił też sobie zapamiętać, żeby jutro wezwać do Josephine królewskiego lekarza: nie tylko ze względu na jej trening, ale na konieczność wypełnienia jej lamarskiej książeczki zdrowia. Wyglądało na to, że nawet księżnej Irenie umknął ten obowiązek.

- Cokolwiek, proszę.

- A nauczyłaś się choć trochę polo? - dopytywał chłopak, kiedy doszli do najtrudniejszych do pokonania, marmurowych schodów.

Josephine spojrzała na niego z niedowierzaniem.

- Polo? Thomas, jak tak dalej pójdzie, to ja nie będę mogła wstać, a co dopiero wsiąść na konia - odparła, oddychając ciężko.

Rozbawiony Thomas dopiero po chwili spoważniał.

- Jesteś pewnie głodna. Przyniosę ci kolację po kąpieli, dobrze? - powiedział, puszczając Jo na moment, by otworzyć przed nią wejście do pałacu. Na myśl o kolacji przewróciło się jej w żołądku, a dziewczyna spojrzała na niego z nadzieją.

- A... Mogę sobie coś zażyczyć? - zapytała niepewnie. Wciąż jeszcze nie przywykła do tego, że mogła dostać niemalże wszystko, o co poprosiła.

- Oczywiście. - Thomas ukłonił się lekko, zamykając za nią drzwi. - Na co masz ochotę?

- Może głupie, ale... Marzą mi się frytki. Jak nigdy - wyznała Jo, znowu się na nim opierając, choć wcale nie potrzebowała jego pomocy tak bardzo.

- Załatwione - odparł od razu. - Coś do tego?

- Sos czosnkowy...? Dałoby się? - zapytała Josephine, czując się z tym niesamowicie głupio. Thomas jednak nie wyglądał na zażenowanego jej prośbami w żadnym stopniu.

- Och, czosnkowy na pewno jest w kuchni, to ulubiony sos Klarysy - odpowiedział od razu, docierając z nią do kolejnych schodów.

- Serio? - Jo uniosła brwi. - Klarysa wygląda na taką, co delektuje się tylko jakimś beszamelem czy innymi takimi...

Thomas wzruszył ramionami.

- Pozory mylą.

Kiedy dotarli do komnaty księżniczki, Thomas od razu poszedł do łazienki, by zająć się wszystkim związanym z kąpielą. Jo miała wtedy krótką chwilę dla siebie, wzięła więc swój telefon i, szybko obliczywszy różnicę czasu, pozwoliła sobie zadzwonić do ojca.

Nie Mogę Odebrać, Zostałam KsiężniczkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz