Podróż w aucie nie trwała długo. Jo spodziewała się, że salon, w którym znajdowała się suknia ślubna Klarysy będzie ekskluzywnym miejscem. Dlatego też nie zdziwiła się za bardzo, gdy obie - z obstawą w postaci Thomasa i dwóch służących przyszłej królowej (blondynem Sebastianem i rudzielcem Philipem) - weszły do przepełnionego luksusem pomieszczenia.
Jo spodobało się tamto miejsce. Przeważały w nim głównie białe i beżowe barwy, a ściany były pełne luster, co sprawiało wrażenie, że było o wiele większe niż w rzeczywistości. Na tle tego wszystkiego wyróżniały się jedynie różnorodne, kolorowe i bardzo eleganckie suknie wiszące na licznych wieszakach oraz założone na kilku manekinach.
Przed pięcioosobową grupą z pałacu pojawiła się nagle starsza kobieta w jasnozielonym kostiumie i spiętych w kok siwych włosach. Uśmiechnęła się od razu na widok przybyłych klientek - Josephine kojarzyła się ona z jakąś ciepłą, miłą babcią.
- Witam serdecznie waszą wysokość - powiedziała, podchodząc do Klarysy i nieco się kłaniając, po czym zobaczyła jeszcze stojącą obok niej dziewczynę. - Och, to zapewne księżniczka Josephine... To zaszczyt poznać Waszą Wysokość.
- Tak, dla mnie też... - wydusiła Jo bez namysłu, po czym miała ochotę uderzyć się w czoło za swoją głupotę. Thomas parsknął cicho, kolejny raz rozbawiony nieporadnością swojej podopiecznej.
- Wasza wysokość, od czego powinniśmy zacząć? Suknia ślubna jest już poprawiona od ostatniego razu, więc może ją przymierzymy?
- Byłoby doskonale, pani Colby - powiedziała Klarysa. - Thomas, chodź z nami - dodała, wskazując na siebie i Jo. - Philip, Sebastian, zostańcie tutaj.
Każdy podporządkował się poleceniom Klarysy. Pani Colby zaprowadziła ją, Jo i Thomasa do bocznego pomieszczenia, w którym znajdował się dywan, beżowa kanapa i dwa fotele, prostokątne lustro oraz okrągły, biały podest do prezentowania kreacji.
- Proszę siadać, proszę - powiedziała pani Colby do Jo i Thomasa, wskazując na miejsca siedzące. - A Waszą Wysokość proszę do przymierzalni - dodała, wskazując na specjalnie wydzielone miejsce w kącie pomieszczenia, zasłonione beżową kotarą.
Klarysa odłożyła swoją białą torebkę na kanapę i ruszyła za kobietą. Josephine usadowiła się niepewnie na kanapie, a Thomas obok niej.
- Ten ślub to wielkie halo, nie? - zapytała Jo, na co chłopak pokiwał głową.
- Mało powiedziane - odparł. - Lamaria w końcu będzie miała prawowitego monarchę po bezkrólewiu, które panuje od śmierci twojego ojca, i tych wszystkich zamachów... A Jeremiasz to bardzo dobra partia. Politycznie, w sensie. To chyba będzie największe wydarzenie od uzyskania przez Lamarię niepodległości od Wielkiej Brytanii.
- Wow... I jak ja mam się tam nie ośmieszyć? Przy tylu ludziach, którzy będą to zapewne oglądać? - zapytała, na co Thomas cicho się roześmiał.
- Nie martw się, wszystkiego się nauczysz. To jeszcze mnóstwo czasu - odparł, kładąc jej dłoń na ramieniu. Jo spojrzała na Thomasa ze zdziwieniem, bo mówił jakoś niepewnie, tak, jakby sam nie wierzył, że ten ślub się odbędzie.
- Zresztą co mam się martwić tym ślubem, już się ośmieszyłam... Tam było tyle kamer... - powiedziała Jo, ukrywając twarz w dłoniach i czerwieniąc się na samą myśl porażki, jaką było jej pierwsze spotkanie z mediami.
- Nie przejmuj się tym - zapewniał ją Thomas. - Jak tylko spróbują napisać o tobie złe słowo, królewski rzecznik prasowy się tym zajmie. A ty nie masz się czego bać, bo nic złego nie zrobiłaś... No może poza tym, że weszłaś do pałacu przed Klarysą.
CZYTASZ
Nie Mogę Odebrać, Zostałam Księżniczką
Teen Fiction👸🏼Farma. Kalosze. Kury. Traktor. Tak zazwyczaj wyglądała codzienność Jo, która odkąd pamiętała mieszkała na dużej farmie wraz ze swoim ojcem i praktycznie nie widziała poza nią świata, jednak nigdy jej to nie przeszkadzało. W końcu to tam miała sw...